Obudził mnie telefon. Spojrzałam na zegarek,który wskazywał 8:30. Rozszerzyłam oczy i dopiero wtedy przypomniałam sobie,że dostałam sms-a. Mówiłam im,żeby mnie obudzili. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do szafy po jakieś ciuchy. Dzisiaj ostatni dzień szkoły,trzeba jakoś wyglądać. Zdecydowałam się na sukienkę Zdjęłam ją szybko z wieszaka i pobiegłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i zajęłam
się makijażem. Narysowałam sobie kreski, a rzęsy pomalowałam tuszem. Wyjęłam jeszcze buty i nałożyłam je. Kątem oka spojrzałam ponownie na zegarek. Była już 8:50. Cholera. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam biec po schodach. W tych butach nie da się biec ! Ugh… Kiedy pokonałam szybko je zdjęłam.
-Co tak długo? –zapytał Harry.
-Mieliście mnie obudzić ! –wydarłam się .
-Przecież Louis po Ciebie poszedł – odezwał się Liam i popatrzył na Louisa.
-Ups...zapomniało mi się – uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic. Trzymajcie mnie,bo zaraz chyba zacznę w niego nożami rzucać. Zacisnęłam dłonie w piąstki i próbowałam się uspokoić. Zayn przysunął mi talerz i już miałam brać kęs tosta,kiedy przypomniałam sobie,że zapomniałam torebki. Odstawiłam buty i szybko pobiegłam na górę. Spakowałam jeszcze telefon do torebki i pobiegłam znowu na dół.
-Może Cię podwieźć? – zapytał Harry –chyba nie zdążysz
-Mógłbyś? Kochany jesteś,dziękuje –pocałowałam go w policzek. Chłopak wziął kluczki od samochodu i poszliśmy w stronę drzwi. Pociągnęłam za klamkę a w progu stał Stan. Miał wielkiego siniaka na policzku i spuchniętą wargę. Jak zwykle. Dlaczego mnie to nie dziwi? Popatrzyłam się na niego i poszłam przed siebie. Chłopak otworzył mi drzwi od strony pasażera. Na ten gest uśmiechnęłam się i weszłam do samochodu. Kiedy Styles odpalał silnik szybko odczytałam sms-a. Był od Toma.
Szybko mu odpisałam i schowałam telefon.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Jeszcze raz pocałowałam loczka w policzek i szybko pobiegłam w stronę Sali gimnastycznej. Zaczęłam się rozglądać,ale nigdzie nie widziałam Toma.Zaczęłam się przepychać a po chwili poczułam szarpniecie. Odwróciłam się i zobaczyłam Toma. Przytuliłam go na powitanie i wyszliśmy na korytarz. No tak. Nikt nie chce oglądać jakiegoś nudnego przedstawienia. Nawet nauczyciele siedzą sobie ze spuszczoną głową i patrzą na buty. Wygląd Stana cały czas nie dawał mi spokoju. Cały czas o tym myślałam. Słyszałam,ze chłopak coś gadał,ale ja go kompletnie nie słuchałam. Wszystko skupiałam na Stanie. Znowu to samo. Znowu wrócił pobity. Przecież to nie możliwe,żeby został pobity. Może się przewrócił. Jestem idiotką,przecież wszyscy wiemy,że tak nie było. Za dużo razy miał takie obrażenia. Musiałby cały czas się wywalać.
Szybko mu odpisałam i schowałam telefon.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Jeszcze raz pocałowałam loczka w policzek i szybko pobiegłam w stronę Sali gimnastycznej. Zaczęłam się rozglądać,ale nigdzie nie widziałam Toma.Zaczęłam się przepychać a po chwili poczułam szarpniecie. Odwróciłam się i zobaczyłam Toma. Przytuliłam go na powitanie i wyszliśmy na korytarz. No tak. Nikt nie chce oglądać jakiegoś nudnego przedstawienia. Nawet nauczyciele siedzą sobie ze spuszczoną głową i patrzą na buty. Wygląd Stana cały czas nie dawał mi spokoju. Cały czas o tym myślałam. Słyszałam,ze chłopak coś gadał,ale ja go kompletnie nie słuchałam. Wszystko skupiałam na Stanie. Znowu to samo. Znowu wrócił pobity. Przecież to nie możliwe,żeby został pobity. Może się przewrócił. Jestem idiotką,przecież wszyscy wiemy,że tak nie było. Za dużo razy miał takie obrażenia. Musiałby cały czas się wywalać.
-Czy Ty mnie słuchasz? – pomachał mi przed oczami . W odpowiedzi pokiwałam mu twierdząco głową. Chłopak chciał coś powiedzieć,ale wtedy zawołali nas na rozdanie świadectw.
-Tom Johnson – chłopak tylko popatrzył na mnie i poszedł odebrać świadectwo. Stałam i patrzyłam jak chłopak uściskał dłoń dyrektora. Miałam już iść i mu pogratulować,ale poczułam jak ktoś obejmuje mnie z tyłu. To była Jessica. Zaśmiałam się i również ją objęłam.
-Masz już świadectwo? –zapytała
-Rose Lucas- usłyszałam głos dyrektora.
-Zaraz będę miała –powiedziałam i ruszyłam na scenę Również uściskałam jego dłoń i zeszłam. Tom zaproponował,żebyśmy poszli to oblać. Najpierw była propozycja,żeby iść do klubu,ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na to,że pójdziemy do Starbucksa. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i opuściliśmy szkołę. Droga zajęła nam niecałe 5 minut. Tom jak na gentlemana przystało otworzył nam drzwi. Zaśmiałam się i weszłam. Błądziłam wzrokiem w poszukiwaniu wolnego miejsca i zobaczyłam piątkę chłopaków Tak to był
Louis,Harry,Zayn,Niall i Liam. Spuściłam wzrok i powiedziałam,że coś zamówię i żeby oni wybrali miejsca. Zamówiłam dwa karmelowe Frappuccina,a dla Toma karmelowe Macchiato. Ponownie przeleciałam oczami całe pomieszczenie w poszukiwaniu moich przyjaciół. Na moje nieszczęście usiedli przed One Direction. Cudowne miejsce wybrali. Przewróciłam oczami i ruszyłam w ich kierunku. Cały czas czułam na sobie jakąś parę oczu. Odwróciłam się w stronę chłopaków, a oni momentalnie zaczęli rozmawiać. Niezła ściema.
-Rose czy to nie jest przypadkiem Harry? –odwrócił się,a Styles nam pomachał Odstawiłam szybko tackę z napojami i usiadłam obok dziewczyny. Johnson odwrócił się do chłopaków i zaczął z nimi żartować i rozmawiać Może ja jestem jakaś dziwna,ale wydawało mi się,że przyszedł z nami. Usłyszałam dzwonek telefonu Toma. Chłopak odebrał,chwilę porozmawiał, a potem oznajmi,że musi iść Pożegnał się z chłopakami , a nam dał po buziaku w policzek.Louis,Harry,Zayn,Niall i Liam. Spuściłam wzrok i powiedziałam,że coś zamówię i żeby oni wybrali miejsca. Zamówiłam dwa karmelowe Frappuccina,a dla Toma karmelowe Macchiato. Ponownie przeleciałam oczami całe pomieszczenie w poszukiwaniu moich przyjaciół. Na moje nieszczęście usiedli przed One Direction. Cudowne miejsce wybrali. Przewróciłam oczami i ruszyłam w ich kierunku. Cały czas czułam na sobie jakąś parę oczu. Odwróciłam się w stronę chłopaków, a oni momentalnie zaczęli rozmawiać. Niezła ściema.
-Ej czy to nie ten chłopak ze szkoły? –usłyszałam szept Jessicy. Zaczęłam się rozglądać po bokach. –odwróć się .
Wykonałam prośbę przyjaciółki i zobaczyłam go. Wysoki brunet z brązowymi oczami. Największy flirciarz w szkole. Myślał,że może mieć każdą. Chłopak puścił mi oczko i uśmiechnął się do mnie. Skrzywiłam się i szybko odwróciłam.
-On tu idzie – powiedziałam dziewczynie. Jessica ponownie odwróciła się w stronę chłopaka, a potem szybko powiedziała,że musi iść i wybiegła. Nie dała mi nawet nic powiedzieć,bo zniknęła. Zabije ją. Przysięgam,że jak ją spotkam to zabiję. Świetnie zostałam sama.Był coraz bliżej. Słyszałam jak tupie. Ponownie się odwróciłam, a kiedy powróciłam do poprzedniej pozycji,zobaczyłam One Direction. Odetchnęłam z ulgą. Brunet przeszedł koło nas i tylko się na mnie popatrzył.
-Czego siedzisz sama ? Jeszcze dwie minuty temu siedziała z Tobą jakaś dziewczyna –powiedział Liam.
-Nie mówiłem.Nikt jej nie lubi –wtrącił się Louis.
- Ale zabawne. Nie chce być nie grzeczna,ale może byś zamknął swoje gębę na kłódkę i skupił się na tym na czym potrafisz najlepiej? Tak mówię o Twoim wyciu,bo śpiewem bym tego nie nazwała –uśmiechnęłam się
sztucznie. Chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć,ale Zayn głośno chrząknął i popatrzył na niego. Opowiedziałam chłopakom,dlaczego Jessica poszła, a potem zapytałam o Stana. Może oni coś wiedzą. Naprawdę się martwię.
sztucznie. Chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć,ale Zayn głośno chrząknął i popatrzył na niego. Opowiedziałam chłopakom,dlaczego Jessica poszła, a potem zapytałam o Stana. Może oni coś wiedzą. Naprawdę się martwię.
-Louis może Ty z nim pogadasz?- zaczął Liam –macie chyba najlepsze kontakty
-Zwariowałeś? Nie będę nic dla niej robił
-To zrób to dla mnie !
Wiedziałam. Martwi się tylko o siebie. Głupi egoista. Najchętniej to bym spakowała go w walizkę i wysłała do Londynu. Do jego idealnego życia.
*Oczami Stana*
Wróciłem właśnie z kolejnego napadu. W szybach samochodu widziałem,że miałem posiniaczoną twarz. Rose nie będzie zadowolona. Tak napadam na ludzi. Oczywiście nie na tych zwykłych ludzi. Popełniłem kiedyś straszny błąd. Kumpel powiedział,że sporo zarabia. Akurat wtedy najbardziej potrzebowałem pracy. Pomógł mi. Powiedział,żeby stawił się w określonym miejscu i o określonej godzinie. Nie wiedziałem w co się wpakowałem. Ci ludzie dali mi broń i już pierwszego dnia napadliśmy na grupkę osób. Powiedzieli mi tylko,że muszą załatwić kilka spraw. Zaczęli strzelać, a na moich oczach ginęli ludzie. Po pewnym czasie kolega powiedział,ze nie będzie dla nich pracował. Wtedy zaczęli mu grozić,a kiedy powiedział,że pójdzie na policję zabili go. Z czasem powiedzieli mi dokładniej czym się zajmują. Robią napady na ludzi,którzy kiedyś im podpadli,albo tych którzy wiszą im pieniądze. Wiele razy chciałem z tym skończyć ale się bałem. Tracę siostrę i dopiero teraz to do mnie dociera. Ona mi nie ufa już. Ja to wiem. Musze to zakończyć. Dzisiaj. Siedziałem właśnie w kuchni,kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz”nieznany „ w samą porę
Szykuj się
Nie zrobię tego
Jak to nie zrobisz?
Nie, nie mam zamiaru dla was już pracować
W takim razie możesz się pożegnać ze swoją siostrzyczką,ale swoją drogą muszę Ci powiedzieć,że jest całkiem niezła
Nie zrobisz jej nic
Zobaczymy
Z tej złości rzuciłem telefonem,który rozpadł się. Jedno jest pewne, ona musi zniknąć. Usłyszałem głos otwierających się drzwi. Szybko podnosiłem się z krzesła i zacząłem zbierać części od telefonu.
- Co Ci się stało z telefonem? –zapytał Louis.
-Nic,upadł mi –powiedziałem szybko –chłopaki możemy pogadać?
Oni tylko przytaknęli. Uśmiechnąłem się do Rose, a ona tylko skrzyżowała ręce na piersi. Czyli jest zła. Odeszliśmy kilka kroków od niej i popatrzyłem na nich.
-Chłopaki musicie wyjechać –zacząłem – z nią. Grozi jej niebezpieczeństwo Ona musi być bezpieczna i nikt stąd nie może wiedzieć gdzie ona jest, zrobicie to dla mnie?
-Baba stwarza tylko problemy ! –wykrzyczał. Zrobił to zbyt głośno,bo Rose popatrzyła na nas.
-Czego Ci na tym zależy tak? Co zrobiłeś? –dopytywał się Liam.
-dobrze,niech Rose zamieszka z nami –oznajmił Harry.
*Oczami Rose*
Kiedy weszliśmy do domu to zobaczyłam Stana,który zbierał resztki telefonu z podłogi.To było dziwne. Weszliśmy w głąb kuchni, a mój brat chciał od razu pogadać z chłopakami. Świetnie,nawet teraz ma przede mną tajemnice. Mimo,że Lucas uśmiechał się do mnie to i tak byłam na niego zła i nie odwzajemniałam tego. Z ich rozmowy nie mogłam nic usłyszeć. Oprócz Louisa,który wydarł się,że nie będzie baba stwarza problemy. Ja go pewnego dnia naprawdę zabije. Po paru minutach wszyscy powrócili do kuchni. Siedzieli w ciszy i patrzyli się na siebie. Przewróciłam oczami, a potem usłyszałam głos Stana .
-Rose musisz wyjechać
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wrażenia po 2 rozdziale? :)
Moglibyście gdzieś polecić tego bloga? chciałabym żeby było was więcej :3
Do następnego xx