niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 4

„Jesteś w niebezpieczeństwie” – te słowa cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Nie wiedziałam w co wpakował się mój brat,ale powiem jedno. Bałam się. Bałam się o niego. Zrobiłabym wszystko żeby go ratować,mimo,że on chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Został mi tylko on. Poczułam silne walnięcie w skroń.
-Możesz jechać trochę wolniej? –wykrzyczałam – nie chce jeszcze zginąć
-Jak Ci nie pasuje to wysiądź –odkrzyknął – a poza tym nie będę słuchał baby
-zaraz ta baba Ci przyłoży –popatrzyłam na niego. 
-Ciszej bądźcie,bo zaraz obydwoje wylądujecie w bagażniku – powiedział Liam,który siedział na miejscu pasażera. Westchnęłam tylko. Wychyliłam lekko głowę,żeby zobaczyć godzinę. Było po 18 . Jedziemy dopiero godzinę. Przewróciłam oczami i opadłam z powrotem na siedzenie.
-I nie wywracaj mi tu oczami –usłyszałam głos Louisa
-Patrz na ulicę, a nie na moje oczy-wyjęłam z kieszeni telefon . Usłyszałam uśmiech. Należał on do Harry’ego. Popatrzyłam na niego, a on tylko pokiwał głową na boki. Zalogowałam się na twittera. Zauważyłam,że Jessica dodała nowe zdjęcie. Tym razem w fullpacie. Co za odmiana. Szybko dodałam tweeta do ulubionych i przesłałam go dalej,po czym napisałam do niej sms-a.  Nie minęło nawet kilka minut a otrzymałam odpowiedź.
Uśmiechnęłam się i schowałam telefon. Oparłam się o ramię Styles’a i patrzyłam jak Louis wyprzedza samochody.
-Nudzi mi się –popatrzyłam loczkowi w oczy
-Weź piłkę i wyjdziemy się pobawić –spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ale zabawne –powiedziałam ironicznie.  Wyciągnęłam z kieszeni słuchawki i włożyłam je do uszu,po czym włączyłam moją ulubioną piosenkę. Po paru minut walczyłam z zamykającymi się oczami. Musiałam się poddać,bo nie pamiętam wszystkiego co było potem.
*Oczami Harry’ego*
Rose nie była taka zła. Wręcz przeciwnie była bardzo inteligenta. Spodziewałem się,że należy do tych dziewczyn,które są ładne,ale głupie, a ona jest ładna, a na dodatek jest inteligenta.Nie mam pojęcia dlaczego musi tak nagle z nami wyjechać. Stan nie powiedział nam zbyt wiele,ale podejrzewam,że musiał się wpakować w coś naprawdę niedobrego.Podczas moich rozmyśleń ,dziewczyna oparła się o moje ramię, a potem zasnęła.
-Jak jedziesz ! –wydarł się Louis. Od razu Zayn i Liam zaczęli go uciszać. Wyglądało to naprawdę komicznie. Payne i Malik popatrzyli na siebie i cicho się zaśmiali. Nadal nie rozumiem jednej rzeczy. Chodzi mi o to co się dzieje pomiędzy Rose a Louisem. Nie opowiadał nam zbyt wiele o niej,więc nie wiedzieliśmy,że się tak nienawidzą. Patrzyłem się właśnie na Louisa,kiedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Mam nadzieje,że tylko on wypali.
*
*Oczami Rose*
Kiedy się przebudziłam to właśnie Louis parkował na podjeździe. Musiałam przespać całą drogę. W słuchawkach ciągle słyszałam tę samą piosenkę. Musiałam włączyć,żeby się odtwarzała w kółko.
-Louis obudź ją ,a my pójdziemy po walizki–usłyszałam głos Liama. Chłopcy wyszli z samochodu, a Tomlinson wyjął kluczyki ze stacyjki i też wyszedł z pojazdu. Chciałam zobaczyć co zrobi,dlatego udawałam,że śpię. Tomlinson jak gdyby nigdy nic przeszedł sobie koło samochodu i poszedł do domu. Co za cham. Ugh… wściekła wysiadłam z samochodu i pobiegłam do mojego nowego miejsca zamieszkania.
-Musisz być takich chamem ?! –wykrzyczałam.
-Typowa baba-zaśmiał się i wyminął mnie. Typowa baba? A to niby co było? Jak mam tutaj mieszkać,skoro jestem tutaj od niecałych dwóch minut, a już mam ochotę rzucać w niego czym popadnie? Dobrze,że mam dużo cierpliwości. Liam pokiwał głowa na boki, wziął mnie za rękę i zaprowadził na górę. Jak się nie mylę do mojego pokoju. Chłopak otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się pokój z balkonem. Chłopak uśmiechnął się,wniósł moje torby i zostawił mnie samą. Mój nowy pokój był dla mnie idealny.Ściany były w kolorze kawy z mlekiem, a meble były wykonane z ciemnego drewna. Na wprost drzwi znajdował się duży taras. Po środku znajdowało się łóżko z kremową pościelą. Po prawej stronie łózka znajdowała się szafka nocna z lampką i dwoma szufladkami. Nad łóżkiem była szara panorama Londynu.Po prawej stronie wejścia znajdowały się drzwi. Podeszłam bliżej, a moim oczom ukazała się łazienka. Na ścianach znajdowały się brązowe płytki. Gdzie nie gdzie na ścianach były przerywane kremowymi paskami. Po środku stała wielka wanna. Do tego było jeszcze jedno okno.Wszystko było idealnie dopasowane kolorystycznie.  Podeszłam do moich walizek i zaczęłam je rozpakowywać. Szafa była rozsuwana i było w niej dużo miejsca,dlatego swobodnie się zmieszczę. Wkładałam właśnie kolejny płacz do szafy,kiedy dostałam sms-a.

Z uśmiechem na ustach odpisałam. Nie minęła nawet minuta, a ponownie dostałam wiadomość. 
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Szybko powiesiłam ostatni płaszcz i poszłam otworzyć drzwi. Chłopak schował telefon i uśmiechnął się ukazując swe dołeczki,po czym pomachał mi. Nadal patrzyłam na niego z uśmiechem,po czym odmachałam mu. Usłyszałam ponownie dźwięk telefonu,który informował mnie o wiadomości. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i odczytałam wiadomość.

-Nie możesz mówić? –zapytałam. Chłopak szybko wyjął telefon i chciał już napisać kolejnego sms-a –nie rób tego znowu –pokazałam palcem na telefon. Uchyliłam szerzej drzwi i wpuściłam Stylesa do pomieszczenia. Loczek zaproponował,że mi pomoże się wypakowywać. Zgodziłam się. W końcu razem będzie szybciej. Wszystko zajęło nam jakąś godzinę. Byłoby krócej,ale Harry założył mój stanik i paradował z nim po pokoju. Mieliśmy przy tym dużo śmiechu. Potem zmęczeni opadliśmy na łóżko.
-Co byś powiedziała na kino? –zapytał Harry.Popatrzyłam na niego –to przyjacielskie wyjście –uśmiechnęłam się. W sumie czemu nie. Dawno nie byłam w kinie. W ramach odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową.Chłopak szybko wstał,powiedział mi godzinę i wyszedł.Nie marnując czasu postanowiłam wziąć prysznic.
*Oczami Harry’ego*
Wszystko szło zgodnie  z moim planem. Rose zgodziła się pójść,teraz tylko trzeba wyciągnąć Louisa.Lekko zapukałem do jego drzwi od pokoju,po czym chwyciłem za klamkę i otworzyłem je. Louis leżał na łóżku z laptopem. Usiadłem koło niego i wpatrywałem się co robi. Tak jak myślałem.Siedział na twitterze.
-Musze z Tobą pogadać –zacząłem
-Więc mów- odparł nie odrywając wzroku od komputera.
-Tutaj nie,zawsze ktoś może wejść-głośno przełknąłem ślinę – spotkajmy się przed kinem.Może od razy pójdziemy na jakiś film,dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu.
Chłopak popatrzył na mnie.
-Okej – powiedział i zamknął laptopa.  Postępowałem podobnie jak z Rose. Powiedziałem mu godzinę i wyszedłem. Kiedy zamknąłem drzwi to odetchnąłem z ulgą.Mam tylko nadzieje,że się nabrał. Szybko zszedłem po schodach. Starałem się to zrobić cicho,żeby Louis albo Rose mnie nie usłyszeli.
-Muszę wyjść. Jakby co nic nic nie wiecie –oznajmiłem chłopakom.
-Bo my nic nie wiemy – powiedział Niall,który właśnie jadł kanapkę.Nie chciałem już im tłumaczyć tego wszystkiego.Jak wrócę to im powiem. Wziąłem jeszcze kurtkę i wyszedłem.
*Oczami Rose*
Byłam już gotowa do wyjścia. Wzięłam jeszcze bransoletkę ze szkatułki i pomalowałam usta błyszczykiem. Włożyłam jeszcze telefon do tylnej kieszeni od spodni i zamknęłam drzwi od pokoju. Zeszłam po schodach,ale nigdzie nie widziałam Harry’ego. Pojechał do kina beze mnie. Zapytałabym się chłopaków gdzie iść,ale by zaraz coś mówili i podejrzewali. Poinformowałam ich tylko,że wychodzę. Od razu zapytali się gdzie idę. Zawahałam się przed odpowiedzią, a po chwili powiedziałam,że idę się przejść.Nie wiedziałam kompletnie w która stronę iść,dlatego strzeliłam,że w prawą. Po drodze stała jakaś taksówka. Na moje szczęście była wolna.
-Gdzie panienkę zawieźć? –zapytał kierowca.
-Do kina –odpowiedziałam.
-Wie pani ile jest kin w Londynie? Proszę podać konkretnie-odwrócił się do mnie. Czyli byłam z Londynie. No tak jestem głupia. Jasne,ze w Londynie. Nie w każdym mieście jest London Eye.
-Dzisiaj przyjechałam nie wiem nawet gdzie jestem, a mam panu powiedzieć do którego kina mam jechać? –lekko podniosłam głos.
-Dobrze,zawiozę panią do tego,które jest tylko otwarte-zaczął się śmiać. Wymusiłam tylko uśmiech. Boże,ja chce już stad wysiąść. Naprawdę bardzo się uśmiałam.  Po 30 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam i podziękowałam kierowcy,po czym wysiadłam. Poprawiłam tylko moje spodnie i poszłam w stronę wejścia. Po drodze spotkałam Louisa. znowu zamroziliśmy się surowymi spojrzeniami.
-A Ty co tutaj robisz? –powiedział chłodno.
-Umówiłam się z Harrym, a Ty?
-Idę z Harrym… - nie dokończył,tylko na mnie spojrzał –czyli tak to sobie wymyślił.
Chłopak poszedł w stronę parkingu. Nie byłam pewna w którą stronę mam iść. Nie znałam miasta, a jak mam drugi raz jechać z tym facetem,to wolę pojechać rowerem i zabłądzić. Louis złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu.

-W końcu nie znasz miasta –wsiadł i zapiął pas. Ja tylko lekko się uśmiechnęłam. To było miłe z jego strony. Jak nie Louis. Jeszcze rano skakaliśmy sobie do gardeł, a dzisiaj siedzę w jego samochodzie i odwozi mnie do domu.
*Oczami Liama*
Wszyscy dziwnie się zachowują w tym domu. Harry wyszedł sobie prawie bez słowa. Potem Rose,a na końcu Louis. Ciekawe co on znowu wymyślił. Mam okazję się dowiedzieć,bo do domu wszedł Harry.
-O co chodzi z Rose i Louisem –nie owijałem w bawełnę.
-Umówiłem ich do kina.Muszą się pogodzić i ja wiem,że to zrobią –powiedział bardzo pewny siebie. Szczerze mówiąc to tez chce,żeby się pogodzili. Ciągle tylko kłótnie . W spokoju w domu nie można posiedzieć,bo zaraz się wydzierają. Czasami mam ochotę zabić ich oboje. Nalewałem sobie własnie wody,kiedy usłyszeliśmy samochód parkujący na podjeździe, a zaraz potem trzaskające drzwi.
-Jesteś fatalnym kierowcą!-weszła do domu Rose.
-A Ty w ogóle nie jestes śmieszna!-odkrzyknął Louis.
-Dobrze,że ty jesteś!
-Przynajmniej się śmieją z moich żartów!
-Ludzie się śmieją z Ciebie nie z Twoich żartów!
-Jesteś nienormalna !
-I dobrze,to idź stąd !
-Ja tutaj mieszkam!
Razem z  chłopakami przypatrywaliśmy się całej tej sytuacji. Spojrzałem na Nialla,któremu spadł pomidor z kanapki. Miał usta szeroko otwarte i prawienie mrugał. Ten to nawet nie słyszał jak mu pomidor leci.
*Oczami Rose*
Dupek,dupek,dupek. Głupi dupek. Myślałam,że będzie  dobrze,ale przeliczyłam się.Znowu. Louis poszedł do swojego pokoju, a ja spojrzałam na chłopaków,którzy siedzieli jak zaczarowani.
-Niall pomidor Ci spadł –oznajmiłam i poszłam do siebie do pokoju. Miałam już tego wszystkiego dość. Moje życie jest straszne. Jestem nikim.  Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam na łóżko. Spojrzałam za zegarek,było po 23. Wyciągnęłam z szafy jakieś cuchy,czyli spodenki i luźną koszulkę,zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka.To mnie przerasta. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na wyświetlacz mojego telefonu,po czym zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,że tak późno się pojawił rozdział.
Nie miałam na niego weny i szczerze to wyszedł jakiś nijaki i w ogóle mi się nie podoba.
Dziękuje za 28 obserwujących i 15 komentarzy,kocham was. 
Chciałam dodać wam jakoś po moim przyjeździe czyli w środę,ale nie miałam na nic siły. 
Tęskniłam za wami bardzo ♥
Więc doo następnego xx 

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 3

W myślach przetwarzałam sobie to co się stało. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Mam po prostu to wszystko zostawić i wyjechać? Mój wzrok powędrował na Stana,który jak gdyby nigdy nic zaczął nalewać sobie wody. To żart? Popatrzyłam potem na Liama. Miałam nadzieje,że ten się odezwie,ale chłopak tylko spuścił głowę.
-Mogę chociaż znać powód? – zapytałam. Stan spojrzał na mnie, a potem wrócił z powrotem do picia wody. – świetnie-przewróciłam oczami. Jak mam gdziekolwiek wyjechać nie znając powodu?  Nie wiem czy on wie,ale ja mam przyjaciół. Nie mogę ich zostawić i sobie wyjechać. Tym bardziej,że nie znam powodu.
-Nie słyszałaś polecenia? Masz wyjechać,to takie trudne? –krzyknął Louis. Polecenia? Zamknęłam oczy,zacisnęłam ręce w piąstki i starałam się uspokoić. Zabiłabym go. W głowie miałam tylko to jego ”nie słyszałaś polecenia” .
-Polecenia? A co to ja jestem pies? –zwróciłam się do niego –Radzę Ci się zamknąć,bo moja cierpliwość jest  na skraju wytrzymania. Jak Ty tak traktujesz dziewczyny,to strasznie mi ich szkoda. Jak powiedziałam parę dni temu,jesteś chujem i zawsze nim będziesz- znowu patrzyliśmy na siebie tymi złowrogimi
spojrzeniami.  Kątem oka spojrzałam na Liama,który szturchnął Harry’ego. Loczek tylko pokiwał głową.
-Dobra,to my pójdziemy sobie na spacer , a wy sobie pogadajcie – powiedział Harry i popchnął Tomlinsona w stronę drzwi. Kiedy mnie wymijali poczułam czyjąś dłoń na ramieniu –jakbyś chciała z nami zamieszkać to będzie nam bardzo miło –szepnął Styles. Uśmiechnęłam się lekko i poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Spuściłam głowę,żeby tego nie zauważył, a w odpowiedzi usłyszałam jak lekko się roześmiał. Jego szept podziałał na mnie łagodząco.Kiedy chłopaki już wyszli to spojrzałam na mojego brata,który nadal siedział ze spuszczoną głową. Chciałam załatwić ten temat na spokojnie,dlatego usiadłam przy stole naprzeciwko niego.
-Rose po prostu musisz mi zaufać-odezwał się cicho.
-Stan oczywiście,że Ci ufam,ale Ty od pewnego czasu zachowujesz się dziwnie. Wychodzisz wieczorem,wracasz nad ranem i do tego pobity. Co koledzy Cię tak biją? Powiedz mi ,przecież wiesz,ze możesz mi powiedzieć wszystko –patrzyłam na niego. Już miałam coś dodać,ale przerwał mi.
-Wszystko,ale nie to. Przepraszam,może kiedyś Ci powiem – wstał i podszedł bliżej okna.  Zapanowała między nami cisza. Na początku mi nie przeszkadzała,ale zaczęło się robić dość niezręcznie.Z  nerwów zaczęłam przygryzać wnętrze policzka. Chłopak podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko mnie.
-Posłuchaj Rose. Jesteś w niebezpieczeństwie,popełniłem kilka błędów,za które  teraz Ty musisz płacić. Po prostu wyjedź,to dla Twojego dobra. Nie pytaj o nic,tylko zniknij-cały czas patrzył mi w oczy. Nic nie rozumiałam,ale zgodziłam się. Jeśli to jest naprawdę takie ważne,to wyjadę. Pokiwałam tylko twierdząco głowa,na znak,że się zgadzam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chłopak tylko się uśmiechnął lekko i przytulił – Najlepiej będzie jeśli wyjedziesz dzisiaj,będę dzwonił do Ciebie –odkleił się ode mnie.
Musiałam się pożegnać z moimi przyjaciółmi,ale najpierw pożegnam się z Johnem. Pobiegłam do mojego pokoju,wzięłam małą torebkę i przerzuciłam przez ramię. Wrzuciłam do niej telefon i w razie czego portfel i wyszłam z pokoju. Oznajmiłam Stanowi,że wychodzę i skierowałam się na cmentarz. Po drodze kupiłam
jeszcze jedną czerwoną różę i  ruszyłam w stronę grobu mojego chłopaka. Kiedy go odnalazłam to stanęłam przed płytą i wpatrywałam się w jego imię i nazwisko. Zawsze jak tutaj byłam to wspominałam wspólne chwilę z nim. To było jak wielka rana. Po jakimś czasie zagaja się,ale jeden upadek i znowu się pojawia. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Usiadłam na ławce naprzeciwko grobu i zaczęłam obracać różę.
-Obiecałeś,że mnie nie zostawisz. Obiecałeś,że nie  dopuścisz do tego bym cierpiała – westchnęłam
*rok wcześniej*
Wybieraliśmy się właśnie do klubu. Chcieliśmy się trochę rozerwać. Dokonałam właśnie ostatnich poprawek i zeszłam na dół,gdzie czekała na mnie Jessica,Tom i John. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy prosto pod klub. Zajęliśmy wolne miejsce na kanapach, a chłopaki poszli po drinki. Poprawiałam właśnie włosy,kiedy Jessica oznajmiła,że jakiś chłopak się na mnie gapi. Zignorowałam to,bo przecież kocha Johna i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jessica zaczęłam mi opowiadać najśmieszniejsze historie z życia Toma. Wybuchnęłyśmy śmiechem i patrzyłyśmy jak chłopaki wracają z drinkami.
-Z czego się śmiejecie? –odezwał się Tom
- Z Ciebie –oznajmiłam – Jessica opowiadała mi właśnie jak wpadłeś na drzewo.
-To było głupie – Musisz mnie tak kompromitować?- zwrócił się do Jessici.
-Ktoś musi –uśmiechnęła się.
John wziął łyka swojego drinka i pociągnęła mnie na parkiet. Leciała akurat trochę wolniejsza piosenka. Zarzuciłam ręce na jego szyje, a on swoje oplótł wokół mojej talii. Zaczęliśmy się kołysać w  rytm muzyki. Ciągle czułam na sobie czyiś wzrok. Myślałam,ze to Jessica i Tom,ale kiedy popatrzyłam się w ich stronę to rozmawiali, wiec nie mogli się na mnie patrzeć. Kiedy Jonh mnie obrócił w oczy rzucił mi się ten chłopak,którego pokazała mi Jessica. Czyli już wiem kto się gapi na mnie. Kiedy muzyka się skończyła to pocałowałam chłopaka w usta i wróciliśmy do naszych przyjaciół.  Tom miał jakąś sprawę do załatwienia,dlatego wziął Johna i wyszli na zewnątrz.Razem z Jessicą miałyśmy ochotę na kolejnego drinka,dlatego skierowałyśmy się do baru. Mijałyśmy kolejnych tańczących ludzi kiedy poczułam jak ktoś łapie mi za rękę i mocno do siebie przyciąga. Był to ten sam chłopak,który się na mnie patrzył. Zarzucił moje ręce na jego szyje, a sam złapał mnie w pasie.Nie chciałam z nim tańczyć,ale trzymał mnie za mocno,żeby się wyrwać.Odwróciłam nas tak,że był tyłem do mojej przyjaciółki,ale za to ja byłam przodem. Posłałam jej spojrzenie typu” pomóż mi” . Ona tylko pokazała rękami,że nic nie może zrobić. Poddałam się wtedy. Miałam nadzieje,że John przyjdzie jak już będzie po wszystkim. W pewnym momencie chłopak zrobił to czego się nie spodziewałam. Swoimi rękami zjechał na mój tyłek. Tylko nie to. Podniosłam swoimi rękami jego ręce niżej, na co on się zaśmiał. Błagam niech to się już skończy – powtarzałam sobie w myślach. Po wielu próbach trzymania mnie za tyłek próbowałam się wyrwać,jednak on był silniejszy. Wtedy zobaczyłam jak chłopak upada na ziemie. Odwróciłam się i zobaczyłam wściekłego Johna. Nie był zły na mnie,ale na mojego partnera. Po chwili John zaczął go bić. Próbowaliśmy ich rozdzielić,ale dopiero kiedy ochrona przyszła udało się. Świetnie. To wszystko moja wina. Nienawidzę się za to. Wzięłam Johna za ręka i wyprowadziłam go z klubu. Tom i Jessica pojechali taksówkę do domu,ale my woleliśmy się przejść.
-Przepraszam –powiedziałam –to się stało tak naglę. On sam mnie przyciągnął, ja próbowałam się wyrwać ale… - nie dokończyłam,bo chłopak pocałował mnie.
-Nie gniewam się na Ciebie –odkleił się ode mnie –kocham Cię -powiedział i mnie przytulił. Mijaliśmy właśnie most,kiedy zobaczyliśmy grupkę chłopaków. Nie powiem lekko się przeraziłam. Popatrzyłam na Johna,ale on tylko patrzył się przed siebie. Kiedy już byli bliżej mogłam dostrzec ich twarz. Był to ten sam chłopak z którym tańczyłam w klubie.
-Muszę przyznać ze masz bardzo seksowną dziewczynę,nie miałbyś nic przeciwko,gdybym ją pożyczył na jedną noc? –powiedział ten sam chłopak z którym tańczyłam. Poczułam jak mięśnie Johna napinają się . Ścisnęłam go mocniej,ale jednak za lekko,bo ten się wyrwał i rzucił się na niego. Zaczęłam krzyczeć,żeby go zostawił, a wtedy poczułam uderzenie. Upadłam i jedyne co czułam to ból mojego policzka. Złapałam się za niego i próbowałam wstać. Łzy ciurkiem leciały mi z oczu. Wtedy zobaczyłam jak dwóch z nich trzyma Johna,a  trzeci wbija mu nóż w brzuch. Zamknęłam oczy,żeby tego nie widzieć,a kiedy otworzyłam to jeden mrugnął do mnie i pobiegli. Nie mogłam się uspokoić. Z płaczem pobiegłam do mojego chłopaka. Był cały we krwi. Szybko pobiegłam po moją torebkę,która była w błocie i zadzwoniłam po policję i karetkę. Podbiegłam ponownie do Johna i złapałam go za rękę.
-Poczekaj jeszcze chwilę –odezwałam się. Nie mogłam powstrzymać lecących łez.
-Kocham Cię pamiętaj o tym –powiedział i zamknął oczy.Zaczęłam krzyczeć,żeby ich nie zamykał i wtedy przyjechała karetka. Zaczęli go reanimować,ale to na nic. Widziałam to. Kiedy składałam zeznania policjantowi,podszedł do mnie lekarz i pokiwał przecząco głową. Straciłam go.
*
 Na to wspomnienie wybuchnęłam płaczem. Pamiętam to wszystko. Tego się nie da zapomnieć. Ocierałam właśnie łzy,kiedy usłyszałam,ze mam sms-a.

Szybko odpisałam mu i włożyłam telefon z powrotem do torebki. Czekałam na odpowiedź, a kiedy ją otrzymałam to wstałam z ławki i położyłam różę na grobie. Wyszeptałam ciche”kocham Cie” i odeszłam. Wyszłam z cmentarza i skierowałam się do parku. W oddali zobaczyłam Toma,który siedział na trawie. Usiadłam koło niego, a chłopak odwrócił się do mnie z uśmiechem. Niestety szybko jego uśmiech znikł,kiedy zobaczył mnie.
-Płakałaś? –odezwał się –Byłaś u Johna,prawda?
Nic nie powiedziałam,tylko przytuliłam się do niego.
-Będziesz dzwoniła,prawda?  Nie zostawisz chyba starego przyjaciela –uśmiechnął się
-Jasne,że będę dzwoniła –uśmiechnęłam się lekko. Pogadaliśmy chwile,ale już musiałam pójść. Miałam jeszcze pożegnać się  z Jessicą i się spakować.Zadzwoniłam do niej i po paru sygnałach odebrała.
Halo?
Hej Jessica,możemy się spotkać?
Jasne,powiedz tylko gdzie i kiedy
Najlepiej jak najszybciej
Okej,to wpadniesz do mnie?
Okej,zaraz będę
 Rozłączyłam się. Pożegnałam się z Tomem,zrobiliśmy jeszcze sobie jedną samojebkę na pamiątkę i ruszyłam z kierunku domu Jessici. Kiedy już byłam pod jej drzwiami lekko zapukałam,a moim oczom ukazała się
Jessica. Przytuliłam ją na powitanie i wpuściła mnie do środka.
-Chciałam Ci coś powiedzieć… -zaczęłam. Dziewczyna całkowicie spoważniała –wyjeżdżam,nie wiem na jak długo,nie wiem gdzie i tak będę do Ciebie dzwoniła.
Jessica nic nie odpowiedziała. Podobnie jak ona spuściłam głowę. Po chwili poczułam jak przytula mnie. Zamknęłam oczy i odwzajemniłam uścisk.
-Będzie mi Ciebie brakowało –zobaczyłam jak po jej policzku spływa łza. Szybko ją wytarłam i uśmiechnęłam się – wiesz z Tomem zrobiłam to samo,więc co powiesz na zdjęcie na pamiątkę?
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Wyciągnęłam telefon z torebki i zrobiłam zdjęcie. Nawet nie oglądałam tylko włożyłam z powrotem telefon. Spojrzałam na zegarek,który znajdował się na komodzie. O boże już 18. Szybko pożegnałam się z przyjaciółką i pobiegłam do domu.
-Wróciłam ! –krzyknęłam zamykając drzwi. Rozejrzałam się po całym domu. Nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni w celu nalania sobie soku. Dawno nie byłam na twitterze,dlatego poszłam schodami na górę,do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi,a tam Stan i One Direction przeglądają moje
zdjęcia. Wydawało mi się,że chowałam to pudełko. Jak widać znaleźli. Harry trafił na moje zdjęcie z bikini. Widziałam jak patrzy się na każdą część mojego ciała. Przewróciłam oczami,podeszłam do nich,po czym uderzyłam Harry’ego w głowę i zabrałam im moje pudełko ze zdjęciami.
-Możemy jechać? –zapytał Liam.
-Muszę się spakować –odezwałam się.
-Wszystko załatwione,spakowaliśmy Cię –oznajmił Stan. Świetnie widzę,że chce mnie się pozbyć z domu. Tak wiem wiem. Jestem w niebezpieczeństwie. Zayn wziął moją torbę i zeszliśmy na dół.
-Widzicie jaką ona ma torbę? –pokazał palcem Louis – z babami tak jest.
-Powiedz jeszcze słowo, a przysięgam,że tobie będzie grozić niebezpieczeństwo – popatrzyłam na niego. Chłopak westchnął i tym razem to on przewrócił oczami. Pożegnałam się ze Stanem i wyszliśmy. Chłopcy zapakowali mój bagaż  do bagażnika i zajęliśmy swoje miejsca w samochodzie. Ja akurat siedziałam koło Harry’ego i Nialla, a Louis prowadził. Pomachałam jeszcze raz Stanowi i odjechaliśmy. Żegnaj Doncaster. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wrażenia po 3 rozdziale? 
Podoba wam sie? 
Mam dla was ogłoszenie. W czwartek wyjeżdżam (11.07) i wracam w poniedziałek.Rozdział pojawi się coś około wtorku lub środy następnego,a jak nie to dopiero w sobotę (19.07) 
Prosze komentujcie,mówcie co wam sie podoba a co nie,postaram sie zmienić :) 
+ wasze blogi ,zarówno te,które podajecie w komentarzach jak i spamie postaram sie odwiedzić w najbliższych dniach,obiecuje,że wszystko nadrobię ;)