sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 8

Szybko ruszyłam w kierunku baru. Omijałam tańczące pary,aż w końcu dotarłam do celu.Zamówiłam jednego drinka i usiadłam na obrotowym krześle. Zaczęłam się na nim obracać, a przy okazji wypatrywać chłopców. Zayn i Niall pili w kącie,Liama nie widziałam, Harry’ego też nie,ale mój wzrok spoczął na Tomlinsonie. Momentalnie w mojej głowie zaczęłam słyszeć jego słowa. Dla mnie jesteś idealna. Te słowa siedziały mi w głowie od kiedy przestałam z nim tańczyć. Czego nie może mi wyjść to z głowy? Patrzyłam gniewnym wzrokiem na Louisa,który tańczył dziewczyną. To ta sama co była w studiu. Ugh… Poczułam jak ktoś się na mnie patrzy. Odwróciłam trochę głowę i dostrzegłam,że jacyś dwaj kolesie się ze mnie śmieją i puszczają mi oczko. No tak,przecież kto normalny patrzy się ze wściekłością w oczach jak ktoś tańczy.Strzeliłam buraka i odwróciłam się do barmana. Upiłam łyk napoju i zaczęłam bawić się słomką. Czy ja byłam zazdrosna? Upijałam kolejny łyk,kiedy poczułam czyjąś rękę na mojej tali i usta na moim karku. Chwilę po tym usiadł koło mnie Harry.
-Jak się bawisz? – zapytał.  
Mam ochotę rozszarpać tę głupią brunetkę z którą Tomlinson tańczy-mówiłam w myślach.
-Dobrze-uśmiechnęłam się do Harry’ego,żeby nic nie podejrzewał. Kątem oka spojrzałam w stronę
chłopaka,który tańczył z dziewczyną. Jej tyłek wpadł mu w ręce. Moje serce teraz kłóciło się z rozumem. Byłam zazdrosna,ale rozum nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Szybko odwróciłam się i po raz kolejny upiłam łyk mojego drinka. Tym razem większy łyk.
-Nudno tutaj. Może pójdziemy do domu,do pokoju –przybliżał się do mojego ucha,a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami –żartowałem – szybko się odsunął i uśmiechnął się.
-Bardzo zabawne –powiedziałam i upiłam kolejny łyk. Kiedy kończyłam drinka,chłopak wziął mnie za rękę i wyszliśmy. Nie mogłam pozbyć się tych słów Louisa. Zaczęłam ruszać głową w prawą stronę jakbym na kogoś kiwała. Dopiero po chwili rozumiałam co tak naprawdę robię. Popatrzyłam się na Harry’ego,który patrzy na mnie i stara się ukryć śmiech. O boże co za kompromitacja. Co ja myślałam? Że to mi uszami wyleci?  Jestem pojebana. Po raz kolejny dzisiaj strzeliłam buraka i spuściłam głowę.
-Jesteś taka słodka jak się rumienisz –powiedział.
-Zamknij się –rzuciłam szybko. Miałam wrażenie,że ten spacer nigdy się nie kończy. Idziemy do domu,ale jakoś nie możemy dojść.  Już miała coś powiedzieć,ale stanęliśmy przed drzwiami. Chłopak otworzył drzwi kluczem i wpuścił mnie do środka.
-Obejrzymy coś? –zaproponował.
-Czemu nie –odpowiedziałam –mam fajny film,ale na komputerze. Chodźmy do mnie –powiedziałam.
Najpierw poszliśmy się przebrać w coś luźniejszego. Szczerze? Cieszyłam się,że zdejmę te buty. Lubię chodzić na obcasach,ale te były wyjątkowo nie wygodne. Weszliśmy po schodach razem, a potem każdy poszedł do swojego pokoju. Wyjęłam z szafki jakąś luźną białą koszulkę i krótkie spodenki,po czym poszłam do łazienki i przebrałam się w to. Zrobiłam sobie jeszcze luźnego koka i wyszłam. Wyjęłam telefon z torebki telefon. Spojrzałam na wyświetlacz,miałam dziesięć nieodebranych wiadomości i trzy połączenia. Nie chce wiedzieć od kogo. Nie chce całego wieczoru przeżyć w strachu. Włączyłam laptop i szukałam filmu,kiedy zapukał Harry. Rzuciłam czymś w drzwi, a po chwili chłopak znalazł się koło mnie.
-Jak się domyśliłeś,że możesz wejść? –zapytałam.
-Byłaś w pokoju, a skoro nie chce Ci się podejść to sam otworzyłem.
-Mogłam być równie dobrze w samym staniku –zaśmiałam się.
-Następnym razem będę wchodził szybciej –wyszczerzył się.
Włączyłam film i usiedliśmy na łóżku. Głównie to rozmawialiśmy. Zrobiliśmy sobie taką noc szczerych rozmów. Parę razy zerkaliśmy na ekran, a tak to skupialiśmy uwagę na sobie. Sięgnęłam ręką,żeby włączyć lampkę,a kiedy wróciłam Harry był bliżej niż wcześniej. O wiele bliżej. Czułam jego ciepły oddech. Chłopak zaczął się przybliżać. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Rozum znowu krzyczał,żeby tego nie robiła,ale w tym momencie nie kierowałam się nim. Serce podpowiadało mi,że tego potrzebuje. Chłopak prawię dotykał moich ust,kiedy usłyszeliśmy śmiechy. Szybko odskoczyliśmy od siebie.
-To ja już pójdę –powiedział Harry tym swoim ochrypłym głosem. Pokiwałam twierdząco głową. Kiedy chłopak wyszedł wyszłam na balkon. Musiałam się przewietrzyć. Nie wierze. Gdyby ktoś nam nie przerwał pocałowalibyśmy się. Usiadłam na krześle,ale jedną nogę podkuliłam,że stopą dotykałam siedzenia. Oparłam łokieć o nogę i zaczęłam się patrzeć na księżyc. Dzisiaj świecił mocno,bo była pełnia. Usłyszałam czyjeś chrząknięcie. Odwróciłam głowę  i zobaczyłam Harry’ego. No tak. Chłopcy pewnie wrócili i pomagał im dojść do pokoju. Pewnie odprowadził Zayna do łóżka i wyszedł na jego balkon. Miałam pokój obok Malika. Schowałam twarz za moją rękę,którą nadal trzymałam na  kolanie. Między nami panowała cisza. Żadne nie miało odwagi się odezwać. Kątem oka spojrzałam na Harry’ego. Księżyc świecił tak mocno,że twarz Harry’ego była oświetlona. Wyglądał pięknie. Chciałam,żeby mnie pocałował. Chciałam tego tak samo jak on. Nie mogłam przestać się na niego patrzeć,dlatego weszłam szybko do środka. Wstając czułam jak się na mnie patrzy.Louis. Harry. Za dużo wrażeń na dzisiaj. Wyłączyłam jeszcze laptopa,rozpuściłam włosy i wskoczyłam pod kołdrę.
*
Obudził mnie telefon.Podniosłam się z łóżka i nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
-Stało się coś strasznego –zaczęła Jessica.
-Zadzwonię potem,na razie śpię- powiedziałam od razu.
-Zadzwonię za 15 minut
Rzuciłam telefon gdzieś na łóżko i nie chętnie się z niego podniosłam. Popatrzyłam na swoje odbicie w lutrze. Boże co z moimi włosami. Dotknęłam ich i westchnęłam. Wybrałam na dzisiaj ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam zęby,twarz i ubrałam się w białą bokserkę, ciemno zielone spodnie, a na to żółty żakiet. Zabrałam się za makijaż. Zrobiłam sobie kreski,pomalowałam tuszem rzęsy i wyszłam. Nałożyłam jeszcze
buty i przejrzałam się w lustrze. Szybko wyjęłam z kuferka błyszczyk i przejechałam nim po ustach. Zadowolona z siebie wyszłam. No dobra nie do końca. Było by dobrze,gdyby nie te włosy. Schodząc po schodach zadzwonił telefon. Przejechałam palcem po ekranie.
-Nie mogę wybrać wzoru na paznokcie –zaczęła szybko. Byłam już w kuchni.
-Ja mam szopę na głowię –usłyszałam śmiechy chłopaków – więc mam gorszę problemy niż Twoje paznokcie.
W tym momencie spadł widelec. Nie odrywając komórki od ucha schyliłam się.
-Dobra,ale to nie jest najważniejsze –zrobiła pauzę- całowałam się z Tomem.
Na tę wiadomość,aż uderzyłam głowa o stół.
-Co zrobiłaś? –nie wierzyłam.
-Tak wyszło
-Jesteście przyjaciółmi,a przyjaciele się nie całują –znowu najpierw powiedziałam, a potem pomyślałam co mówię. Przecież to samo zrobiliśmy wczoraj z Harrym. No prawie. Chłopak popatrzył na mnie,a potem upił łyk herbaty. Skoro ona powiedziała mi co zaszło pomiędzy nią a Tomem to ja jej powiem co zaszło pomiędzy mną a Harrym. Odeszłam od stołu i poszłam na górę. Kiedy byłam pewna,że mnie nikt nie słyszy to zaczęłam mówić.
-Wczoraj prawie się pocałowałam z Harrym –opowiedziałam jej wszystko po kolei ze szczegółami i zeszłam do chłopaków.
- Jesteście przyjaciółmi,a przyjaciele się nie całują-powtórzyła po mnie
-Nie wykorzystuj tego przeciwko mnie –zaśmiałam się –dobra pogadamy potem na skype
Szybko się rozłączyłam.
-Cześć wam – pomachałam im.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet –powiedział Zayn –ale to z szopą było całkiem zabawne
-To nie miało być śmieszne –powiedziałam biorąc kanapkę z nutellą.
-Harry możemy pogadać? –zapytałam.Chłopak pokiwał twierdząco głową i poszliśmy do jego pokoju. Na początku nie chciałam tam wchodzić. Miałam trochę wyrzuty sumienia,że tak się stało. On jest moim przyjacielem taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Wiem,że nic się nie wydarzyło,ale czuje się dziwnie.
-Harry bo… chodzi o wczoraj –spojrzałam na niego. Znowu był niebezpiecznie blisko. Cholera. Te jego usta.

-Przepraszam-szepnął. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem rozdział nie wyszedł. 
Nie miałam na niego weny. 
Przepraszam,że tak późno dodaje,ale po pierwsze
nie miałam weny, a po drugie przez tydzień bolał mnie brzuch. 
jeszcze raz przepraszam 
kocham was ♥

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 7

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu informujący,że dostałam wiadomość. Niechętnie wyciągnęłam rękę spod kołdry i wymacałam na szafce telefon. Lekko otworzyłam oczy i przeczytałam wiadomość.
Od razu rozszerzyły się one  do niewiarygodnych rozmiarów. Położyłam telefon z powrotem na szafkę i
przycisnęłam do siebie kołdrę. Próbowałam uspokoić oddech. Znowu byłam przerażona. Poleżałam kilka minut,po czym podniosłam się z łóżka i szybko poszłam do łazienki. Przemyłam twarz,umyłam zęby i wyszłam z niej. Postanowiłam dzisiaj nie odsłaniać rolet. To tak na wszelki wypadek. Podeszłam do szafy i wybrałam  na dzisiaj granatową luźną koszule, a do tego bardziej obcisłe spodnie. Już miałam zdejmować bluzkę,kiedy popatrzyłam na okno. Czuje się teraz jak w jakimś horrorze. Jestem obserwowana. Tak myślę. W sumie po tych sms-ach to nie trudno się domyślić. Szybko się ubrałam i pomalowałam sobie jeszcze kreski. Poprawiłam jeszcze włosy,nałożyłam moje granatowe buty,po czym zeszłam na dół.  Może Stan coś wie. Wybrałam numer do mojego brata. Czekając aż odbierze pokonywałam schody. Nie odbiera. Włącza się poczta głosowa.
-Cześć wam –powiedziałam
-Cześć. Nie wiem czy pamiętasz,ale dzisiaj jest ta gala-zaczął Styles.
-o której ? –zapytałam.
-20.
Spojrzałam na zegarek było po 10. Powinnam mieć jakąś sukienkę,byłam nie dawno na zakupach. To nic,że byłam jeszcze w Doncaster,zabrałam ze sobą sukienki,których nawet nie nosiłam. Kilka poprawek i chyba będzie dobrze.
-Chyba powinnaś się szykować –powiedział Zayn –zazwyczaj dziewczyny szykują się parę godzin.
-Muszą się umalować –powiedział Styles.
-Wybrać sukienkę –odezwał się Liam.
-Ale wiesz jak chcesz iść bez to ja nie mam nic przeciwko-powiedział,na co popatrzyłam na niego groźnym wzrokiem –ale chyba powinnaś iść w ubraniu.
Zaśmiałam się tylko i usiadłam na krześle obok Nialla. Wzięłam od niego jedna kanapkę z pomidorem i serem,po czym ugryzłam kęs. Wstałam i nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego. Nie zdążyłam upić,bo zadzwonił mój telefon. Szybko przejechałam palcem po wyświetlaczu nawet nie patrząc kto dzwoni. 
Halo?
Cisza. O nie.
O cześć Jessica.
U mnie wszystko w porządku okej wejdę. To cześć
Jestem jakaś chyba nienormalna. Musiałam to zrobić. Nie mogłam dać po sobie poznać,że się boje,dlatego wymusiłam uśmiech i powiedziałam chłopakom,że idę porozmawiać z koleżanką na Skype. Mogli by coś podejrzewać jakbym nic nie powiedziała. Nie chciałam na razie nikomu o tym mówić. Próbuje życ w przekonaniu,że to jakiś kawał. Jak najszybciej weszłam po schodach i udałam się do swojego pokoju. Chce nie wychodzić stąd już nigdy. Co jeśli na gali wydarzy się  coś złego? Coś czego nie mogę przewidzieć. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do laptopa. Może akurat mi się poszczęści i będzie dostępna Jessica. Nie myłam się,była wtedy. Szybko nacisnęłam słuchawkę i zadzwoniłam. Kiedy odebrała szybko zaczęłam mówić.
Musisz mi pomóc.
Rose wszystko okej?
Ktoś mnie śledzi,znaczy pisze jakieś wiadomości, a dzisiaj ktoś do mnie zadzwonił i nic nie mówił
Powiedz chłopakom
Nie zrobię tego. Właśnie pomożesz mi wybrać sukienkę?
Usłyszałyśmy jak ktoś puka do drzwi. Poszłam otworzyć,a moim oczom ukazał się Harry. Przywitałam go uśmiechem i wpuściłam go do środka. Pobiegłam szybko do szafy i wybrałam najładniejsze sukienki,po czym pokazałam je Harry’emu i  Jessice.
-Która? –zapytałam, przykładając sukienki do siebie.
-Przymierz pierwszą –powiedział Harry. Odwróciłam się w stronę laptopa chcąc poznać zdanie mojej przyjaciółki.
-Jestem tego samego zdania jak Harry –uśmiechnęła się –skoro masz takiego chłopaka przy sobie to ja nie będę Ci potrzebna już –szerzej się uśmiechnęła
-Nie zostawiaj mnie –zaśmiałam się.
-I tak muszę lecieć,umówiłam się z Tomem – oznajmiła –Pa Harry.Trzymajcie się.
Podeszłam do laptopa i wyłączyłam go całkowicie. Podniosłam do góry sukienkę,dając mu do zrozumienia,że idę się przebrać. Szybko się w nią przebrałam,po czym wyszłam. Podeszłam do lustra i dokładnie się przejrzałam.
-Co myślisz? –zapytałam.
-Idealnie –przygryzł dolną wargę.
-Chyba ta czerwona będzie lepsza – wskazałam na leżącą sukienkę.
-To załóż tą –uśmiechnął się.
*Pera godzin później*
-Zayn ułożyłeś już te włosy? –krzyknął Liam. Po chwili ze schodów zbiegł Malik. Nałożył marynarkę i wyszliśmy. Harry otworzył drzwi od limuzyny ,a Zayn zaczął się przeglądać w szybce.
-Oklapły mi ! wiedziałem,ze tak będzie –wykrzyczał Zayn –czekajcie ide po lakier.
-Nie mamy czasu Zayn –wepchnął go do samochodu Niall.
Nie wiem dlaczego zgodziłam się w ogóle na takie coś. Jestem tylko zwykłą dziewczyną. Mogłam w sumie wykłócać się o to,żebym nie szła,ale nie lubię się kłócić. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście musieli zrobić od razu obciach,bo Niall i Harry zaczęli się kłócić kto pierwszy wysiądzie w samochodu.
-O boże –szepnął i stuknął się w głowe Liam.
 -Możecie zachować klasę ? –szepnął Louis. 
Zaraz będą nam robić zdjęcia. Nie lubię tego. Fotografują jakby człowieka nie widzieli. Szybko stanęłam pomiędzy chłopakami i wzięłam ich pod rękę. Gala w sumie trwała krótko. Odbyło się parę koncertów,porozdawali nagrody, a potem zaprosili nas na taką jakby imprezę po gali. Skierowałam się do baru w celu zamówienia sobie drinka. Kiedy dostałam swoje zamówienie upiłam łyk ze szklanki i wtedy poczułam czyjąś dłoń na plecach. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego.
-Chodź zatańczymy –pociągnął mnie w stronę parkietu. Oplotłam jego szyję rekami i zaczęliśmy się kołysać w rytmie muzyki. Uśmiechnął się i zrobiłam obrót. Zanim się zorientowałam byłam już w objęciach Louisa. Czyli tak to sobie wymyślił. Po raz kolejny próbuje tych swoich sztuczek. Nie chciałam nic mówić,dlatego jedną ręką lekko zawiesiłam na jego ramię, a drugą zgięłam . Chłopak złapał mnie w talii,po czym drugą rękę złączył z moją.
-Muszę przyznać,że nieźle pachniesz –szepnął mi do ucha.Spokojne Rose,oddychaj.Wdech i wydech.Postanowiłam jednak zostać taka jak byłam. Skoro on jest dla mnie takim dupkiem to ja dla niego będę taką suką jaką byłam.
-To się nazywa prysznic –odparłam,na co chłopak się zaśmiał.
Gwałtownie odgiął mnie do tyłu i przyciągnął do siebie powoli. Nasze ciała niemal stopiły się w jedno.Gdy prowadził w kusicielskim tańcu,trzymając mnie w ramionach,bezwładnie poddałam się napięciu jego mięśni. Nie pozwolił oddalić mi się ani na sekundę. Coraz bardziej kolana miałam jak z waty. Bliskość Louisa,dotyk ciał,lekkie muśnięcie jego nogi i przelotne spojrzenia w mroku.
-Nie mam figury do czegoś takiego-spojrzałam na kobietę o bujnych kształtach,która kręciła biodrami w takt muzyki.
-Chcesz poznać moje zdanie? –zapytał
-Już je znam.
Chłopak wiedział,że nawiązuje do tego gdzie mi powiedział,ze nie jestem atrakcyjna.
-Dla mnie jestes idealna –szepnął.Przeszedł mnie dreszcz. Pochylił głowę rozgrzewając mnie oddechem. Przemknął wargami po moim czole tak jakby przesunął po nim piórkiem. Zamknęłam oczy,próbując stłumić pragnienie,by zszedł ustami niżej i odnalazł moje. Co ja wyprawiam? Czy ja właśnie chciałam,żeby mnie pocałował? Chociaż z nim? Nigdy. Nagle czar prysł, a odległość między nami się zwiększyła.Cofnęłam się o krok.Muzyka się skończyła. Chłopak puścił mi oko i odszedł. Wzięłam głęboki oddech. Muszę się napić. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wrażenia?
Podoba wam się? 
Dziękuje za komentarze,za liczbę obserwujących,ale miło by było
gdyby chociaż połowa skomentowała. Napiszcie chociaż fajnie czy coś.  


niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 6

 Odwróciłam wzrok w stronę drzwi i wtedy zobaczyłam Harry’ego. Szybko schowałam rękę za siebie i wstałam. Chłopak zamknął drzwi i podszedł do mnie. Czułam się trochę dziwnie,dlatego spuściłam głowę.
-Co tam masz? –zapytał. Nie odpowiedziałam. Stałam nadal ze spuszczoną głową. Ścisnęłam bardziej w reku białe małe tabletki. Błądziłam wzrokiem po całym dywanie,kiedy zobaczyłam pudełeczko. Cholera. Zapomniałam o nim. Chłopak chyba zauważył na co się przyglądam i podniósł je.
-Cholera jasna, chciałaś się zabić?! –krzyknął. Nie potrafię tak dłużej. Nie daje rady. Nadal jednak milczałam. Chłopak westchnął. Harry chwycił mój podbródek i podniósł lekko moją głowę, żebym na niego spojrzała.
-Dlaczego nie chcesz,żebym Ci pomógł? –zapytał Styles.
-Harry… ja nie daje już rady – powiedziałam głosem bliskim płaczu.
-pomogę Ci –szepnął. Znowu ta chrypka. Znowu wariuje. Zobaczyłam,że chłopak przybliża się do mnie,dlatego zamknęłam oczy a po chwili poczułam jego wargi na moich. Chłopak lekko je musnął. Kiedy
się odsunął to po prostu się w niego wtuliłam.Tego potrzebowałam. Przytulenia. Pocieszenia. Osoby,która będzie cały czas ze mną,która mnie rozumie. Taki był właśnie Harry.
-Robimy ognisko,idziesz? –szepnął znowu Harry.
-Przestań szeptać –lekko się uśmiechnęłam- to dziwnie na mnie działa.
Chłopak tylko roześmiał się,złapał za rękę,po czym poszliśmy w stronę tylnego wyjścia. Przyznam,że nigdy nie byłam na tyłach domy. Nigdy nie miałam potrzeby odwiedzenia tego miejsca. Chłopak otworzył mi drzwi, a moim oczom ukazało się  małe miejsce na ognisko. Wokół tego postawione były siedzenia. Spojrzałam na loczka,a chłopak tylko wskazał ręką,żebym usiadła.
*
Ognień już przygasał. Przyznam się,że byłam trochę zmęczona. Wyjęłam telefon z kieszeni od spodni i spojrzałam na godzinę. Było parę minut po 2.
-Zaraz przyjdę –powiedział Zayn. Zaraz po tym jak Malik poszedł  pod pretekstem załadowania telefonu poszłam za nim. Zobaczyłam jak odpala papierosa i zaciąga się. Podeszłam bliżej, a chłopak wypuścił dym.
Malik wyciągnął w moja stronę paczkę papierosów. Popatrzyłam na niego i wyciągnęłam jednego. Odpaliłam go i  zaciągnęłam się. Normalnie nie palę,ale musiałam odreagować to wszystko. Kiedyś na imprezie zapaliłam parę papierosów,dlatego teraz nie kaszlałam od dymu.
-Palisz? –zapytał chłopak.
-Nie.
-Widać własnie-zaśmiał się
-Normalnie nie palę,ale potrzebowałam teraz tego –strzepnęłam popiół –nie mów nic chłopakom.
Chłopak tyko pokiwał twierdząco głową. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a potem potrzebowałam się przejść. Nałożyłam na siebie jakaś bluzę,bo noce są jednak chłodne. Powiedziałam tylko chłopakom,że wychodzę,po czym nałożyłam swoje trampki i wyszłam. Spacerowałam jedną z ulic Londynu,doszłam do parku. Nie widziałam zbyt wiele,bo było ciemno. Ze względu na to,nie oddalałam się zbytnio od domu. Poczułam wibrację na udzie,która sygnalizowała,że dostałam sms-a. Wyjęłam telefon z kieszeni i odczytałam sms-a.
Z przerażeniem odpisałam. Popatrzyłam się jeszcze na boki i szybko ruszyłam w stronę domu. Naprawdę się przestraszyłam. Stałam już pod drzwiami i wyjęłam klucze,żeby je otworzyć. Usłyszałam kolejny raz dźwięk mojego telefonu.
Rozszerzyłam oczy i zaczęłam szybciej oddychać. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Słyszałam śmiechy,ale gdy zamknęłam drzwi chłopcy ucichli. Wzięłam parę głębokich wdechów i poszłam do kuchni. Harry złapał mnie za rękę i lekko potrząsł,wtedy zdałam sobie sprawę,że się zamyśliłam.
-Co mówiłeś? –pokręciłam głową.
-Pytałem czy wszystko w porządku –powiedział Liam
-a to tak ,wszystko jest dobrze.
-To czego się trzęsiesz? –powiedział Niall zajadając kanapkę.
-Za dużo kanapek – odpowiedziałam –masz halucynacje.
Wzięłam głęboki dech i próbowałam się uspokoić,żeby nie pogorszyć jeszcze swojej sytuacji. Nie codziennie dostaje się sms-y z nieznanego numeru o takiej treści.
-Zapomnieliśmy Ci powiedzieć –zaczął Zayn –jutro wieczorem idziemy na galę.Ty też idziesz.
-Ja? Po co tam? –spojrzałam na nich –nie mam się w co ubrać.
-Załóż worek,będzie dobre-pokazał kciuki do góry Louis. Wdech i wydech. Spokojnie,zaraz tylko będzie tutaj trup. On mnie tak denerwuje,że mam ochotę serio go zabić. Mam tak odkąd go poznałam. Czego akurat mam mieszkać z nimi? Tak jakby Stan nie wiedział,że go nienawidzę. Najgorsze jest to,że nie wiem co się z nim dzieje.
-Jeszcze tutaj jesteś? Takie dzieci jak Ty już dawno powinny spać –warknęłam. Chłopak zamroził mnie spojrzeniem i wyminął mnie. Dobrze,że poszedł,bo inaczej na serio polała by się krew.

-Tak Ty idziesz z nami i nawet nie chcemy słyszeć odmowy – powiedział Zayn. Westchnęłam i usiadłam na krześle. Chwile potem oznajmiłam chłopakom,że pójdę się położyć. Za dużo się dzisiaj wydarzyło. Najgorsze to te sms-y przez które dostaje zawału. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam. No dobra może o Johna tak się bałam,ale to było dawno. Przytuliłam wszystkich na pożegnanie i poszłam na górę.  Wyciągnęłam piżamę z szuflady i poszłam do łazienki. Starłam makijaż,umyłam zęby i ostatni raz spojrzałam w lustro,po czym wyszłam. Poprawiłam poduszkę i już miałam zasypiać,kiedy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Przejechałam palcem po wyświetlaczu i znowu się przeraziłam.
Szybko wstałam i wyszłam na balkon. Próbowałam dostrzec coś podejrzanego. Coś co dałoby mi jakiś znak,ale niczego nie widziałam. Szybko zamknęłam balkon i zasłoniłam rolety. Upiłam jeszcze łyka wody z butelki i położyłam się spać. Trzęsłam się ze strachu. Miałam wielką ochotę poprosić Harry’ego,żeby mi pomógł,ale to chyba nie był najlepszy pomysł. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Chwilę potem odpłynęłam w krainę snu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,ze musicie czytać ten okropny rozdział. 
Przepraszam,że jest taki krótki.
Nie mam w ogóle weny.
Przepraszam też za masę błędów. 
Dziękuje,że jesteście ze mną i dziękuje za komentarze i liczbę obserwujących ♥ 
Kocham was 
Jakby ktoś chciał mnie do znajomych na fb albo miał jakis pomysł
związany z blogiem to możecie pisać do mnie na gg 7916376 
albo pisać na asku,to wtedy wam podam mojego fb ;)  
Do następnego ♥

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 5

*miesiąc później*
Minął już miesiąc odkąd nie mieszkam w Doncaster. Z Tomem i Jessica nadal mam kontakt. Dzwonią prawie codziennie na skype. Powiedziałabym,że mam lepszy kontakt z nimi niż ze Stanem. Gadam z nim raz na tydzień. On nadal mi powtarza,ze nie może mi powiedzieć,dlaczego tutaj jestem i robi to dla mojego dobra. Kiedy tak mówi jeszcze bardziej się boje. O niego,o siebie. Boje się,że pewnego dnia obudzi mnie telefon i powiedzą,że Stan nie żyje. Nie wierzę w to,ani nawet nie biorę pod uwagę takiej opcji,ale może się wydarzyć wszystko. Na dodatek powiedział mi,że jestem w niebezpieczeństwie. Co jeśli i on jest? Może ten wyjazd był złym pomysłem? Powinnam być teraz z nim. Przetrwać wszystko z nim. Powiedziałabym,że boje się o niego bardziej niż o siebie.Tak,to głupie,ale przecież został mi tylko on.Chłopaki też mi bardzo pomagają. Próbują się dowiedzieć od mojego brata,dlaczego tak nagle wyjechałam,ale oni też zawsze słyszą „ jutro Ci powiem” .  To „jutro” zamieniło się w miesiąc. Mogę powiedzieć,że sama się zmieniłam przez ten czas. Jestem dużo słabsza psychicznie.Powiedziałabym,że za słaba. To wszystko przez jedną osobę. Ten człowiek nazywa się Louis Tomlinson. Nie mogę już znieść tych wszystkich kłótni,docinek z jego strony. To ponad moje siły. Myślałam,że z czasem się wszystko ułoży,ale jest jeszcze gorzej. To wymknęło się z pod kontroli. Kłócimy się o wszystko. Nie mogę tak. Chce w końcu normalnie spędzić dzień,bez żadnych kłótni. Nienawidzę go. On mnie niszczy. To głupie,ale przez to chciałam sobie odebrać życie. Nie,nie przez to,że się kłócę z przyjacielem mojego brata,ale przez to,że coraz bardziej czuje się nie potrzebna. Mimo tych parogodzinnych rozmów z Harrym w których przekonywał mnie,że warto żyć,ja nie potrafię tak. W sumie kto by potrafił,kiedy prawie ciągle słyszysz,że jestes suką. Każdej nocy wychodzę na balkon i myślę nad tym wszystkim.Mówię sobie,że przestanę się nim przejmować. Spróbuje go ignorować. Dam radę.Tak,jestem idiotką,bo się przejmuje nim. Powiedziałabym nawet,ze jesteśmy uzależnieni od kłótni. Musimy się codziennie kłócić.To jest jak tradycja. 
Wyłącz już piosenkę
*
Siedziałam właśnie na balkonie. Doszłam do wniosku,że za dużo myślę. Za dużo myślę o Louisie. O tym wszystkim.
-Rose śniadanie! –usłyszałam głos Liama. Westchnęłam i skierowałam się w stronę schodów. Spokojnie Rose. Oddychaj. Będzie dobrze. Po co ja to mówię i tak wiem,że nie będzie.
-Cześć wam – wymusiłam uśmiech. Przygotuj się. Zaraz rozpęta się prawdziwa wojna. Wszyscy na powitanie pocałowali mnie w policzek. No oprócz Louisa. Chłopak podszedł i wyciągnął rękę w moją stronę. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia i popatrzyłam na dłoń bruneta. Lekko wyciągnęłam swoją w jego stronę i uścisnęłam ją. Popatrzył na mnie,po czym usiadł. Co się właśnie stało? Muszę to zapisać w kalendarzu. Dzień bez kłótni.To chyba jakieś święto. Stałam tak bez ruchu w jednym miejscu,kiedy Harry podszedł do mnie i pomachał mi rękę przed oczami. Szybko pokręciłam głową na boki i spojrzałam na niego.
- Nie ma za co –szepnął i uśmiechnął się do mnie,po czym puścił mi oczko. Posłałam mu pytające spojrzenie
i usiadłam przy stole. W sumie cieszyłam się,ze mogę zacząć ten dzień od kłótni.Zawsze to i humor lepszy,bo przynajmniej nikt Cię nie wkurzy. Ugryzłam właśnie kęs mojej kanapki i przeżuwając patrzyłam się na Harry’ego. On chyba to wyczuł,bo też popatrzył się na mnie. Cały czas patrzyłam na niego z uniesionymi brwiami. On tylko cicho się roześmiał i machnął ręką. Przewróciłam oczami i westchnęłam.
-Rose jakie masz plany na dzisiaj? –zapytał Niall
-Nie mam żadnych – powiedziałam,po czym wzięłam szklankę z ciepłą herbatą do rąk i upiłam trochę.
-Chcielibyśmy,żebyś pojechała z nami na plan –odezwał się Zayn. Popatrzyłam na niego,nie bardzo wiedząc o co chodzi –plan teledysku. Kręcimy teledysk.Idziesz z nami,prawda?
Zgodziłam się na te propozycję. Pokiwałam twierdząco głową jako moją odpowiedź. Ton Malika mówił mi,że chcieli,żebym przyszła. No może czwórka z nich. Po skończonym śniadaniu wszyscy zaczęliśmy sprzątać ze stołu.  Włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki i pobiegłam na górę się przebrać. Pogoda dzisiaj było wyjątkowo piękna. Świeciło słońce, a niebo było bezchmurne. Chyba trochę przesadziłam nakładając bluzkę z długim rękawem. Kto by pomyślał,ze tak się rozpogodziło. Postanowiłam,że zostawię spodnie, a tylko zmienię bluzkę. Podeszłam do szafki i zaczęłam rozglądać się za bluzka pasującą do miętowych spodni. Po paru minutach wybrałam prostą czarną bluzkę z koronką na ramionach. Nałożyłam na rękę jeszcze bransoletkę i wyszłam.  Zapakowaliśmy się wszyscy do jednego samochodu i Louis wyjechał z podjazdu. Kiedy jechaliśmy zalogowałam się na twitter. Spojrzałam na Louisa i zobaczyłam jak chłopak patrzy się z lusterka na mnie. Szybko odwróciłam wzrok w prawą stronę,westchnęłam, a potem powróciłam do patrzenia się w ekran telefonu. Tomlinson zatrzymał pojazd co oznaczało,że byliśmy na miejscu.Odpięłam pasy i wyszłam.Wokół było mnóstwo ludzi z kamerami. Nieco dalej były makijażystki. Chłopców od razu zabrali,żeby zrobić im makijaż, a ja zostałam sama. Porozglądałam się chwilę, a po chwili usiadłam na stołku. Wyjęłam z kieszeni od spodni słuchawki,rozplątałam je,po czym puściłam sobie moją ulubioną piosenkę.Louis chyba skończył jako pierwszy się szykować,bo podszedł do pewnej brunetki i zaczął z nią
rozmawiać. Zgaduje,że wymienili się numerami telefonów,bo dziewczyna dała pasiakowi małą karteczkę. Wywróciłam oczami. Obserwowałam jak chłopak cofa się do tyłu i z uśmiechem wymieniają ostatnie spojrzenia. Patrzyłam jak chłopak oddala się,a po chwili zniknął za ścianą. Szukałam właśnie w telefonie piosenki,kiedy poczułam jak ktoś stanął przede mną. Podniosłam głowę i od razu zakryłam usta dłonią. Próbowałam ukryć mój śmiech.
-I co myślisz? –zapytał Zayn. Chłopak miał długie czarne włosy.Kolczyki i okulary. Zilustrowałam jego sylwetkę od góry do dołu.
-Jesteś bardzo atrakcyjny –zaśmiałam się- powinieneś być kobietą.
Chłopak uśmiechnął się,puścił mi oczko,po czym wypiął piersi do przodu i poszedł do baru,po wodę. Zaśmiałam się i wtedy zobaczyłam jakiegoś starszego faceta. Po chwili zorientowałam się,że do Niall. Poznałam go po jego niebieskich oczach,które są jedyne w swoim rodzaju.
-Nie poznałam Cię,zdradziły Cię tylko Twoje niebieskie oczy –przyznałam. Chłopak zaśmiał się i odszedł gdzieś. Nie widziałam gdzie,bo tym razem był przede mną Liam. Oni chyba podchodzą pojedynczo,żebym im mówiła jak wyglądają.  Liam zdecydowanie przebijał wszystkich. Nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać.
-Ej aż tak źle? –popatrzył na mnie.
-Jesteś moim mistrzem-nadal się śmiałam –wyglądasz świetnie.
-Wiedziałem –pokręcił głową na boki-zobaczysz,będę Twoim choreografem
-Trzymam Cię za słowo –powiedziałam do oddalającego się chłopaka.
-Jestem Twoim wymarzonym kujonem- Usłyszałam zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego w kujonkach. Uśmiechnął się do mnie,co odwzajemniłam.
-Powiem Ci coś szczerego –spojrzałam na niego –jestes najseksowniejszym kujonem jakiego znam –zaśmialiśmy się oboje
-Tak w ogóle to podobała mi się dzisiaj Twoja fryzura –oznajmiłam. Chłopak podszedł bliżej. Harry dzisiaj miał grzywkę zaczesaną do tyłu. Wyglądał naprawdę świetnie. Po chwili Styles nachylił się i pocałował mnie w policzek.Zarumieniłam się i spuściłam wzrok,na co chłopak zareagował cichym śmiechem.
-Nie miałaś dzisiaj kłótni z Louisem. Jak widać nasze parogodzinne gadanie się opłaciło –szepnął . Powiedziałam tylko bezdźwięczne „dziękuje „ i oddalił się. Został tylko Louis,ale wątpię,żeby podszedł. Założę się,że ledwo co się powstrzymuje,żeby nie zacząć kłótni ze mną. Założyłam kosmyk włosów za ucho,kiedy zobaczyłam jak podchodzi do mnie Louis. Jak go poznałam? Mimo,że nałożyli mu maskę,to tylko on został tak naprawdę do ocenienia przeze mnie. Chłopak podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy.

-Co myślisz o mnie? –zapytał ściszonym głosem.
-Wyglądasz inaczej-nie odrywałam wzroku od jego niebieskich tęczówek. Chłopak robił to samo. Nie wiedziałam jak z nim rozmawiać,to było dość krępujące.
-To dobrze czy źle?-zapytał ściszonym głosem.
-Dobrze-tylko to potrafiłam z siebie wydusić. Nasz kontakt wzrokowy przerwał jakiś mężczyzna mówiący do megafonu,że zaczynają. Lekko pokręciłam głową,żeby już się na niego nie patrzeć,po czym spuściłam wzrok. Wiedziałam,ze jeszcze się na mnie patrzy,ale po chwili podszedł. Co się właśnie stało? Ten dzień jest pewien niespodzianek dzisiaj. Zero kłótni,nasz długi kontakt wzrokowy. Nie rozumiem. Jeszcze nie dawno zabilibyśmy się,nie podszedłby nawet do mnie,ale teraz…. To się zmieniło. Powiem,że nawet mi to odpowiada. Włożyłam słuchawki i telefon do kieszeni i poszłam w stronę kamerzysty,po czym stanęłam koło niego i zaczęłam się przeglądać temu wszystkiemu. Chłopcy musieli powtarzać jedną scenę chyba z 20 razy,bo Louis cały czas patrzył się na tę brunetkę z którą wtedy rozmawiał. Chłopcy byli trochę wyczerpani i wkurzeni,bo w tym czasie mogli by nagrać połowę teledysku.
*parę godzin później*
-Jak można powtarzać jedną scenę w kółko? Dlaczego nie mogłeś się skupić? –zapytał Liam.
-To nie moja wina –zaczął się bronić Louis.
-Może dlatego,że zaczął się gapić na jakąś brunetkę –odparłam,zdejmując buty.
-Wole się patrzeć na nią,niż na Ciebie –odpowiedział gniewnym tonem – ona przynajmniej jest atrakcyjna  i wole mieszkać z nią niż z Tobą –dodał.
Te słowa zabolały chyba najbardziej. Zabolały jeszcze bardziej niż te,jak powiedział,że jestem suką. Spuściłam głowę i popatrzyłam na podłogę. Doskonale wiedziałam,że jestem obserwowana przez
Harry’ego,Nialla,Liama i Zayna. Poczułam napływajcie łzy do moich oczu. Bez słowa odwróciłam się i pobiegłam na górę. Nie mam pojęcia,dlaczego dodałam ten komentarz. To wszystko przeze mnie. Jestem żałosna,bo w sumie nie powinnam płakać. To wszystko jest moją winą. Jestem kretynką. Jeszcze nikt nie powiedział do mnie takich słów. Znowu poczułam się nic nie warta,beznadziejna. Usiadłam na łóżku i mój wzrok powędrował na drzwi od łazienki. Podeszłam do nich i otworzyłam je,po czym wzięłam z pułki białe pudełeczko z tabletkami. Znowu nie chce żyć. Już dawno by mnie to nie było,gdyby nie to,że jestem tchórzem. Boje się to zrobić.  Wróciłam znowu do pokoju. Nasypałam sobie garść tabletek i już miałam to zrobić,kiedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przybywam z nowym rozdziałem. 
Chciałam was bardzo przeprosić,za to,że tak długo czekaliście na ten rozdział
nie wiedziałam jak zacząć i nie mogłam dobrać odpowiednich słów.
Jestem z niego niezadowolona kompletnie. 
Nie które sceny musiałam napisać,nie wiem czego,ale poczułam taką potrzebę :) 
Mam nadzieje,że chociaż wam się trochę spodoba.
Do następnego xx