czwartek, 31 października 2013

Przepraszam

\



Przepraszam,ale zawieszam bloga.
Nie mam czasu za bardzo na pisanie,nie mam weny,trace czytelników...
Rozdziały były beznadzieje,a ja nie chce,żebyście czytali takie coś... 
Kiedyś wróce tutaj,ale na razie zawieszam
Pamiętajcie,że was kocham i dziękuje za komentarze no i za to,ze czytacie 

sobota, 28 września 2013

Rozdział 10

Koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem 

Mam już dosyć tego wszystkiego.Tego uciekania. Chce tylko wrócić do brata i żyć jak dawniej. Chciałabym cofnąć czas. Chciałabym,żeby śmierć Johna była tylko snem. Moje życie wygląda jak bajka. Wszystko pięknie,wszystko się układa, a potem pojawiają się kłopoty. Śmierć mojego chłopaka,nagły wyjazd a teraz znowu muszę się ukrywać.Dlaczego po prostu nie mogą mi powiedzieć o co chodzi? By było łatwiej. Jestem pewna,że Louis,Liam,Harry,Zayn i Niall wiedzą co jest powodem tego,że znowu muszę wyjeżdżać. Co potem? Szczęśliwe zakończenie? Pytanie z kim. Księżniczka zawsze miała swojego księcia, a ja co mam? Nic. Od zewnątrz wszystko wygląda dobrze.Nikt  nic nie podejrzewa,dopiero jak wejdzie się głębiej,to ta bajka zmienia się w horror.
*
Poczułam szturchanie. Wyjęłam słuchawki z uszu i wysiadłam.Znajdowałam się na parkingu, a przede mną było jezioro.
-Gdzie jesteśmy? –powiedziałam i wzięłam moją torbę.
-Nad wodą –powiedział Zayn. Serio? Nad wodą? Nie no nie wpadłam na to. Przewróciłam tylko oczami, a on się zaśmiał. Poszłam za chłopcami,którzy szli w stronę pomostu.  Zobaczyłam ogromny biały jacht. Otworzyłam szerzej oczy,a za chwilę zostałam pociągnięta w jego stronę,po czym znalazłam się na nim.No nie wierze.
-Rozluźnij się –powiedział Harry zdejmując koszulkę. Nie odpowiedziałam tylko ilustrowałam jego ciało,które było idealne. Miał umięśniony tors,a wszystko zdobiły tatuaże. Kiedy przyłapałam się sama na tym,że się w niego wpatruje to odwróciłam szybko wzrok. Usłyszałam tylko jego śmiech.Co oni się tak dzisiaj śmieją? Wzięłam butelkę wody i podeszłam do wszystkich.
-Gdzie tak właściwie płyniemy? –zapytałam.
-Co Ty taka dzisiaj ciekawska jesteś? –zapytał Liam.
-A co wy dzisiaj się tak śmiejecie?-podniosłam się z leżaka- ja zawsze jestem ciekawska.
-Ciekawość pierwszy stopień do piekła –odparł Zayn. Popatrzyłam na niego i z powrotem wróciłam do leżenia.Po chwili wyjęłam telefon i napisałam sms-a do Harry’ego.
Usłyszałam tylko jego śmiech.Na serio,oni się jakoś za dużo śmieją dzisiaj. Po chwili dostałam odpowiedź.
Kąciki moich ust uniosły się w górę i odpisałam.
*
Po godzinie byliśmy na miejscu.To wyglądało jak bezludna wyspa.Wszędzie były drzewa. Zobaczyłam ciemność,a potem poczułam coś na oczach.Ktoś zawiązał mi oczy. Próbowałam to zdjąć,ale na marne.Po tym jak kilka razy się potknęłam,zaplątałam w coś to dałam radę i byliśmy na miejscu.Kiedy opaska została zdjęta z moich oczu,miałam ciemno przed oczami. Moja oczy powoli przyzwyczajały się do słońca i mogłam zobaczyć gdzie jestem.Byłam w lesie,a przede mną były dwa namioty.
-Gdzie jesteśmy?
-Nikt nas tu nie znajdzie-powiedział Liam.
To nie do końca odpowiedź na moje pytanie.Tego to się sama domyśliłam.Widzę,ze oni też mają przede mną jakieś sekrety,zupełnie jak Stan.
Wieczorem robiło się już zimniej,dlatego wysłali mnie i Tomlinsona po drewno na ognisko.
-Zapomniałam bluzy –powiedziałam i chciałam się wrócić,ale Louis złapał mnie za rękę.
-przecież zaraz wracamy –odparł.
Mijaliśmy kolejne drzewa i zbieraliśmy coraz więcej patyków.Uznaliśmy,że już wystarczy,dlatego skierowaliśmy się w  stronę naszych namiotów.Szliśmy już z jakąś godzinę.
-Jesteś pewien gdzie idziemy? –zapytałam.
-tak –powiedział szorstko
-Coś mi się nie wydaje-powiedziałam –mijamy to drzewo czwarty raz! –krzyknęłam.
Doszliśmy do brzegu jeziora.
-Świetnie! Zgubiliśmy się –krzyknęłam- jeszcze nie zdążyłam się przespać,a już się zgubiłam! –krzyczałam i machałam rękami
-Mogłabyś nie histeryzować? –zapytał Louis.

Zgubiliśmy się na bezludnej wyspie.Przynajmniej ja tak to nazywam.Jest ciemno i jest mi zimno. Jak mam nie panikować?
-Nie ma zasięgu –oznajmił i schował telefon do kieszeni.Jeszcze lepiej… bez zasięgu,bez kurtki i bez jedzenia,ale skoro mówi,że mam nie panikować to okej,nie będę. Usiadłam na piasku i wyjęłam telefon. Pierwsze co,to spojrzałam czy jest zasięg.U mnie też nie było.Zrobiłam to co kazał.Wyluzowałam się i włączyłam sobie grę.
-No chyba sobie żartujesz! –krzyknął-jesteśmy sami,bez jedzenia,nie mamy nic,a Ty sobie grasz?!
-Mógłbyś nie histeryzować? –powiedziałam takim samym tonem co on. Chłopak wywrócił oczami i usiadł obok mnie.
*Oczami Harry’ego*
-Gdzie oni są?-zapytałem-wyszli parę godzin temu,a mi jest coraz zimniej.
-To sobie weź bluzę –mruknął Zayn
Przewróciłem oczami. Zacząłem się martwić o nich.Już dawno powinni być tutaj z drewnem. Dzwoniłem parę razy do Louisa,ale nie odbierał.Z Rose to samo. Wątpię,że ktoś ich porwał,bo chyba jesteśmy tutaj tylko my. Mam nadzieje,że przynajmniej są razem i nic im nie jest.

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam.
Wasze blogi skomentuje i przeczytam w najbliższym czasie.
Kolejny nie wiem może za tydzień,nie chce nic obiecywać. 
Mam dużo nauki i teraz od pon do piątku będe jeździła na rehabilitację,więc to też jest minus.
Postaram się dodawać rozdział co sobotę jak zawsze i oczywiście jak będe miała wenę.
Przepraszam,że was zawiodłam,ten rozdział wyszedł beznadziejnie 
Dziękuje tak poza tym za przekroczenie 10000 wejśc! 
kocham was <3 
Tak poza tym to co myślicie o nowym wyglądzie bloga? 

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 9

-Harry nie musisz przepraszać,przecież nic pomiędzy nami się nie wydarzyło –powiedziałam –zapomnijmy o tym wszystkim.
-Rose ja… -zawahał się –mogę Cię pocałować? –powiedział cicho.Popatrzyłam w jego oczy. –proszę,tylko ten jeden jedyny raz.
Nie odezwałam się tylko patrzyłam nadal w jego zielone tęczówki. Chłopak pochylił się i na początku delikatnie dotknął swoimi wargami moich tak,że prawie nic nie poczułam. Wiedząc,że go nie odepchnę już pewniej mnie pocałował.Przejechał językiem po mojej dolnej wardze,na co cicho jęknęłam. Rozchyliłam
wargi i pozwoliłam wtargnąć językiem do mojego wnętrza.Od razu skorzystał z okazji i już po chwili masował moje podniebienie.Położyłam dłonie na jego ramionach, a on jedną swoją rękę umieścił na moim biodrze, a drugą wplótł w moje włosy. Musiałam jednak to przerwać. Jeden pocałunek przerodził się w bardzo namiętny i zachłanny. Jeszcze chwila, a stracilibyśmy nad sobą kontrolę i wylądowali w łóżku. 
-To nic nie zmieni między nami prawda? –zapytał z nadzieją-nadal możemy się przyjaźnić? 
-Oczywiście –powiedziałam – pójdę na dół. 
Kiedy się odwracałam to przygryzłam dolną wargę. Sama nie wiem czego to zrobiłam. To chyba z nerwów.Kiedy tak schodziłam po schodach pomyślałam o moim bracie. Dawno z nim nie rozmawiałam. Nie odbiera telefonu. Coś jest nie tak. Zrezygnowałam z pójścia do chłopaków i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na skype. Nikt nie był dostępny. Wyszłam na balkon i wybrałam numer do Stana. Po paru sygnałach odebrał. 
-Halo? –usłyszałam. 
-Czego nie odbierasz telefonu? Stan co się dzieje do cholery? Dlaczego tutaj jestem?-zadawałam całą masę pytań
-Nie mogę Ci powiedzieć wszystkiego –odparł.
-Czy to ma związek z tymi dziwnymi sms-ami jakie dostaje? – wygadałam się. Świetnie. Mogłabym czasem ugryźć się w język. 
-Jakie sms-y? 
-Nie ważne –powiedziałam zła. 
-powiedz mi Rose 
-Skoro Ty nie możesz mi powiedzieć,dlaczego tutaj jestem to ja też nie muszę Ci nic mówić. 
-Jedźcie gdzieś nad wodę na parę dni. Posłuchaj powiem Ci tylko tyle,że oni Cię chyba znaleźli,musisz się znowu gdzieś zaszyć. Proszę Cię po prostu zrób to o co Cię proszę. Postaram się odbierać telefony od Ciebie tylko nie zadawaj więcej pytań. Im mniej wiesz tym lepiej –mówił, a w jego głosie było słychać troskę. Westchnęłam. Teraz miałam już mętlik w głowie. Jacy oni? Kto mnie znalazł? Kto to w ogóle jest? Nie zadawałam już mu więcej pytań. 
-Dobrze, zrobię to,pojadę gdzieś –powiedziałam i się rozłączyłam. Usiadłam na krześle i z nerwów obracałam telefon palcami. Wtedy mój telefon zawibrował. 
Otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam się rozglądać na boki. Wyjrzałam przez balkon i schowałam się w pokoju. Z trzęsącymi się rękami odpisałam.
Czekałam parę minut,ale nie dostałam odpowiedzi. Spanikowana zeszłam na dół. Nie chciałam,żeby coś zauważyli,dlatego próbowałam zachować spokój. Wszyscy siedzieli przed telewizorem tylko Niall jadł. Przewróciłam oczami.
-Niall może być przestał jeść i podzielił się z innymi? –powiedziałam grzecznie.
- Nie jadłem śniadania –odparł. 
-Świetnie,bo ja też nie –wzięłam od niego talerz. 
-Chyba wam się godziny pomyliły –krzyknął Liam –jest  trzynasta czyli pora obiadowa a nie śniadaniowa 
Oboje przewróciliśmy oczami i zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku poszliśmy do chłopaków.W czasie oglądania filmu dyskretnie zapytałam o Stana. Nie chciałam,żeby coś podejrzewali. Powiedzieli mi,że do nich dzwonił i dzisiaj w nocy postanowili wyjechać. Zachowywali się,jakby o wszystkim wiedzieli. Jakby znali powód mojego wyjazdu. Nie chciałam już ciągnąć tego tematu,dlatego odpuściłam. 
*parę godzin później*
Oglądaliśmy jakiś nudny film. Każdemu się już oczy zamykały,ale nadal oglądaliśmy. Niall coś zaczął mamrotać,że jutro rano wyjedziemy. Wszyscy się zgodzili i poszliśmy do swoich pokoi. Przebrałam się w piżamę,starłam makijaż i poszłam spać. Prawie zasypiałam,kiedy znowu zawibrował mi telefon. Podniosłam go i odczytałam wiadomość.

Przycisnęłam do siebie kołdrę i patrzyłam w sufit. Błagam niech to się skończy.Niech to okaże się tylko snem.Jakie błędy? co ma wspólnego z tym Stan? Znowu cała się trzęsłam. Założyłam poduszkę na głowę i zamknęłam oczy.
*
Obudziły mnie jakieś głosy.Jęknęłam i przewróciłam  się na drugi bok.
-Zostaw,bo zbijesz –usłyszałam szept Liama.
-Ja chce spać-wrzasnęłam.
Chwilę potem poczułam chłód. Otworzyłam oczy, a kołdra,którą byłam przykryta wylądowała na podłodze.Nie chętnie podniosłam się z łóżka.
-Zaproszenia potrzebujesz?-zapytał Louis,chociaż w jego głosie nie było słychać złośliwości.Wybrałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam zęby,twarz,a potem się ubrałam. Pomalowałam jeszcze tuszem rzęsy i wyszłam.Wszystko było już spakowane.Torby były na dole. 
-Nie jadłam śniadania-powiedziałam
-Zjesz po drodze –odparł Zayn i podał mi kanapki w woreczku.
Zapakowaliśmy się do jednego samochodu.Zajęłam miejsce pomiędzy Harrym, a Louisem.Świetnie.Lepiej nie mogłam wybrać.Nie chciałam nic się odzywać,dlatego włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was!
Przepraszam,za błędy,przepraszam,że nudny. 
Przepraszam za opisanie tak tragicznie tej sceny. Nie umiem pisać takich rzeczy,ale
musiałam to zrobić :) 
Jak tam pierwszy tydzień w szkole?
żyjecie jeszcze? :) 
Po lewej stronie w zakładce "zwiastun" zrobiłam nowy :) 
Mam nadzieje,że wejdziecie i nie jest taki tragiczny :D 
Jakbyście miały jakieś pytania,propozycje dotyczące dalszych rozdziałów 
a chcecie się ze mnie nimi podzielić to w drugiej zakładce jest "kontakt" piszcie do mnie jak chcecie :D 
Więc do następnego :) <3 
jeszcze jedno CZYTASZ-KOMENTUJESZ 
TO SERIO DAJE MOTYWACJE :) 

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 8

Szybko ruszyłam w kierunku baru. Omijałam tańczące pary,aż w końcu dotarłam do celu.Zamówiłam jednego drinka i usiadłam na obrotowym krześle. Zaczęłam się na nim obracać, a przy okazji wypatrywać chłopców. Zayn i Niall pili w kącie,Liama nie widziałam, Harry’ego też nie,ale mój wzrok spoczął na Tomlinsonie. Momentalnie w mojej głowie zaczęłam słyszeć jego słowa. Dla mnie jesteś idealna. Te słowa siedziały mi w głowie od kiedy przestałam z nim tańczyć. Czego nie może mi wyjść to z głowy? Patrzyłam gniewnym wzrokiem na Louisa,który tańczył dziewczyną. To ta sama co była w studiu. Ugh… Poczułam jak ktoś się na mnie patrzy. Odwróciłam trochę głowę i dostrzegłam,że jacyś dwaj kolesie się ze mnie śmieją i puszczają mi oczko. No tak,przecież kto normalny patrzy się ze wściekłością w oczach jak ktoś tańczy.Strzeliłam buraka i odwróciłam się do barmana. Upiłam łyk napoju i zaczęłam bawić się słomką. Czy ja byłam zazdrosna? Upijałam kolejny łyk,kiedy poczułam czyjąś rękę na mojej tali i usta na moim karku. Chwilę po tym usiadł koło mnie Harry.
-Jak się bawisz? – zapytał.  
Mam ochotę rozszarpać tę głupią brunetkę z którą Tomlinson tańczy-mówiłam w myślach.
-Dobrze-uśmiechnęłam się do Harry’ego,żeby nic nie podejrzewał. Kątem oka spojrzałam w stronę
chłopaka,który tańczył z dziewczyną. Jej tyłek wpadł mu w ręce. Moje serce teraz kłóciło się z rozumem. Byłam zazdrosna,ale rozum nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Szybko odwróciłam się i po raz kolejny upiłam łyk mojego drinka. Tym razem większy łyk.
-Nudno tutaj. Może pójdziemy do domu,do pokoju –przybliżał się do mojego ucha,a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami –żartowałem – szybko się odsunął i uśmiechnął się.
-Bardzo zabawne –powiedziałam i upiłam kolejny łyk. Kiedy kończyłam drinka,chłopak wziął mnie za rękę i wyszliśmy. Nie mogłam pozbyć się tych słów Louisa. Zaczęłam ruszać głową w prawą stronę jakbym na kogoś kiwała. Dopiero po chwili rozumiałam co tak naprawdę robię. Popatrzyłam się na Harry’ego,który patrzy na mnie i stara się ukryć śmiech. O boże co za kompromitacja. Co ja myślałam? Że to mi uszami wyleci?  Jestem pojebana. Po raz kolejny dzisiaj strzeliłam buraka i spuściłam głowę.
-Jesteś taka słodka jak się rumienisz –powiedział.
-Zamknij się –rzuciłam szybko. Miałam wrażenie,że ten spacer nigdy się nie kończy. Idziemy do domu,ale jakoś nie możemy dojść.  Już miała coś powiedzieć,ale stanęliśmy przed drzwiami. Chłopak otworzył drzwi kluczem i wpuścił mnie do środka.
-Obejrzymy coś? –zaproponował.
-Czemu nie –odpowiedziałam –mam fajny film,ale na komputerze. Chodźmy do mnie –powiedziałam.
Najpierw poszliśmy się przebrać w coś luźniejszego. Szczerze? Cieszyłam się,że zdejmę te buty. Lubię chodzić na obcasach,ale te były wyjątkowo nie wygodne. Weszliśmy po schodach razem, a potem każdy poszedł do swojego pokoju. Wyjęłam z szafki jakąś luźną białą koszulkę i krótkie spodenki,po czym poszłam do łazienki i przebrałam się w to. Zrobiłam sobie jeszcze luźnego koka i wyszłam. Wyjęłam telefon z torebki telefon. Spojrzałam na wyświetlacz,miałam dziesięć nieodebranych wiadomości i trzy połączenia. Nie chce wiedzieć od kogo. Nie chce całego wieczoru przeżyć w strachu. Włączyłam laptop i szukałam filmu,kiedy zapukał Harry. Rzuciłam czymś w drzwi, a po chwili chłopak znalazł się koło mnie.
-Jak się domyśliłeś,że możesz wejść? –zapytałam.
-Byłaś w pokoju, a skoro nie chce Ci się podejść to sam otworzyłem.
-Mogłam być równie dobrze w samym staniku –zaśmiałam się.
-Następnym razem będę wchodził szybciej –wyszczerzył się.
Włączyłam film i usiedliśmy na łóżku. Głównie to rozmawialiśmy. Zrobiliśmy sobie taką noc szczerych rozmów. Parę razy zerkaliśmy na ekran, a tak to skupialiśmy uwagę na sobie. Sięgnęłam ręką,żeby włączyć lampkę,a kiedy wróciłam Harry był bliżej niż wcześniej. O wiele bliżej. Czułam jego ciepły oddech. Chłopak zaczął się przybliżać. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Rozum znowu krzyczał,żeby tego nie robiła,ale w tym momencie nie kierowałam się nim. Serce podpowiadało mi,że tego potrzebuje. Chłopak prawię dotykał moich ust,kiedy usłyszeliśmy śmiechy. Szybko odskoczyliśmy od siebie.
-To ja już pójdę –powiedział Harry tym swoim ochrypłym głosem. Pokiwałam twierdząco głową. Kiedy chłopak wyszedł wyszłam na balkon. Musiałam się przewietrzyć. Nie wierze. Gdyby ktoś nam nie przerwał pocałowalibyśmy się. Usiadłam na krześle,ale jedną nogę podkuliłam,że stopą dotykałam siedzenia. Oparłam łokieć o nogę i zaczęłam się patrzeć na księżyc. Dzisiaj świecił mocno,bo była pełnia. Usłyszałam czyjeś chrząknięcie. Odwróciłam głowę  i zobaczyłam Harry’ego. No tak. Chłopcy pewnie wrócili i pomagał im dojść do pokoju. Pewnie odprowadził Zayna do łóżka i wyszedł na jego balkon. Miałam pokój obok Malika. Schowałam twarz za moją rękę,którą nadal trzymałam na  kolanie. Między nami panowała cisza. Żadne nie miało odwagi się odezwać. Kątem oka spojrzałam na Harry’ego. Księżyc świecił tak mocno,że twarz Harry’ego była oświetlona. Wyglądał pięknie. Chciałam,żeby mnie pocałował. Chciałam tego tak samo jak on. Nie mogłam przestać się na niego patrzeć,dlatego weszłam szybko do środka. Wstając czułam jak się na mnie patrzy.Louis. Harry. Za dużo wrażeń na dzisiaj. Wyłączyłam jeszcze laptopa,rozpuściłam włosy i wskoczyłam pod kołdrę.
*
Obudził mnie telefon.Podniosłam się z łóżka i nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
-Stało się coś strasznego –zaczęła Jessica.
-Zadzwonię potem,na razie śpię- powiedziałam od razu.
-Zadzwonię za 15 minut
Rzuciłam telefon gdzieś na łóżko i nie chętnie się z niego podniosłam. Popatrzyłam na swoje odbicie w lutrze. Boże co z moimi włosami. Dotknęłam ich i westchnęłam. Wybrałam na dzisiaj ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam zęby,twarz i ubrałam się w białą bokserkę, ciemno zielone spodnie, a na to żółty żakiet. Zabrałam się za makijaż. Zrobiłam sobie kreski,pomalowałam tuszem rzęsy i wyszłam. Nałożyłam jeszcze
buty i przejrzałam się w lustrze. Szybko wyjęłam z kuferka błyszczyk i przejechałam nim po ustach. Zadowolona z siebie wyszłam. No dobra nie do końca. Było by dobrze,gdyby nie te włosy. Schodząc po schodach zadzwonił telefon. Przejechałam palcem po ekranie.
-Nie mogę wybrać wzoru na paznokcie –zaczęła szybko. Byłam już w kuchni.
-Ja mam szopę na głowię –usłyszałam śmiechy chłopaków – więc mam gorszę problemy niż Twoje paznokcie.
W tym momencie spadł widelec. Nie odrywając komórki od ucha schyliłam się.
-Dobra,ale to nie jest najważniejsze –zrobiła pauzę- całowałam się z Tomem.
Na tę wiadomość,aż uderzyłam głowa o stół.
-Co zrobiłaś? –nie wierzyłam.
-Tak wyszło
-Jesteście przyjaciółmi,a przyjaciele się nie całują –znowu najpierw powiedziałam, a potem pomyślałam co mówię. Przecież to samo zrobiliśmy wczoraj z Harrym. No prawie. Chłopak popatrzył na mnie,a potem upił łyk herbaty. Skoro ona powiedziała mi co zaszło pomiędzy nią a Tomem to ja jej powiem co zaszło pomiędzy mną a Harrym. Odeszłam od stołu i poszłam na górę. Kiedy byłam pewna,że mnie nikt nie słyszy to zaczęłam mówić.
-Wczoraj prawie się pocałowałam z Harrym –opowiedziałam jej wszystko po kolei ze szczegółami i zeszłam do chłopaków.
- Jesteście przyjaciółmi,a przyjaciele się nie całują-powtórzyła po mnie
-Nie wykorzystuj tego przeciwko mnie –zaśmiałam się –dobra pogadamy potem na skype
Szybko się rozłączyłam.
-Cześć wam – pomachałam im.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet –powiedział Zayn –ale to z szopą było całkiem zabawne
-To nie miało być śmieszne –powiedziałam biorąc kanapkę z nutellą.
-Harry możemy pogadać? –zapytałam.Chłopak pokiwał twierdząco głową i poszliśmy do jego pokoju. Na początku nie chciałam tam wchodzić. Miałam trochę wyrzuty sumienia,że tak się stało. On jest moim przyjacielem taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Wiem,że nic się nie wydarzyło,ale czuje się dziwnie.
-Harry bo… chodzi o wczoraj –spojrzałam na niego. Znowu był niebezpiecznie blisko. Cholera. Te jego usta.

-Przepraszam-szepnął. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem rozdział nie wyszedł. 
Nie miałam na niego weny. 
Przepraszam,że tak późno dodaje,ale po pierwsze
nie miałam weny, a po drugie przez tydzień bolał mnie brzuch. 
jeszcze raz przepraszam 
kocham was ♥

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 7

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu informujący,że dostałam wiadomość. Niechętnie wyciągnęłam rękę spod kołdry i wymacałam na szafce telefon. Lekko otworzyłam oczy i przeczytałam wiadomość.
Od razu rozszerzyły się one  do niewiarygodnych rozmiarów. Położyłam telefon z powrotem na szafkę i
przycisnęłam do siebie kołdrę. Próbowałam uspokoić oddech. Znowu byłam przerażona. Poleżałam kilka minut,po czym podniosłam się z łóżka i szybko poszłam do łazienki. Przemyłam twarz,umyłam zęby i wyszłam z niej. Postanowiłam dzisiaj nie odsłaniać rolet. To tak na wszelki wypadek. Podeszłam do szafy i wybrałam  na dzisiaj granatową luźną koszule, a do tego bardziej obcisłe spodnie. Już miałam zdejmować bluzkę,kiedy popatrzyłam na okno. Czuje się teraz jak w jakimś horrorze. Jestem obserwowana. Tak myślę. W sumie po tych sms-ach to nie trudno się domyślić. Szybko się ubrałam i pomalowałam sobie jeszcze kreski. Poprawiłam jeszcze włosy,nałożyłam moje granatowe buty,po czym zeszłam na dół.  Może Stan coś wie. Wybrałam numer do mojego brata. Czekając aż odbierze pokonywałam schody. Nie odbiera. Włącza się poczta głosowa.
-Cześć wam –powiedziałam
-Cześć. Nie wiem czy pamiętasz,ale dzisiaj jest ta gala-zaczął Styles.
-o której ? –zapytałam.
-20.
Spojrzałam na zegarek było po 10. Powinnam mieć jakąś sukienkę,byłam nie dawno na zakupach. To nic,że byłam jeszcze w Doncaster,zabrałam ze sobą sukienki,których nawet nie nosiłam. Kilka poprawek i chyba będzie dobrze.
-Chyba powinnaś się szykować –powiedział Zayn –zazwyczaj dziewczyny szykują się parę godzin.
-Muszą się umalować –powiedział Styles.
-Wybrać sukienkę –odezwał się Liam.
-Ale wiesz jak chcesz iść bez to ja nie mam nic przeciwko-powiedział,na co popatrzyłam na niego groźnym wzrokiem –ale chyba powinnaś iść w ubraniu.
Zaśmiałam się tylko i usiadłam na krześle obok Nialla. Wzięłam od niego jedna kanapkę z pomidorem i serem,po czym ugryzłam kęs. Wstałam i nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego. Nie zdążyłam upić,bo zadzwonił mój telefon. Szybko przejechałam palcem po wyświetlaczu nawet nie patrząc kto dzwoni. 
Halo?
Cisza. O nie.
O cześć Jessica.
U mnie wszystko w porządku okej wejdę. To cześć
Jestem jakaś chyba nienormalna. Musiałam to zrobić. Nie mogłam dać po sobie poznać,że się boje,dlatego wymusiłam uśmiech i powiedziałam chłopakom,że idę porozmawiać z koleżanką na Skype. Mogli by coś podejrzewać jakbym nic nie powiedziała. Nie chciałam na razie nikomu o tym mówić. Próbuje życ w przekonaniu,że to jakiś kawał. Jak najszybciej weszłam po schodach i udałam się do swojego pokoju. Chce nie wychodzić stąd już nigdy. Co jeśli na gali wydarzy się  coś złego? Coś czego nie mogę przewidzieć. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do laptopa. Może akurat mi się poszczęści i będzie dostępna Jessica. Nie myłam się,była wtedy. Szybko nacisnęłam słuchawkę i zadzwoniłam. Kiedy odebrała szybko zaczęłam mówić.
Musisz mi pomóc.
Rose wszystko okej?
Ktoś mnie śledzi,znaczy pisze jakieś wiadomości, a dzisiaj ktoś do mnie zadzwonił i nic nie mówił
Powiedz chłopakom
Nie zrobię tego. Właśnie pomożesz mi wybrać sukienkę?
Usłyszałyśmy jak ktoś puka do drzwi. Poszłam otworzyć,a moim oczom ukazał się Harry. Przywitałam go uśmiechem i wpuściłam go do środka. Pobiegłam szybko do szafy i wybrałam najładniejsze sukienki,po czym pokazałam je Harry’emu i  Jessice.
-Która? –zapytałam, przykładając sukienki do siebie.
-Przymierz pierwszą –powiedział Harry. Odwróciłam się w stronę laptopa chcąc poznać zdanie mojej przyjaciółki.
-Jestem tego samego zdania jak Harry –uśmiechnęła się –skoro masz takiego chłopaka przy sobie to ja nie będę Ci potrzebna już –szerzej się uśmiechnęła
-Nie zostawiaj mnie –zaśmiałam się.
-I tak muszę lecieć,umówiłam się z Tomem – oznajmiła –Pa Harry.Trzymajcie się.
Podeszłam do laptopa i wyłączyłam go całkowicie. Podniosłam do góry sukienkę,dając mu do zrozumienia,że idę się przebrać. Szybko się w nią przebrałam,po czym wyszłam. Podeszłam do lustra i dokładnie się przejrzałam.
-Co myślisz? –zapytałam.
-Idealnie –przygryzł dolną wargę.
-Chyba ta czerwona będzie lepsza – wskazałam na leżącą sukienkę.
-To załóż tą –uśmiechnął się.
*Pera godzin później*
-Zayn ułożyłeś już te włosy? –krzyknął Liam. Po chwili ze schodów zbiegł Malik. Nałożył marynarkę i wyszliśmy. Harry otworzył drzwi od limuzyny ,a Zayn zaczął się przeglądać w szybce.
-Oklapły mi ! wiedziałem,ze tak będzie –wykrzyczał Zayn –czekajcie ide po lakier.
-Nie mamy czasu Zayn –wepchnął go do samochodu Niall.
Nie wiem dlaczego zgodziłam się w ogóle na takie coś. Jestem tylko zwykłą dziewczyną. Mogłam w sumie wykłócać się o to,żebym nie szła,ale nie lubię się kłócić. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście musieli zrobić od razu obciach,bo Niall i Harry zaczęli się kłócić kto pierwszy wysiądzie w samochodu.
-O boże –szepnął i stuknął się w głowe Liam.
 -Możecie zachować klasę ? –szepnął Louis. 
Zaraz będą nam robić zdjęcia. Nie lubię tego. Fotografują jakby człowieka nie widzieli. Szybko stanęłam pomiędzy chłopakami i wzięłam ich pod rękę. Gala w sumie trwała krótko. Odbyło się parę koncertów,porozdawali nagrody, a potem zaprosili nas na taką jakby imprezę po gali. Skierowałam się do baru w celu zamówienia sobie drinka. Kiedy dostałam swoje zamówienie upiłam łyk ze szklanki i wtedy poczułam czyjąś dłoń na plecach. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego.
-Chodź zatańczymy –pociągnął mnie w stronę parkietu. Oplotłam jego szyję rekami i zaczęliśmy się kołysać w rytmie muzyki. Uśmiechnął się i zrobiłam obrót. Zanim się zorientowałam byłam już w objęciach Louisa. Czyli tak to sobie wymyślił. Po raz kolejny próbuje tych swoich sztuczek. Nie chciałam nic mówić,dlatego jedną ręką lekko zawiesiłam na jego ramię, a drugą zgięłam . Chłopak złapał mnie w talii,po czym drugą rękę złączył z moją.
-Muszę przyznać,że nieźle pachniesz –szepnął mi do ucha.Spokojne Rose,oddychaj.Wdech i wydech.Postanowiłam jednak zostać taka jak byłam. Skoro on jest dla mnie takim dupkiem to ja dla niego będę taką suką jaką byłam.
-To się nazywa prysznic –odparłam,na co chłopak się zaśmiał.
Gwałtownie odgiął mnie do tyłu i przyciągnął do siebie powoli. Nasze ciała niemal stopiły się w jedno.Gdy prowadził w kusicielskim tańcu,trzymając mnie w ramionach,bezwładnie poddałam się napięciu jego mięśni. Nie pozwolił oddalić mi się ani na sekundę. Coraz bardziej kolana miałam jak z waty. Bliskość Louisa,dotyk ciał,lekkie muśnięcie jego nogi i przelotne spojrzenia w mroku.
-Nie mam figury do czegoś takiego-spojrzałam na kobietę o bujnych kształtach,która kręciła biodrami w takt muzyki.
-Chcesz poznać moje zdanie? –zapytał
-Już je znam.
Chłopak wiedział,że nawiązuje do tego gdzie mi powiedział,ze nie jestem atrakcyjna.
-Dla mnie jestes idealna –szepnął.Przeszedł mnie dreszcz. Pochylił głowę rozgrzewając mnie oddechem. Przemknął wargami po moim czole tak jakby przesunął po nim piórkiem. Zamknęłam oczy,próbując stłumić pragnienie,by zszedł ustami niżej i odnalazł moje. Co ja wyprawiam? Czy ja właśnie chciałam,żeby mnie pocałował? Chociaż z nim? Nigdy. Nagle czar prysł, a odległość między nami się zwiększyła.Cofnęłam się o krok.Muzyka się skończyła. Chłopak puścił mi oko i odszedł. Wzięłam głęboki oddech. Muszę się napić. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wrażenia?
Podoba wam się? 
Dziękuje za komentarze,za liczbę obserwujących,ale miło by było
gdyby chociaż połowa skomentowała. Napiszcie chociaż fajnie czy coś.  


niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 6

 Odwróciłam wzrok w stronę drzwi i wtedy zobaczyłam Harry’ego. Szybko schowałam rękę za siebie i wstałam. Chłopak zamknął drzwi i podszedł do mnie. Czułam się trochę dziwnie,dlatego spuściłam głowę.
-Co tam masz? –zapytał. Nie odpowiedziałam. Stałam nadal ze spuszczoną głową. Ścisnęłam bardziej w reku białe małe tabletki. Błądziłam wzrokiem po całym dywanie,kiedy zobaczyłam pudełeczko. Cholera. Zapomniałam o nim. Chłopak chyba zauważył na co się przyglądam i podniósł je.
-Cholera jasna, chciałaś się zabić?! –krzyknął. Nie potrafię tak dłużej. Nie daje rady. Nadal jednak milczałam. Chłopak westchnął. Harry chwycił mój podbródek i podniósł lekko moją głowę, żebym na niego spojrzała.
-Dlaczego nie chcesz,żebym Ci pomógł? –zapytał Styles.
-Harry… ja nie daje już rady – powiedziałam głosem bliskim płaczu.
-pomogę Ci –szepnął. Znowu ta chrypka. Znowu wariuje. Zobaczyłam,że chłopak przybliża się do mnie,dlatego zamknęłam oczy a po chwili poczułam jego wargi na moich. Chłopak lekko je musnął. Kiedy
się odsunął to po prostu się w niego wtuliłam.Tego potrzebowałam. Przytulenia. Pocieszenia. Osoby,która będzie cały czas ze mną,która mnie rozumie. Taki był właśnie Harry.
-Robimy ognisko,idziesz? –szepnął znowu Harry.
-Przestań szeptać –lekko się uśmiechnęłam- to dziwnie na mnie działa.
Chłopak tylko roześmiał się,złapał za rękę,po czym poszliśmy w stronę tylnego wyjścia. Przyznam,że nigdy nie byłam na tyłach domy. Nigdy nie miałam potrzeby odwiedzenia tego miejsca. Chłopak otworzył mi drzwi, a moim oczom ukazało się  małe miejsce na ognisko. Wokół tego postawione były siedzenia. Spojrzałam na loczka,a chłopak tylko wskazał ręką,żebym usiadła.
*
Ognień już przygasał. Przyznam się,że byłam trochę zmęczona. Wyjęłam telefon z kieszeni od spodni i spojrzałam na godzinę. Było parę minut po 2.
-Zaraz przyjdę –powiedział Zayn. Zaraz po tym jak Malik poszedł  pod pretekstem załadowania telefonu poszłam za nim. Zobaczyłam jak odpala papierosa i zaciąga się. Podeszłam bliżej, a chłopak wypuścił dym.
Malik wyciągnął w moja stronę paczkę papierosów. Popatrzyłam na niego i wyciągnęłam jednego. Odpaliłam go i  zaciągnęłam się. Normalnie nie palę,ale musiałam odreagować to wszystko. Kiedyś na imprezie zapaliłam parę papierosów,dlatego teraz nie kaszlałam od dymu.
-Palisz? –zapytał chłopak.
-Nie.
-Widać własnie-zaśmiał się
-Normalnie nie palę,ale potrzebowałam teraz tego –strzepnęłam popiół –nie mów nic chłopakom.
Chłopak tyko pokiwał twierdząco głową. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a potem potrzebowałam się przejść. Nałożyłam na siebie jakaś bluzę,bo noce są jednak chłodne. Powiedziałam tylko chłopakom,że wychodzę,po czym nałożyłam swoje trampki i wyszłam. Spacerowałam jedną z ulic Londynu,doszłam do parku. Nie widziałam zbyt wiele,bo było ciemno. Ze względu na to,nie oddalałam się zbytnio od domu. Poczułam wibrację na udzie,która sygnalizowała,że dostałam sms-a. Wyjęłam telefon z kieszeni i odczytałam sms-a.
Z przerażeniem odpisałam. Popatrzyłam się jeszcze na boki i szybko ruszyłam w stronę domu. Naprawdę się przestraszyłam. Stałam już pod drzwiami i wyjęłam klucze,żeby je otworzyć. Usłyszałam kolejny raz dźwięk mojego telefonu.
Rozszerzyłam oczy i zaczęłam szybciej oddychać. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Słyszałam śmiechy,ale gdy zamknęłam drzwi chłopcy ucichli. Wzięłam parę głębokich wdechów i poszłam do kuchni. Harry złapał mnie za rękę i lekko potrząsł,wtedy zdałam sobie sprawę,że się zamyśliłam.
-Co mówiłeś? –pokręciłam głową.
-Pytałem czy wszystko w porządku –powiedział Liam
-a to tak ,wszystko jest dobrze.
-To czego się trzęsiesz? –powiedział Niall zajadając kanapkę.
-Za dużo kanapek – odpowiedziałam –masz halucynacje.
Wzięłam głęboki dech i próbowałam się uspokoić,żeby nie pogorszyć jeszcze swojej sytuacji. Nie codziennie dostaje się sms-y z nieznanego numeru o takiej treści.
-Zapomnieliśmy Ci powiedzieć –zaczął Zayn –jutro wieczorem idziemy na galę.Ty też idziesz.
-Ja? Po co tam? –spojrzałam na nich –nie mam się w co ubrać.
-Załóż worek,będzie dobre-pokazał kciuki do góry Louis. Wdech i wydech. Spokojnie,zaraz tylko będzie tutaj trup. On mnie tak denerwuje,że mam ochotę serio go zabić. Mam tak odkąd go poznałam. Czego akurat mam mieszkać z nimi? Tak jakby Stan nie wiedział,że go nienawidzę. Najgorsze jest to,że nie wiem co się z nim dzieje.
-Jeszcze tutaj jesteś? Takie dzieci jak Ty już dawno powinny spać –warknęłam. Chłopak zamroził mnie spojrzeniem i wyminął mnie. Dobrze,że poszedł,bo inaczej na serio polała by się krew.

-Tak Ty idziesz z nami i nawet nie chcemy słyszeć odmowy – powiedział Zayn. Westchnęłam i usiadłam na krześle. Chwile potem oznajmiłam chłopakom,że pójdę się położyć. Za dużo się dzisiaj wydarzyło. Najgorsze to te sms-y przez które dostaje zawału. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam. No dobra może o Johna tak się bałam,ale to było dawno. Przytuliłam wszystkich na pożegnanie i poszłam na górę.  Wyciągnęłam piżamę z szuflady i poszłam do łazienki. Starłam makijaż,umyłam zęby i ostatni raz spojrzałam w lustro,po czym wyszłam. Poprawiłam poduszkę i już miałam zasypiać,kiedy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Przejechałam palcem po wyświetlaczu i znowu się przeraziłam.
Szybko wstałam i wyszłam na balkon. Próbowałam dostrzec coś podejrzanego. Coś co dałoby mi jakiś znak,ale niczego nie widziałam. Szybko zamknęłam balkon i zasłoniłam rolety. Upiłam jeszcze łyka wody z butelki i położyłam się spać. Trzęsłam się ze strachu. Miałam wielką ochotę poprosić Harry’ego,żeby mi pomógł,ale to chyba nie był najlepszy pomysł. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Chwilę potem odpłynęłam w krainę snu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,ze musicie czytać ten okropny rozdział. 
Przepraszam,że jest taki krótki.
Nie mam w ogóle weny.
Przepraszam też za masę błędów. 
Dziękuje,że jesteście ze mną i dziękuje za komentarze i liczbę obserwujących ♥ 
Kocham was 
Jakby ktoś chciał mnie do znajomych na fb albo miał jakis pomysł
związany z blogiem to możecie pisać do mnie na gg 7916376 
albo pisać na asku,to wtedy wam podam mojego fb ;)  
Do następnego ♥

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 5

*miesiąc później*
Minął już miesiąc odkąd nie mieszkam w Doncaster. Z Tomem i Jessica nadal mam kontakt. Dzwonią prawie codziennie na skype. Powiedziałabym,że mam lepszy kontakt z nimi niż ze Stanem. Gadam z nim raz na tydzień. On nadal mi powtarza,ze nie może mi powiedzieć,dlaczego tutaj jestem i robi to dla mojego dobra. Kiedy tak mówi jeszcze bardziej się boje. O niego,o siebie. Boje się,że pewnego dnia obudzi mnie telefon i powiedzą,że Stan nie żyje. Nie wierzę w to,ani nawet nie biorę pod uwagę takiej opcji,ale może się wydarzyć wszystko. Na dodatek powiedział mi,że jestem w niebezpieczeństwie. Co jeśli i on jest? Może ten wyjazd był złym pomysłem? Powinnam być teraz z nim. Przetrwać wszystko z nim. Powiedziałabym,że boje się o niego bardziej niż o siebie.Tak,to głupie,ale przecież został mi tylko on.Chłopaki też mi bardzo pomagają. Próbują się dowiedzieć od mojego brata,dlaczego tak nagle wyjechałam,ale oni też zawsze słyszą „ jutro Ci powiem” .  To „jutro” zamieniło się w miesiąc. Mogę powiedzieć,że sama się zmieniłam przez ten czas. Jestem dużo słabsza psychicznie.Powiedziałabym,że za słaba. To wszystko przez jedną osobę. Ten człowiek nazywa się Louis Tomlinson. Nie mogę już znieść tych wszystkich kłótni,docinek z jego strony. To ponad moje siły. Myślałam,że z czasem się wszystko ułoży,ale jest jeszcze gorzej. To wymknęło się z pod kontroli. Kłócimy się o wszystko. Nie mogę tak. Chce w końcu normalnie spędzić dzień,bez żadnych kłótni. Nienawidzę go. On mnie niszczy. To głupie,ale przez to chciałam sobie odebrać życie. Nie,nie przez to,że się kłócę z przyjacielem mojego brata,ale przez to,że coraz bardziej czuje się nie potrzebna. Mimo tych parogodzinnych rozmów z Harrym w których przekonywał mnie,że warto żyć,ja nie potrafię tak. W sumie kto by potrafił,kiedy prawie ciągle słyszysz,że jestes suką. Każdej nocy wychodzę na balkon i myślę nad tym wszystkim.Mówię sobie,że przestanę się nim przejmować. Spróbuje go ignorować. Dam radę.Tak,jestem idiotką,bo się przejmuje nim. Powiedziałabym nawet,ze jesteśmy uzależnieni od kłótni. Musimy się codziennie kłócić.To jest jak tradycja. 
Wyłącz już piosenkę
*
Siedziałam właśnie na balkonie. Doszłam do wniosku,że za dużo myślę. Za dużo myślę o Louisie. O tym wszystkim.
-Rose śniadanie! –usłyszałam głos Liama. Westchnęłam i skierowałam się w stronę schodów. Spokojnie Rose. Oddychaj. Będzie dobrze. Po co ja to mówię i tak wiem,że nie będzie.
-Cześć wam – wymusiłam uśmiech. Przygotuj się. Zaraz rozpęta się prawdziwa wojna. Wszyscy na powitanie pocałowali mnie w policzek. No oprócz Louisa. Chłopak podszedł i wyciągnął rękę w moją stronę. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia i popatrzyłam na dłoń bruneta. Lekko wyciągnęłam swoją w jego stronę i uścisnęłam ją. Popatrzył na mnie,po czym usiadł. Co się właśnie stało? Muszę to zapisać w kalendarzu. Dzień bez kłótni.To chyba jakieś święto. Stałam tak bez ruchu w jednym miejscu,kiedy Harry podszedł do mnie i pomachał mi rękę przed oczami. Szybko pokręciłam głową na boki i spojrzałam na niego.
- Nie ma za co –szepnął i uśmiechnął się do mnie,po czym puścił mi oczko. Posłałam mu pytające spojrzenie
i usiadłam przy stole. W sumie cieszyłam się,ze mogę zacząć ten dzień od kłótni.Zawsze to i humor lepszy,bo przynajmniej nikt Cię nie wkurzy. Ugryzłam właśnie kęs mojej kanapki i przeżuwając patrzyłam się na Harry’ego. On chyba to wyczuł,bo też popatrzył się na mnie. Cały czas patrzyłam na niego z uniesionymi brwiami. On tylko cicho się roześmiał i machnął ręką. Przewróciłam oczami i westchnęłam.
-Rose jakie masz plany na dzisiaj? –zapytał Niall
-Nie mam żadnych – powiedziałam,po czym wzięłam szklankę z ciepłą herbatą do rąk i upiłam trochę.
-Chcielibyśmy,żebyś pojechała z nami na plan –odezwał się Zayn. Popatrzyłam na niego,nie bardzo wiedząc o co chodzi –plan teledysku. Kręcimy teledysk.Idziesz z nami,prawda?
Zgodziłam się na te propozycję. Pokiwałam twierdząco głową jako moją odpowiedź. Ton Malika mówił mi,że chcieli,żebym przyszła. No może czwórka z nich. Po skończonym śniadaniu wszyscy zaczęliśmy sprzątać ze stołu.  Włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki i pobiegłam na górę się przebrać. Pogoda dzisiaj było wyjątkowo piękna. Świeciło słońce, a niebo było bezchmurne. Chyba trochę przesadziłam nakładając bluzkę z długim rękawem. Kto by pomyślał,ze tak się rozpogodziło. Postanowiłam,że zostawię spodnie, a tylko zmienię bluzkę. Podeszłam do szafki i zaczęłam rozglądać się za bluzka pasującą do miętowych spodni. Po paru minutach wybrałam prostą czarną bluzkę z koronką na ramionach. Nałożyłam na rękę jeszcze bransoletkę i wyszłam.  Zapakowaliśmy się wszyscy do jednego samochodu i Louis wyjechał z podjazdu. Kiedy jechaliśmy zalogowałam się na twitter. Spojrzałam na Louisa i zobaczyłam jak chłopak patrzy się z lusterka na mnie. Szybko odwróciłam wzrok w prawą stronę,westchnęłam, a potem powróciłam do patrzenia się w ekran telefonu. Tomlinson zatrzymał pojazd co oznaczało,że byliśmy na miejscu.Odpięłam pasy i wyszłam.Wokół było mnóstwo ludzi z kamerami. Nieco dalej były makijażystki. Chłopców od razu zabrali,żeby zrobić im makijaż, a ja zostałam sama. Porozglądałam się chwilę, a po chwili usiadłam na stołku. Wyjęłam z kieszeni od spodni słuchawki,rozplątałam je,po czym puściłam sobie moją ulubioną piosenkę.Louis chyba skończył jako pierwszy się szykować,bo podszedł do pewnej brunetki i zaczął z nią
rozmawiać. Zgaduje,że wymienili się numerami telefonów,bo dziewczyna dała pasiakowi małą karteczkę. Wywróciłam oczami. Obserwowałam jak chłopak cofa się do tyłu i z uśmiechem wymieniają ostatnie spojrzenia. Patrzyłam jak chłopak oddala się,a po chwili zniknął za ścianą. Szukałam właśnie w telefonie piosenki,kiedy poczułam jak ktoś stanął przede mną. Podniosłam głowę i od razu zakryłam usta dłonią. Próbowałam ukryć mój śmiech.
-I co myślisz? –zapytał Zayn. Chłopak miał długie czarne włosy.Kolczyki i okulary. Zilustrowałam jego sylwetkę od góry do dołu.
-Jesteś bardzo atrakcyjny –zaśmiałam się- powinieneś być kobietą.
Chłopak uśmiechnął się,puścił mi oczko,po czym wypiął piersi do przodu i poszedł do baru,po wodę. Zaśmiałam się i wtedy zobaczyłam jakiegoś starszego faceta. Po chwili zorientowałam się,że do Niall. Poznałam go po jego niebieskich oczach,które są jedyne w swoim rodzaju.
-Nie poznałam Cię,zdradziły Cię tylko Twoje niebieskie oczy –przyznałam. Chłopak zaśmiał się i odszedł gdzieś. Nie widziałam gdzie,bo tym razem był przede mną Liam. Oni chyba podchodzą pojedynczo,żebym im mówiła jak wyglądają.  Liam zdecydowanie przebijał wszystkich. Nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać.
-Ej aż tak źle? –popatrzył na mnie.
-Jesteś moim mistrzem-nadal się śmiałam –wyglądasz świetnie.
-Wiedziałem –pokręcił głową na boki-zobaczysz,będę Twoim choreografem
-Trzymam Cię za słowo –powiedziałam do oddalającego się chłopaka.
-Jestem Twoim wymarzonym kujonem- Usłyszałam zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego w kujonkach. Uśmiechnął się do mnie,co odwzajemniłam.
-Powiem Ci coś szczerego –spojrzałam na niego –jestes najseksowniejszym kujonem jakiego znam –zaśmialiśmy się oboje
-Tak w ogóle to podobała mi się dzisiaj Twoja fryzura –oznajmiłam. Chłopak podszedł bliżej. Harry dzisiaj miał grzywkę zaczesaną do tyłu. Wyglądał naprawdę świetnie. Po chwili Styles nachylił się i pocałował mnie w policzek.Zarumieniłam się i spuściłam wzrok,na co chłopak zareagował cichym śmiechem.
-Nie miałaś dzisiaj kłótni z Louisem. Jak widać nasze parogodzinne gadanie się opłaciło –szepnął . Powiedziałam tylko bezdźwięczne „dziękuje „ i oddalił się. Został tylko Louis,ale wątpię,żeby podszedł. Założę się,że ledwo co się powstrzymuje,żeby nie zacząć kłótni ze mną. Założyłam kosmyk włosów za ucho,kiedy zobaczyłam jak podchodzi do mnie Louis. Jak go poznałam? Mimo,że nałożyli mu maskę,to tylko on został tak naprawdę do ocenienia przeze mnie. Chłopak podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy.

-Co myślisz o mnie? –zapytał ściszonym głosem.
-Wyglądasz inaczej-nie odrywałam wzroku od jego niebieskich tęczówek. Chłopak robił to samo. Nie wiedziałam jak z nim rozmawiać,to było dość krępujące.
-To dobrze czy źle?-zapytał ściszonym głosem.
-Dobrze-tylko to potrafiłam z siebie wydusić. Nasz kontakt wzrokowy przerwał jakiś mężczyzna mówiący do megafonu,że zaczynają. Lekko pokręciłam głową,żeby już się na niego nie patrzeć,po czym spuściłam wzrok. Wiedziałam,ze jeszcze się na mnie patrzy,ale po chwili podszedł. Co się właśnie stało? Ten dzień jest pewien niespodzianek dzisiaj. Zero kłótni,nasz długi kontakt wzrokowy. Nie rozumiem. Jeszcze nie dawno zabilibyśmy się,nie podszedłby nawet do mnie,ale teraz…. To się zmieniło. Powiem,że nawet mi to odpowiada. Włożyłam słuchawki i telefon do kieszeni i poszłam w stronę kamerzysty,po czym stanęłam koło niego i zaczęłam się przeglądać temu wszystkiemu. Chłopcy musieli powtarzać jedną scenę chyba z 20 razy,bo Louis cały czas patrzył się na tę brunetkę z którą wtedy rozmawiał. Chłopcy byli trochę wyczerpani i wkurzeni,bo w tym czasie mogli by nagrać połowę teledysku.
*parę godzin później*
-Jak można powtarzać jedną scenę w kółko? Dlaczego nie mogłeś się skupić? –zapytał Liam.
-To nie moja wina –zaczął się bronić Louis.
-Może dlatego,że zaczął się gapić na jakąś brunetkę –odparłam,zdejmując buty.
-Wole się patrzeć na nią,niż na Ciebie –odpowiedział gniewnym tonem – ona przynajmniej jest atrakcyjna  i wole mieszkać z nią niż z Tobą –dodał.
Te słowa zabolały chyba najbardziej. Zabolały jeszcze bardziej niż te,jak powiedział,że jestem suką. Spuściłam głowę i popatrzyłam na podłogę. Doskonale wiedziałam,że jestem obserwowana przez
Harry’ego,Nialla,Liama i Zayna. Poczułam napływajcie łzy do moich oczu. Bez słowa odwróciłam się i pobiegłam na górę. Nie mam pojęcia,dlaczego dodałam ten komentarz. To wszystko przeze mnie. Jestem żałosna,bo w sumie nie powinnam płakać. To wszystko jest moją winą. Jestem kretynką. Jeszcze nikt nie powiedział do mnie takich słów. Znowu poczułam się nic nie warta,beznadziejna. Usiadłam na łóżku i mój wzrok powędrował na drzwi od łazienki. Podeszłam do nich i otworzyłam je,po czym wzięłam z pułki białe pudełeczko z tabletkami. Znowu nie chce żyć. Już dawno by mnie to nie było,gdyby nie to,że jestem tchórzem. Boje się to zrobić.  Wróciłam znowu do pokoju. Nasypałam sobie garść tabletek i już miałam to zrobić,kiedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przybywam z nowym rozdziałem. 
Chciałam was bardzo przeprosić,za to,że tak długo czekaliście na ten rozdział
nie wiedziałam jak zacząć i nie mogłam dobrać odpowiednich słów.
Jestem z niego niezadowolona kompletnie. 
Nie które sceny musiałam napisać,nie wiem czego,ale poczułam taką potrzebę :) 
Mam nadzieje,że chociaż wam się trochę spodoba.
Do następnego xx



niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 4

„Jesteś w niebezpieczeństwie” – te słowa cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Nie wiedziałam w co wpakował się mój brat,ale powiem jedno. Bałam się. Bałam się o niego. Zrobiłabym wszystko żeby go ratować,mimo,że on chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Został mi tylko on. Poczułam silne walnięcie w skroń.
-Możesz jechać trochę wolniej? –wykrzyczałam – nie chce jeszcze zginąć
-Jak Ci nie pasuje to wysiądź –odkrzyknął – a poza tym nie będę słuchał baby
-zaraz ta baba Ci przyłoży –popatrzyłam na niego. 
-Ciszej bądźcie,bo zaraz obydwoje wylądujecie w bagażniku – powiedział Liam,który siedział na miejscu pasażera. Westchnęłam tylko. Wychyliłam lekko głowę,żeby zobaczyć godzinę. Było po 18 . Jedziemy dopiero godzinę. Przewróciłam oczami i opadłam z powrotem na siedzenie.
-I nie wywracaj mi tu oczami –usłyszałam głos Louisa
-Patrz na ulicę, a nie na moje oczy-wyjęłam z kieszeni telefon . Usłyszałam uśmiech. Należał on do Harry’ego. Popatrzyłam na niego, a on tylko pokiwał głową na boki. Zalogowałam się na twittera. Zauważyłam,że Jessica dodała nowe zdjęcie. Tym razem w fullpacie. Co za odmiana. Szybko dodałam tweeta do ulubionych i przesłałam go dalej,po czym napisałam do niej sms-a.  Nie minęło nawet kilka minut a otrzymałam odpowiedź.
Uśmiechnęłam się i schowałam telefon. Oparłam się o ramię Styles’a i patrzyłam jak Louis wyprzedza samochody.
-Nudzi mi się –popatrzyłam loczkowi w oczy
-Weź piłkę i wyjdziemy się pobawić –spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ale zabawne –powiedziałam ironicznie.  Wyciągnęłam z kieszeni słuchawki i włożyłam je do uszu,po czym włączyłam moją ulubioną piosenkę. Po paru minut walczyłam z zamykającymi się oczami. Musiałam się poddać,bo nie pamiętam wszystkiego co było potem.
*Oczami Harry’ego*
Rose nie była taka zła. Wręcz przeciwnie była bardzo inteligenta. Spodziewałem się,że należy do tych dziewczyn,które są ładne,ale głupie, a ona jest ładna, a na dodatek jest inteligenta.Nie mam pojęcia dlaczego musi tak nagle z nami wyjechać. Stan nie powiedział nam zbyt wiele,ale podejrzewam,że musiał się wpakować w coś naprawdę niedobrego.Podczas moich rozmyśleń ,dziewczyna oparła się o moje ramię, a potem zasnęła.
-Jak jedziesz ! –wydarł się Louis. Od razu Zayn i Liam zaczęli go uciszać. Wyglądało to naprawdę komicznie. Payne i Malik popatrzyli na siebie i cicho się zaśmiali. Nadal nie rozumiem jednej rzeczy. Chodzi mi o to co się dzieje pomiędzy Rose a Louisem. Nie opowiadał nam zbyt wiele o niej,więc nie wiedzieliśmy,że się tak nienawidzą. Patrzyłem się właśnie na Louisa,kiedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Mam nadzieje,że tylko on wypali.
*
*Oczami Rose*
Kiedy się przebudziłam to właśnie Louis parkował na podjeździe. Musiałam przespać całą drogę. W słuchawkach ciągle słyszałam tę samą piosenkę. Musiałam włączyć,żeby się odtwarzała w kółko.
-Louis obudź ją ,a my pójdziemy po walizki–usłyszałam głos Liama. Chłopcy wyszli z samochodu, a Tomlinson wyjął kluczyki ze stacyjki i też wyszedł z pojazdu. Chciałam zobaczyć co zrobi,dlatego udawałam,że śpię. Tomlinson jak gdyby nigdy nic przeszedł sobie koło samochodu i poszedł do domu. Co za cham. Ugh… wściekła wysiadłam z samochodu i pobiegłam do mojego nowego miejsca zamieszkania.
-Musisz być takich chamem ?! –wykrzyczałam.
-Typowa baba-zaśmiał się i wyminął mnie. Typowa baba? A to niby co było? Jak mam tutaj mieszkać,skoro jestem tutaj od niecałych dwóch minut, a już mam ochotę rzucać w niego czym popadnie? Dobrze,że mam dużo cierpliwości. Liam pokiwał głowa na boki, wziął mnie za rękę i zaprowadził na górę. Jak się nie mylę do mojego pokoju. Chłopak otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się pokój z balkonem. Chłopak uśmiechnął się,wniósł moje torby i zostawił mnie samą. Mój nowy pokój był dla mnie idealny.Ściany były w kolorze kawy z mlekiem, a meble były wykonane z ciemnego drewna. Na wprost drzwi znajdował się duży taras. Po środku znajdowało się łóżko z kremową pościelą. Po prawej stronie łózka znajdowała się szafka nocna z lampką i dwoma szufladkami. Nad łóżkiem była szara panorama Londynu.Po prawej stronie wejścia znajdowały się drzwi. Podeszłam bliżej, a moim oczom ukazała się łazienka. Na ścianach znajdowały się brązowe płytki. Gdzie nie gdzie na ścianach były przerywane kremowymi paskami. Po środku stała wielka wanna. Do tego było jeszcze jedno okno.Wszystko było idealnie dopasowane kolorystycznie.  Podeszłam do moich walizek i zaczęłam je rozpakowywać. Szafa była rozsuwana i było w niej dużo miejsca,dlatego swobodnie się zmieszczę. Wkładałam właśnie kolejny płacz do szafy,kiedy dostałam sms-a.

Z uśmiechem na ustach odpisałam. Nie minęła nawet minuta, a ponownie dostałam wiadomość. 
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Szybko powiesiłam ostatni płaszcz i poszłam otworzyć drzwi. Chłopak schował telefon i uśmiechnął się ukazując swe dołeczki,po czym pomachał mi. Nadal patrzyłam na niego z uśmiechem,po czym odmachałam mu. Usłyszałam ponownie dźwięk telefonu,który informował mnie o wiadomości. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i odczytałam wiadomość.

-Nie możesz mówić? –zapytałam. Chłopak szybko wyjął telefon i chciał już napisać kolejnego sms-a –nie rób tego znowu –pokazałam palcem na telefon. Uchyliłam szerzej drzwi i wpuściłam Stylesa do pomieszczenia. Loczek zaproponował,że mi pomoże się wypakowywać. Zgodziłam się. W końcu razem będzie szybciej. Wszystko zajęło nam jakąś godzinę. Byłoby krócej,ale Harry założył mój stanik i paradował z nim po pokoju. Mieliśmy przy tym dużo śmiechu. Potem zmęczeni opadliśmy na łóżko.
-Co byś powiedziała na kino? –zapytał Harry.Popatrzyłam na niego –to przyjacielskie wyjście –uśmiechnęłam się. W sumie czemu nie. Dawno nie byłam w kinie. W ramach odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową.Chłopak szybko wstał,powiedział mi godzinę i wyszedł.Nie marnując czasu postanowiłam wziąć prysznic.
*Oczami Harry’ego*
Wszystko szło zgodnie  z moim planem. Rose zgodziła się pójść,teraz tylko trzeba wyciągnąć Louisa.Lekko zapukałem do jego drzwi od pokoju,po czym chwyciłem za klamkę i otworzyłem je. Louis leżał na łóżku z laptopem. Usiadłem koło niego i wpatrywałem się co robi. Tak jak myślałem.Siedział na twitterze.
-Musze z Tobą pogadać –zacząłem
-Więc mów- odparł nie odrywając wzroku od komputera.
-Tutaj nie,zawsze ktoś może wejść-głośno przełknąłem ślinę – spotkajmy się przed kinem.Może od razy pójdziemy na jakiś film,dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu.
Chłopak popatrzył na mnie.
-Okej – powiedział i zamknął laptopa.  Postępowałem podobnie jak z Rose. Powiedziałem mu godzinę i wyszedłem. Kiedy zamknąłem drzwi to odetchnąłem z ulgą.Mam tylko nadzieje,że się nabrał. Szybko zszedłem po schodach. Starałem się to zrobić cicho,żeby Louis albo Rose mnie nie usłyszeli.
-Muszę wyjść. Jakby co nic nic nie wiecie –oznajmiłem chłopakom.
-Bo my nic nie wiemy – powiedział Niall,który właśnie jadł kanapkę.Nie chciałem już im tłumaczyć tego wszystkiego.Jak wrócę to im powiem. Wziąłem jeszcze kurtkę i wyszedłem.
*Oczami Rose*
Byłam już gotowa do wyjścia. Wzięłam jeszcze bransoletkę ze szkatułki i pomalowałam usta błyszczykiem. Włożyłam jeszcze telefon do tylnej kieszeni od spodni i zamknęłam drzwi od pokoju. Zeszłam po schodach,ale nigdzie nie widziałam Harry’ego. Pojechał do kina beze mnie. Zapytałabym się chłopaków gdzie iść,ale by zaraz coś mówili i podejrzewali. Poinformowałam ich tylko,że wychodzę. Od razu zapytali się gdzie idę. Zawahałam się przed odpowiedzią, a po chwili powiedziałam,że idę się przejść.Nie wiedziałam kompletnie w która stronę iść,dlatego strzeliłam,że w prawą. Po drodze stała jakaś taksówka. Na moje szczęście była wolna.
-Gdzie panienkę zawieźć? –zapytał kierowca.
-Do kina –odpowiedziałam.
-Wie pani ile jest kin w Londynie? Proszę podać konkretnie-odwrócił się do mnie. Czyli byłam z Londynie. No tak jestem głupia. Jasne,ze w Londynie. Nie w każdym mieście jest London Eye.
-Dzisiaj przyjechałam nie wiem nawet gdzie jestem, a mam panu powiedzieć do którego kina mam jechać? –lekko podniosłam głos.
-Dobrze,zawiozę panią do tego,które jest tylko otwarte-zaczął się śmiać. Wymusiłam tylko uśmiech. Boże,ja chce już stad wysiąść. Naprawdę bardzo się uśmiałam.  Po 30 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam i podziękowałam kierowcy,po czym wysiadłam. Poprawiłam tylko moje spodnie i poszłam w stronę wejścia. Po drodze spotkałam Louisa. znowu zamroziliśmy się surowymi spojrzeniami.
-A Ty co tutaj robisz? –powiedział chłodno.
-Umówiłam się z Harrym, a Ty?
-Idę z Harrym… - nie dokończył,tylko na mnie spojrzał –czyli tak to sobie wymyślił.
Chłopak poszedł w stronę parkingu. Nie byłam pewna w którą stronę mam iść. Nie znałam miasta, a jak mam drugi raz jechać z tym facetem,to wolę pojechać rowerem i zabłądzić. Louis złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu.

-W końcu nie znasz miasta –wsiadł i zapiął pas. Ja tylko lekko się uśmiechnęłam. To było miłe z jego strony. Jak nie Louis. Jeszcze rano skakaliśmy sobie do gardeł, a dzisiaj siedzę w jego samochodzie i odwozi mnie do domu.
*Oczami Liama*
Wszyscy dziwnie się zachowują w tym domu. Harry wyszedł sobie prawie bez słowa. Potem Rose,a na końcu Louis. Ciekawe co on znowu wymyślił. Mam okazję się dowiedzieć,bo do domu wszedł Harry.
-O co chodzi z Rose i Louisem –nie owijałem w bawełnę.
-Umówiłem ich do kina.Muszą się pogodzić i ja wiem,że to zrobią –powiedział bardzo pewny siebie. Szczerze mówiąc to tez chce,żeby się pogodzili. Ciągle tylko kłótnie . W spokoju w domu nie można posiedzieć,bo zaraz się wydzierają. Czasami mam ochotę zabić ich oboje. Nalewałem sobie własnie wody,kiedy usłyszeliśmy samochód parkujący na podjeździe, a zaraz potem trzaskające drzwi.
-Jesteś fatalnym kierowcą!-weszła do domu Rose.
-A Ty w ogóle nie jestes śmieszna!-odkrzyknął Louis.
-Dobrze,że ty jesteś!
-Przynajmniej się śmieją z moich żartów!
-Ludzie się śmieją z Ciebie nie z Twoich żartów!
-Jesteś nienormalna !
-I dobrze,to idź stąd !
-Ja tutaj mieszkam!
Razem z  chłopakami przypatrywaliśmy się całej tej sytuacji. Spojrzałem na Nialla,któremu spadł pomidor z kanapki. Miał usta szeroko otwarte i prawienie mrugał. Ten to nawet nie słyszał jak mu pomidor leci.
*Oczami Rose*
Dupek,dupek,dupek. Głupi dupek. Myślałam,że będzie  dobrze,ale przeliczyłam się.Znowu. Louis poszedł do swojego pokoju, a ja spojrzałam na chłopaków,którzy siedzieli jak zaczarowani.
-Niall pomidor Ci spadł –oznajmiłam i poszłam do siebie do pokoju. Miałam już tego wszystkiego dość. Moje życie jest straszne. Jestem nikim.  Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam na łóżko. Spojrzałam za zegarek,było po 23. Wyciągnęłam z szafy jakieś cuchy,czyli spodenki i luźną koszulkę,zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka.To mnie przerasta. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na wyświetlacz mojego telefonu,po czym zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,że tak późno się pojawił rozdział.
Nie miałam na niego weny i szczerze to wyszedł jakiś nijaki i w ogóle mi się nie podoba.
Dziękuje za 28 obserwujących i 15 komentarzy,kocham was. 
Chciałam dodać wam jakoś po moim przyjeździe czyli w środę,ale nie miałam na nic siły. 
Tęskniłam za wami bardzo ♥
Więc doo następnego xx 

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 3

W myślach przetwarzałam sobie to co się stało. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Mam po prostu to wszystko zostawić i wyjechać? Mój wzrok powędrował na Stana,który jak gdyby nigdy nic zaczął nalewać sobie wody. To żart? Popatrzyłam potem na Liama. Miałam nadzieje,że ten się odezwie,ale chłopak tylko spuścił głowę.
-Mogę chociaż znać powód? – zapytałam. Stan spojrzał na mnie, a potem wrócił z powrotem do picia wody. – świetnie-przewróciłam oczami. Jak mam gdziekolwiek wyjechać nie znając powodu?  Nie wiem czy on wie,ale ja mam przyjaciół. Nie mogę ich zostawić i sobie wyjechać. Tym bardziej,że nie znam powodu.
-Nie słyszałaś polecenia? Masz wyjechać,to takie trudne? –krzyknął Louis. Polecenia? Zamknęłam oczy,zacisnęłam ręce w piąstki i starałam się uspokoić. Zabiłabym go. W głowie miałam tylko to jego ”nie słyszałaś polecenia” .
-Polecenia? A co to ja jestem pies? –zwróciłam się do niego –Radzę Ci się zamknąć,bo moja cierpliwość jest  na skraju wytrzymania. Jak Ty tak traktujesz dziewczyny,to strasznie mi ich szkoda. Jak powiedziałam parę dni temu,jesteś chujem i zawsze nim będziesz- znowu patrzyliśmy na siebie tymi złowrogimi
spojrzeniami.  Kątem oka spojrzałam na Liama,który szturchnął Harry’ego. Loczek tylko pokiwał głową.
-Dobra,to my pójdziemy sobie na spacer , a wy sobie pogadajcie – powiedział Harry i popchnął Tomlinsona w stronę drzwi. Kiedy mnie wymijali poczułam czyjąś dłoń na ramieniu –jakbyś chciała z nami zamieszkać to będzie nam bardzo miło –szepnął Styles. Uśmiechnęłam się lekko i poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Spuściłam głowę,żeby tego nie zauważył, a w odpowiedzi usłyszałam jak lekko się roześmiał. Jego szept podziałał na mnie łagodząco.Kiedy chłopaki już wyszli to spojrzałam na mojego brata,który nadal siedział ze spuszczoną głową. Chciałam załatwić ten temat na spokojnie,dlatego usiadłam przy stole naprzeciwko niego.
-Rose po prostu musisz mi zaufać-odezwał się cicho.
-Stan oczywiście,że Ci ufam,ale Ty od pewnego czasu zachowujesz się dziwnie. Wychodzisz wieczorem,wracasz nad ranem i do tego pobity. Co koledzy Cię tak biją? Powiedz mi ,przecież wiesz,ze możesz mi powiedzieć wszystko –patrzyłam na niego. Już miałam coś dodać,ale przerwał mi.
-Wszystko,ale nie to. Przepraszam,może kiedyś Ci powiem – wstał i podszedł bliżej okna.  Zapanowała między nami cisza. Na początku mi nie przeszkadzała,ale zaczęło się robić dość niezręcznie.Z  nerwów zaczęłam przygryzać wnętrze policzka. Chłopak podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko mnie.
-Posłuchaj Rose. Jesteś w niebezpieczeństwie,popełniłem kilka błędów,za które  teraz Ty musisz płacić. Po prostu wyjedź,to dla Twojego dobra. Nie pytaj o nic,tylko zniknij-cały czas patrzył mi w oczy. Nic nie rozumiałam,ale zgodziłam się. Jeśli to jest naprawdę takie ważne,to wyjadę. Pokiwałam tylko twierdząco głowa,na znak,że się zgadzam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chłopak tylko się uśmiechnął lekko i przytulił – Najlepiej będzie jeśli wyjedziesz dzisiaj,będę dzwonił do Ciebie –odkleił się ode mnie.
Musiałam się pożegnać z moimi przyjaciółmi,ale najpierw pożegnam się z Johnem. Pobiegłam do mojego pokoju,wzięłam małą torebkę i przerzuciłam przez ramię. Wrzuciłam do niej telefon i w razie czego portfel i wyszłam z pokoju. Oznajmiłam Stanowi,że wychodzę i skierowałam się na cmentarz. Po drodze kupiłam
jeszcze jedną czerwoną różę i  ruszyłam w stronę grobu mojego chłopaka. Kiedy go odnalazłam to stanęłam przed płytą i wpatrywałam się w jego imię i nazwisko. Zawsze jak tutaj byłam to wspominałam wspólne chwilę z nim. To było jak wielka rana. Po jakimś czasie zagaja się,ale jeden upadek i znowu się pojawia. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Usiadłam na ławce naprzeciwko grobu i zaczęłam obracać różę.
-Obiecałeś,że mnie nie zostawisz. Obiecałeś,że nie  dopuścisz do tego bym cierpiała – westchnęłam
*rok wcześniej*
Wybieraliśmy się właśnie do klubu. Chcieliśmy się trochę rozerwać. Dokonałam właśnie ostatnich poprawek i zeszłam na dół,gdzie czekała na mnie Jessica,Tom i John. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy prosto pod klub. Zajęliśmy wolne miejsce na kanapach, a chłopaki poszli po drinki. Poprawiałam właśnie włosy,kiedy Jessica oznajmiła,że jakiś chłopak się na mnie gapi. Zignorowałam to,bo przecież kocha Johna i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jessica zaczęłam mi opowiadać najśmieszniejsze historie z życia Toma. Wybuchnęłyśmy śmiechem i patrzyłyśmy jak chłopaki wracają z drinkami.
-Z czego się śmiejecie? –odezwał się Tom
- Z Ciebie –oznajmiłam – Jessica opowiadała mi właśnie jak wpadłeś na drzewo.
-To było głupie – Musisz mnie tak kompromitować?- zwrócił się do Jessici.
-Ktoś musi –uśmiechnęła się.
John wziął łyka swojego drinka i pociągnęła mnie na parkiet. Leciała akurat trochę wolniejsza piosenka. Zarzuciłam ręce na jego szyje, a on swoje oplótł wokół mojej talii. Zaczęliśmy się kołysać w  rytm muzyki. Ciągle czułam na sobie czyiś wzrok. Myślałam,ze to Jessica i Tom,ale kiedy popatrzyłam się w ich stronę to rozmawiali, wiec nie mogli się na mnie patrzeć. Kiedy Jonh mnie obrócił w oczy rzucił mi się ten chłopak,którego pokazała mi Jessica. Czyli już wiem kto się gapi na mnie. Kiedy muzyka się skończyła to pocałowałam chłopaka w usta i wróciliśmy do naszych przyjaciół.  Tom miał jakąś sprawę do załatwienia,dlatego wziął Johna i wyszli na zewnątrz.Razem z Jessicą miałyśmy ochotę na kolejnego drinka,dlatego skierowałyśmy się do baru. Mijałyśmy kolejnych tańczących ludzi kiedy poczułam jak ktoś łapie mi za rękę i mocno do siebie przyciąga. Był to ten sam chłopak,który się na mnie patrzył. Zarzucił moje ręce na jego szyje, a sam złapał mnie w pasie.Nie chciałam z nim tańczyć,ale trzymał mnie za mocno,żeby się wyrwać.Odwróciłam nas tak,że był tyłem do mojej przyjaciółki,ale za to ja byłam przodem. Posłałam jej spojrzenie typu” pomóż mi” . Ona tylko pokazała rękami,że nic nie może zrobić. Poddałam się wtedy. Miałam nadzieje,że John przyjdzie jak już będzie po wszystkim. W pewnym momencie chłopak zrobił to czego się nie spodziewałam. Swoimi rękami zjechał na mój tyłek. Tylko nie to. Podniosłam swoimi rękami jego ręce niżej, na co on się zaśmiał. Błagam niech to się już skończy – powtarzałam sobie w myślach. Po wielu próbach trzymania mnie za tyłek próbowałam się wyrwać,jednak on był silniejszy. Wtedy zobaczyłam jak chłopak upada na ziemie. Odwróciłam się i zobaczyłam wściekłego Johna. Nie był zły na mnie,ale na mojego partnera. Po chwili John zaczął go bić. Próbowaliśmy ich rozdzielić,ale dopiero kiedy ochrona przyszła udało się. Świetnie. To wszystko moja wina. Nienawidzę się za to. Wzięłam Johna za ręka i wyprowadziłam go z klubu. Tom i Jessica pojechali taksówkę do domu,ale my woleliśmy się przejść.
-Przepraszam –powiedziałam –to się stało tak naglę. On sam mnie przyciągnął, ja próbowałam się wyrwać ale… - nie dokończyłam,bo chłopak pocałował mnie.
-Nie gniewam się na Ciebie –odkleił się ode mnie –kocham Cię -powiedział i mnie przytulił. Mijaliśmy właśnie most,kiedy zobaczyliśmy grupkę chłopaków. Nie powiem lekko się przeraziłam. Popatrzyłam na Johna,ale on tylko patrzył się przed siebie. Kiedy już byli bliżej mogłam dostrzec ich twarz. Był to ten sam chłopak z którym tańczyłam w klubie.
-Muszę przyznać ze masz bardzo seksowną dziewczynę,nie miałbyś nic przeciwko,gdybym ją pożyczył na jedną noc? –powiedział ten sam chłopak z którym tańczyłam. Poczułam jak mięśnie Johna napinają się . Ścisnęłam go mocniej,ale jednak za lekko,bo ten się wyrwał i rzucił się na niego. Zaczęłam krzyczeć,żeby go zostawił, a wtedy poczułam uderzenie. Upadłam i jedyne co czułam to ból mojego policzka. Złapałam się za niego i próbowałam wstać. Łzy ciurkiem leciały mi z oczu. Wtedy zobaczyłam jak dwóch z nich trzyma Johna,a  trzeci wbija mu nóż w brzuch. Zamknęłam oczy,żeby tego nie widzieć,a kiedy otworzyłam to jeden mrugnął do mnie i pobiegli. Nie mogłam się uspokoić. Z płaczem pobiegłam do mojego chłopaka. Był cały we krwi. Szybko pobiegłam po moją torebkę,która była w błocie i zadzwoniłam po policję i karetkę. Podbiegłam ponownie do Johna i złapałam go za rękę.
-Poczekaj jeszcze chwilę –odezwałam się. Nie mogłam powstrzymać lecących łez.
-Kocham Cię pamiętaj o tym –powiedział i zamknął oczy.Zaczęłam krzyczeć,żeby ich nie zamykał i wtedy przyjechała karetka. Zaczęli go reanimować,ale to na nic. Widziałam to. Kiedy składałam zeznania policjantowi,podszedł do mnie lekarz i pokiwał przecząco głową. Straciłam go.
*
 Na to wspomnienie wybuchnęłam płaczem. Pamiętam to wszystko. Tego się nie da zapomnieć. Ocierałam właśnie łzy,kiedy usłyszałam,ze mam sms-a.

Szybko odpisałam mu i włożyłam telefon z powrotem do torebki. Czekałam na odpowiedź, a kiedy ją otrzymałam to wstałam z ławki i położyłam różę na grobie. Wyszeptałam ciche”kocham Cie” i odeszłam. Wyszłam z cmentarza i skierowałam się do parku. W oddali zobaczyłam Toma,który siedział na trawie. Usiadłam koło niego, a chłopak odwrócił się do mnie z uśmiechem. Niestety szybko jego uśmiech znikł,kiedy zobaczył mnie.
-Płakałaś? –odezwał się –Byłaś u Johna,prawda?
Nic nie powiedziałam,tylko przytuliłam się do niego.
-Będziesz dzwoniła,prawda?  Nie zostawisz chyba starego przyjaciela –uśmiechnął się
-Jasne,że będę dzwoniła –uśmiechnęłam się lekko. Pogadaliśmy chwile,ale już musiałam pójść. Miałam jeszcze pożegnać się  z Jessicą i się spakować.Zadzwoniłam do niej i po paru sygnałach odebrała.
Halo?
Hej Jessica,możemy się spotkać?
Jasne,powiedz tylko gdzie i kiedy
Najlepiej jak najszybciej
Okej,to wpadniesz do mnie?
Okej,zaraz będę
 Rozłączyłam się. Pożegnałam się z Tomem,zrobiliśmy jeszcze sobie jedną samojebkę na pamiątkę i ruszyłam z kierunku domu Jessici. Kiedy już byłam pod jej drzwiami lekko zapukałam,a moim oczom ukazała się
Jessica. Przytuliłam ją na powitanie i wpuściła mnie do środka.
-Chciałam Ci coś powiedzieć… -zaczęłam. Dziewczyna całkowicie spoważniała –wyjeżdżam,nie wiem na jak długo,nie wiem gdzie i tak będę do Ciebie dzwoniła.
Jessica nic nie odpowiedziała. Podobnie jak ona spuściłam głowę. Po chwili poczułam jak przytula mnie. Zamknęłam oczy i odwzajemniłam uścisk.
-Będzie mi Ciebie brakowało –zobaczyłam jak po jej policzku spływa łza. Szybko ją wytarłam i uśmiechnęłam się – wiesz z Tomem zrobiłam to samo,więc co powiesz na zdjęcie na pamiątkę?
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Wyciągnęłam telefon z torebki i zrobiłam zdjęcie. Nawet nie oglądałam tylko włożyłam z powrotem telefon. Spojrzałam na zegarek,który znajdował się na komodzie. O boże już 18. Szybko pożegnałam się z przyjaciółką i pobiegłam do domu.
-Wróciłam ! –krzyknęłam zamykając drzwi. Rozejrzałam się po całym domu. Nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni w celu nalania sobie soku. Dawno nie byłam na twitterze,dlatego poszłam schodami na górę,do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi,a tam Stan i One Direction przeglądają moje
zdjęcia. Wydawało mi się,że chowałam to pudełko. Jak widać znaleźli. Harry trafił na moje zdjęcie z bikini. Widziałam jak patrzy się na każdą część mojego ciała. Przewróciłam oczami,podeszłam do nich,po czym uderzyłam Harry’ego w głowę i zabrałam im moje pudełko ze zdjęciami.
-Możemy jechać? –zapytał Liam.
-Muszę się spakować –odezwałam się.
-Wszystko załatwione,spakowaliśmy Cię –oznajmił Stan. Świetnie widzę,że chce mnie się pozbyć z domu. Tak wiem wiem. Jestem w niebezpieczeństwie. Zayn wziął moją torbę i zeszliśmy na dół.
-Widzicie jaką ona ma torbę? –pokazał palcem Louis – z babami tak jest.
-Powiedz jeszcze słowo, a przysięgam,że tobie będzie grozić niebezpieczeństwo – popatrzyłam na niego. Chłopak westchnął i tym razem to on przewrócił oczami. Pożegnałam się ze Stanem i wyszliśmy. Chłopcy zapakowali mój bagaż  do bagażnika i zajęliśmy swoje miejsca w samochodzie. Ja akurat siedziałam koło Harry’ego i Nialla, a Louis prowadził. Pomachałam jeszcze raz Stanowi i odjechaliśmy. Żegnaj Doncaster. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wrażenia po 3 rozdziale? 
Podoba wam sie? 
Mam dla was ogłoszenie. W czwartek wyjeżdżam (11.07) i wracam w poniedziałek.Rozdział pojawi się coś około wtorku lub środy następnego,a jak nie to dopiero w sobotę (19.07) 
Prosze komentujcie,mówcie co wam sie podoba a co nie,postaram sie zmienić :) 
+ wasze blogi ,zarówno te,które podajecie w komentarzach jak i spamie postaram sie odwiedzić w najbliższych dniach,obiecuje,że wszystko nadrobię ;)