Koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem
Mam już dosyć tego wszystkiego.Tego uciekania. Chce tylko
wrócić do brata i żyć jak dawniej. Chciałabym cofnąć czas. Chciałabym,żeby
śmierć Johna była tylko snem. Moje życie wygląda jak bajka. Wszystko
pięknie,wszystko się układa, a potem pojawiają się kłopoty. Śmierć mojego
chłopaka,nagły wyjazd a teraz znowu muszę się ukrywać.Dlaczego po prostu nie
mogą mi powiedzieć o co chodzi? By było łatwiej. Jestem pewna,że
Louis,Liam,Harry,Zayn i Niall wiedzą co jest powodem tego,że znowu muszę wyjeżdżać.
Co potem? Szczęśliwe zakończenie? Pytanie z kim. Księżniczka zawsze miała
swojego księcia, a ja co mam? Nic. Od zewnątrz wszystko wygląda
dobrze.Nikt nic nie podejrzewa,dopiero
jak wejdzie się głębiej,to ta bajka zmienia się w horror.
*
Poczułam szturchanie. Wyjęłam słuchawki z uszu i
wysiadłam.Znajdowałam się na parkingu, a przede mną było jezioro.
-Gdzie jesteśmy? –powiedziałam i wzięłam moją torbę.
-Nad wodą –powiedział Zayn. Serio? Nad wodą? Nie no nie
wpadłam na to. Przewróciłam tylko oczami, a on się zaśmiał. Poszłam za
chłopcami,którzy szli w stronę pomostu. Zobaczyłam
ogromny biały jacht. Otworzyłam szerzej oczy,a za chwilę zostałam pociągnięta w
jego stronę,po czym znalazłam się na nim.No nie wierze.
-Rozluźnij się –powiedział Harry zdejmując koszulkę. Nie
odpowiedziałam tylko ilustrowałam jego ciało,które było idealne. Miał
umięśniony tors,a wszystko zdobiły tatuaże. Kiedy przyłapałam się sama na
tym,że się w niego wpatruje to odwróciłam szybko wzrok. Usłyszałam tylko jego
śmiech.Co oni się tak dzisiaj śmieją? Wzięłam butelkę wody i podeszłam do
wszystkich.
-Gdzie tak właściwie płyniemy? –zapytałam.
-Co Ty taka dzisiaj ciekawska jesteś? –zapytał Liam.
-A co wy dzisiaj się tak śmiejecie?-podniosłam się z leżaka-
ja zawsze jestem ciekawska.
-Ciekawość pierwszy stopień do piekła –odparł Zayn.
Popatrzyłam na niego i z powrotem wróciłam do leżenia.Po chwili wyjęłam telefon
i napisałam sms-a do Harry’ego.
Usłyszałam tylko jego śmiech.Na serio,oni się
jakoś za dużo śmieją dzisiaj. Po chwili dostałam odpowiedź. Kąciki moich ust uniosły się w górę i odpisałam.
*
Po godzinie byliśmy na miejscu.To wyglądało jak bezludna
wyspa.Wszędzie były drzewa. Zobaczyłam ciemność,a potem poczułam coś na
oczach.Ktoś zawiązał mi oczy. Próbowałam to zdjąć,ale na marne.Po tym jak kilka
razy się potknęłam,zaplątałam w coś to dałam radę i byliśmy na miejscu.Kiedy
opaska została zdjęta z moich oczu,miałam ciemno przed oczami. Moja oczy powoli
przyzwyczajały się do słońca i mogłam zobaczyć gdzie jestem.Byłam w lesie,a
przede mną były dwa namioty.
-Gdzie jesteśmy?
-Nikt nas tu nie znajdzie-powiedział Liam.
To nie do końca odpowiedź na moje pytanie.Tego to się sama
domyśliłam.Widzę,ze oni też mają przede mną jakieś sekrety,zupełnie jak Stan.
Wieczorem robiło się już zimniej,dlatego wysłali mnie i
Tomlinsona po drewno na ognisko.
-Zapomniałam bluzy –powiedziałam i chciałam się wrócić,ale
Louis złapał mnie za rękę.
-przecież zaraz wracamy –odparł.
Mijaliśmy kolejne drzewa i zbieraliśmy coraz więcej
patyków.Uznaliśmy,że już wystarczy,dlatego skierowaliśmy się w stronę naszych namiotów.Szliśmy już z jakąś
godzinę.
-Jesteś pewien gdzie idziemy? –zapytałam.
-tak –powiedział szorstko
-Coś mi się nie wydaje-powiedziałam –mijamy to drzewo
czwarty raz! –krzyknęłam.
Doszliśmy do brzegu jeziora.
-Świetnie! Zgubiliśmy się –krzyknęłam- jeszcze nie zdążyłam
się przespać,a już się zgubiłam! –krzyczałam i machałam rękami
-Mogłabyś nie histeryzować? –zapytał Louis.
Zgubiliśmy się na bezludnej wyspie.Przynajmniej ja tak to
nazywam.Jest ciemno i jest mi zimno. Jak mam nie panikować?
-Nie ma zasięgu –oznajmił i schował telefon do
kieszeni.Jeszcze lepiej… bez zasięgu,bez kurtki i bez jedzenia,ale skoro
mówi,że mam nie panikować to okej,nie będę. Usiadłam na piasku i wyjęłam
telefon. Pierwsze co,to spojrzałam czy jest zasięg.U mnie też nie było.Zrobiłam
to co kazał.Wyluzowałam się i włączyłam sobie grę.
-No chyba sobie żartujesz! –krzyknął-jesteśmy sami,bez
jedzenia,nie mamy nic,a Ty sobie grasz?!
-Mógłbyś nie histeryzować? –powiedziałam takim samym tonem
co on. Chłopak wywrócił oczami i usiadł obok mnie.
*Oczami Harry’ego*
-Gdzie oni są?-zapytałem-wyszli parę godzin temu,a mi jest
coraz zimniej.
-To sobie weź bluzę –mruknął Zayn
Przewróciłem oczami. Zacząłem się martwić o nich.Już dawno
powinni być tutaj z drewnem. Dzwoniłem parę razy do Louisa,ale nie odbierał.Z
Rose to samo. Wątpię,że ktoś ich porwał,bo chyba jesteśmy tutaj tylko my. Mam
nadzieje,że przynajmniej są razem i nic im nie jest.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam.
Wasze blogi skomentuje i przeczytam w najbliższym czasie.
Kolejny nie wiem może za tydzień,nie chce nic obiecywać.
Mam dużo nauki i teraz od pon do piątku będe jeździła na rehabilitację,więc to też jest minus.
Postaram się dodawać rozdział co sobotę jak zawsze i oczywiście jak będe miała wenę.
Przepraszam,że was zawiodłam,ten rozdział wyszedł beznadziejnie
Dziękuje tak poza tym za przekroczenie 10000 wejśc!
kocham was <3
Tak poza tym to co myślicie o nowym wyglądzie bloga?