Poczułam zimny powiew wiatru na
mojej skórze. Słońce już zniknęło. Niebo pokryły tylko szare chmury. Jak to
możliwe, że pogoda może tak po prostu się zepsuć? Zrobiłam dwa kroki w kierunku
domu i poczułam krople deszczu na ręce. Wiedziałam, że zaraz będzie padać, ale
nie cofnęłam się tylko szybciej poszłam do domu. Mijałam kolejne domy, kiedy
poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Toma.
Chłopak był najlepszym przyjacielem Johna. Od jego śmierci bardzo mnie wspiera.
Jemu też jest ciężko. Ja po prostu nie potrafię o nim zapomnieć. Ciągle mam go
przed oczami. Ciągłe czuje jego dotyk. Słyszę jego śmiech. To się robi chore,
ale ja po prostu nie potrafię się pogodzić z tym, że go nie ma. Z rozmyśleń
wyrwało mnie coraz więcej spadających kropel z nieba. Spojrzałam w górę i
przyglądałam się jak deszcz spada. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu,
ale chłopak pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy biec po małych kałużach. Padało
intensywnie, więc nie ma co się dziwić, że w ciągu parę minut wytworzyły się
kałuże. Próbowałam go właśnie dogonić,kiedy zobaczyłam chłopaka podobnego do Louisa. Bluzka w paski.
Podwinięte nogawki. Nie to niemożliwe. Tylko nie on…
-Przez Ciebie jestem mokra
–popatrzyłam na swoje ciuchy
-Masz rację,bo to nie
deszcz,tylko ja chodziłem za Tobą i podlewałem Cię konewką –odpowiedział. Za te
słowa spiorunowałam go wzrokiem. W głębi duszy się śmiałam,ale chciałam
zachować powagę. Chłopak spojrzał się na mnie i uniósł kciuk w górę. Byłam już
prawie przed domem. Tym razem zauważyłam cztery postacie. Znowu mam to dziwne
uczucie,że ich skądś znam. Po chwili Tom powiedział,ze już pójdzie. Chyba nie
myśli,że pozwolę mu wrócić do domu w taką ulewę,na dodatek w mokrych ciuchach.
Przewróciłam tylko oczami i pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę domu.
-rozgość się – powiedziałam.
Skierowałam się do kuchni i nalałam nam soku. Kiedy wróciłam do salonu,Toma już
nie było. Zaczęłam go wołać,ale nikt nie reagował. Weszłam na górę. Może Stan
wie,gdzie on jest. Przypomniałam sobie,że mam przemoczone ubrania. Przecież tak
nie mogę iść. Odłożyłam szklanki na szafkę i pobiegłam do pokoju. Wybrałam
ciuchy i poszłam do łazienki. Tam wysuszyłam i wyszczotkowałam włosy. Nałożyłam na siebie białą koszulkę. Do tego krótkie spodenki, a na nogi niebieskie vansy. Poprawiłam
jeszcze makijaż i gotowa wyszłam z łazienki. Do stroju wybrałam jeszcze jakieś
dodatki i poszłam do pokoju Stana. W połowie drogi przypomniałam sobie,że
zapomniałam jakiejś koszulki dla Toma,dlatego wróciłam się do pokoju. Zaczęłam
przeszukiwać szafki,kiedy natknęłam się na bluzkę Johna. Było jeszcze czuć jego
zapach. Uśmiechnęłam się lekko i postanowiłam dać ją Tomowi. John i Tom mieli
taki sam rozmiar,więc myślę,że będzie dobra. Lekko zapukałam do drzwi brata i
weszłam. Na łóżku siedział Tom,Stan i jakaś czwórka chłopaków. Na podłodze natomiast był brunet z bluzką w paski. Louis?
-Nie przeszkadza Ci,że jesteś
mokry? –zapytałam rozbawiona i rzuciłam w niego koszulką. W tym momencie pasiak
odwrócił się w moją stronę. Czyli to był Louis. Od razu zamroziliśmy się
spojrzeniem. Nienawidzę go. Nigdy go nie lubiłam. Zawsze się kłóciliśmy.Znamy
się od małego, a jeszcze ani razu nie zamieniliśmy żadnego słowa bez kłótni.
-O nie… to ona –wymamrotał pod
nosem. Zrobił to na tyle głośno,że chyba każdy słyszał. Tom tylko obejrzał
koszulkę i szybko opuścił pomieszczenie.
-Jak w szkole? –zapytał Stan.
-W porządku – odpowiedziałam.
Mój brat wstał i zaczął
przedstawiać mnie. Harry,Niall,Zayn i Liam. Tak miała na imię pozostała
czwórka. Usiadłam z nimi i zaczęli mi opowiadać o tym jak poznali Stana.
Powiedzieli mi,że są w zespole razem z Louisem. Jak to usłyszałam to parsknęłam
śmiechem.
-Dobrze,że Ty się nadajesz
–odparł- o ile się nie mylę Ty nie osiągnęłaś tyle co ja i nigdy nie osiągniesz
-Nic się nie zmieniłeś. Widzę,że
nadal jestes dupkiem i zawsze będziesz – wstałam.
-Ja się zmieniłem,ale za to
widzę,że Ty nadal jestes głupią suką –podszedł do mnie. Posłałam mu groźne
spojrzenie i wyszłam z pokoju. Ugh… jak on mnie denerwuje. Nawet nie minęło
pięciu minut a już chce go zabić. Już mnie wkurzył. Właśnie miałam wchodzić do
pokoju,kiedy zobaczyłam Toma,który wychodzi z łazienki.
-muszę iść –powiedział,na co ja
pokiwałam twierdząco głową. Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie na pożegnanie po czym weszłam do pokoju. Wzięłam słuchawki z szafki i włożyłam je
do uszu. Opadłam na łóżko i włączyłam muzykę.
*Oczami Stana*
Nalewałem sobie właśnie wody do
szklanki,kiedy zadzwonił dzwonek. Podszedłem do drzwi i zobaczyłem Louisa.
Uśmiechnąłem się i po przyjacielsku go uściskałem. Zaraz potem doszli
Harry,Liam,Zayn i Niall z którymi również się przywitałem. Długo ich nie
widziałem. Brakowało mi ich. Wziąłem z kuchni butelkę wody i poszliśmy na górę.
Oczywiście nie byli by sobą,gdyby nie zaczęli się wygłupiać. Usiedliśmy na
łóżku i zaczęli mi opowiadać co się zmieniło przez te parę tygodni. Harry
właśnie opowiadał nam kolejną historię,kiedy drzwi się otworzyły. W nich stanął
Tom. Przywitałem się z nim i przedstawiłem chłopakom.
-gdzie Rose? –zapytałem.
-Przebiera się,bo trochę zmokliśmy –popatrzył na swoje przyklejające się ubrania. Zaśmiałem się i
wróciliśmy do dalszej rozmowy. Nie dane było nam dokończyć,bo w pokoju pojawiła
się Rose. Dała Tomowi koszulkę i wyszedł. Widziałam jak od razu złowrogo popatrzyła
na Louisa. Chciałem trochę załagodzić sytuację ,więc zapytałem jak w szkole. Szybko odpowiedziała
i nadal zamrażała Louisa spojrzeniem. Chciałem ich w końcu pogodzić . Ich
kłótnie trwają już parę lat. To długo. Nie potrafią się dogadać. Zawsze jak ma
być lepiej,to któreś z nich skomentuje coś, a potem wielka kłótnia. Tak też
było i dzisiaj. Nie byli by sobą,gdyby nie zaczęli sobie skakać do gardła. Po
tym jak Louis nazwał ją suką wyszła
trzaskając drzwiami.
-Czy wy nie możecie do cholery
jasne ze sobą normalnie rozmawiać? –wrzasnąłem.
Miałem już tego dość.
-Ona zaczęła –warknął. Serio? Ona
zaczęła? Tak to mówią dzieci w przedszkolu. Zrobiłem głęboki wdech i
popatrzyłem na chłopaków. Widziałem,że byli trochę zdezorientowani. Nie
czekając na nic,zacząłem im opowiadać jak to się poznali. Znowu nam
przerwano,tym razem był to telefon.Popatrzyłem na wyświetlacz i zobaczyłem
nieznany numer. Wiedziałem doskonale kto to był. Przeprosiłem chłopaków i
oddaliłem się od pokoju. Rozejrzałem się dookoła,żeby upewnić się czy
nikt nie podsłuchuje,po czym odebrałem.
Masz być za 30 minut tam gdzie zwykle.
Nie.
Co to znaczy nie? Masz być,bo inaczej możesz
już powiedzieć swojej uroczej siostrze,że może pisać testament.
Westchnąłem . To było za wiele.
Dobrze będę.
Grzeczny chłopiec.
Po tych słowach rozłączyłem się.
Byłem wściekły na siebie,że wpakowałem się w to. Teraz grożą ,że zabiją Rose.
Nie mogę jej stracić. Na policje nie pójdę bo będzie jeszcze gorzej. Szybko
schowałem telefon do kieszenie i wróciłem się do pokoju.
-Przepraszam chłopaki,ale muszę iść. Kolega dzwonił,potrzebuje mojej pomocy –skłamałem. Jestem kretynem. Jak
można kłamać własnych przyjaciół?
-Jasne,nie ma sprawy –uśmiechnął się
Liam.
-Oczywiście możecie tutaj zostać.
Poproście Rose,ona się wami zajmie-powiedziałem.
-Tak,jasne,już o widzę. Prędzej nas zabije –przewrócił oczami.
-Ciebie na pewno – wyszedłem z
pokoju. Musiałem teraz załatwić to z Rose. Nie mogę jej powiedzieć.Choćbym
bardzo chciał to nie mogę. To nie jest dla niej bezpieczne. Skierowałem się w
kierunku jej pokoju. Lekko zapukałem,ale nie dostałem odpowiedzi,dlatego
otworzyłem drzwi.
*Oczami Rose*
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się
w niesamowity wokal Demi Lovato. Po chwili poczułam jak ktoś zdejmuje mi
słuchawki z uszu.
-Rose ja muszę iść. Musze coś
załatwić. Chłopaki zostają na noc,zajmij się nimi-powiedział.
-Ostatnio często masz coś do
załatwienia –wstałam.
-Rose proszę Cię… -podszedł do
mnie.
-Nie ! to ja Cię proszę. Ciągle
gdzieś wychodzić i wracasz z rozwaloną wargą,ale gorzej. Gdzie Ty chodzisz
Stan? Myślisz,że nie widzę? Co załatwiasz? Proszę powiedz mi –spuściłam głowę.
-Powiem Ci jutro,przepraszam spieszę się.
-Miałeś mi powiedzieć miesiąc temu.
Sam widzisz ile są warte Twoje obietnice.
Podeszłam do okna i gapiłam się
na przejeżdżające samochody. Chłopak
chwilę się popatrzył i wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Liczyłam na to,że mi
powie wszystko,że wszystko będzie dobrze,ale on sobie od tak wyszedł. Stan
zachowuje się dziwnie. Ciągle gdzieś wychodzi. Nie mówi gdzie. Zawsze wychodzi
o podobnej porze a wraca nad ranem z rozciętą wargą,ale ramieniem. Martwię się o
niego. Chciałabym mu wierzyć,ale nie mogę. Miałam też myśli,żeby go śledzić,ale
wtedy by wyszło,że mu nie ufam. Tak,
ufam mu,ale nie w tej sprawie. Usiadłam na łóżku i westchnęłam. Odłożyłam słuchawki na szafkę i poszłam
zobaczyć co robią chłopcy. Usłyszałam głosy z kuchni,czyli pewnie tam są.
Stan powiedział,ze mamy się rozgościć
– zaczął Liam – a na waszym miejscu zamknął bym lodówkę na kłódkę.
Posłałam im pytające spojrzenie i
roześmiałam się.
-Nie krepujcie się –więc tak.
Jeden z was może spać w pokoju Stana. W
sumie jego pokój jest duży, więc zmieszczą się dwie osoby,trzeci może spać na
kanapie,a czwarty w pokoju gościnnym-patrzyłam na nich. Chłopcy popatrzyli na
siebie i bez słowa szybko pobiegli na górę. Mało co się nie zabili na tych
schodach. Coś czuje,ze będzie mi ciężko ich zrozumieć. Wzięłam jabłko,podrzuciłam
i weszłam z powrotem na górę. Po 10 minutach poczułam się senna,więc zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wrażenia po 1 rozdziale? :)
Pojawiła się strona informowani,jakby ktoś chciał być informowany to zapraszam :)
świetne, czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział fajnie że nadal piszesz nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńWow, to jest naprawdę świetne. :))
OdpowiedzUsuńCzuję, że jest, to początek wspaniałej historii.
Zaciekawiła mnie relacja między Rose, a Louisem. Jak to mówią: "Cienka linia między miłością i nienawiścią", prawda?
Czuję, że ta dwójka będzie miała się ku sobie.
Zrobiłaś fajny zwiastun, bardzo mi się spodobał i zachęcił do czytania (co zapewne było jego celem).
Stan wpakował się w duże kłopoty. Wydaję mi się, że chodzi o narkotyki, ale zapewne się mylę.
Cóż, czekam z utęsknieniem na następny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny ;*
PS Oczywiście dodaję do obserwowanych :))
Wow super chce dalej już dzisiaj xDD ^^
OdpowiedzUsuńNie no, świetnie, świetnie c;
OdpowiedzUsuńJestem tu sobie i mi się baaardzo podoba! ^^
bardzo ciekawi mnie Stan. Ciekawe w co się wpakował? No, przecież to nie jest normalne, że go biją i grożą zabiciem siostry, czyż nie?
Miejmy nadzieję, iż będzie dobrze xD
w każdym razie, Rose i Lou to takie, no, MUSZĄ BYĆ PARĄ! xDDDD
Teraz się nienawidzą, ale później.... mhmmmm ^^
nie no, dobra, jestem psychiczna tylko odrobinę :D
Ja chcę już następny ♥.♥
Pozdrawiam,
Roddie x.x
Zajebiste *,*
OdpowiedzUsuńUhuhuhu ..widzę, że między Rose, a Lou będzie się sporo działo, a później się w sobie zakochają, będą razem i wszystko będzie happy ;D
Tak, tak, ja i te moje wymysły xD
Ale i tak liczę, że będą razem ;)
Oby Stan'owi nic się nie stało ;/
Wiesz jak bym chciała pisać jak ty ?! :o
Zazdroszczę talentu :)
Koocham Cię <3
Czekam nn ;3
onedirectionimaginyyy.blogspot.com
omg oewnofjowijfoinwfijnren *____________* juz to kocham wjfjweifjew
OdpowiedzUsuńczekam na 2 rozdział. owsjdfoiws *__* Świetne.
Robi sie ciekawie :-). Bede tu czesciej wpadac.
OdpowiedzUsuńRozdzial dosyc ciekawy, no ten spor Louisa z Rose *__* :)
Bosh... to jest mega*___*
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno.!!
Tylko żeby Rose i Louis byli razem <3
Zapraszam też do mnie;
http://darcyopowiadanie.blogspot.com/
no no ciekawie się zapowiada i ten Lou..mmm :D i zapraszam serdecznie na swojego nowego bloga http://the-choice-new-life.blogspot.com
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuń