sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 1


Poczułam zimny powiew wiatru na mojej skórze. Słońce już zniknęło. Niebo pokryły tylko szare chmury. Jak to możliwe, że pogoda może tak po prostu się zepsuć? Zrobiłam dwa kroki w kierunku domu i poczułam krople deszczu na ręce. Wiedziałam, że zaraz będzie padać, ale nie cofnęłam się tylko szybciej poszłam do domu. Mijałam kolejne domy, kiedy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Toma. Chłopak był najlepszym przyjacielem Johna. Od jego śmierci bardzo mnie wspiera. Jemu też jest ciężko. Ja po prostu nie potrafię o nim zapomnieć. Ciągle mam go przed oczami. Ciągłe czuje jego dotyk. Słyszę jego śmiech. To się robi chore, ale ja po prostu nie potrafię się pogodzić z tym, że go nie ma. Z rozmyśleń wyrwało mnie coraz więcej spadających kropel z nieba. Spojrzałam w górę i przyglądałam się jak deszcz spada. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, ale chłopak pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy biec po małych kałużach. Padało intensywnie, więc nie ma co się dziwić, że w ciągu parę minut wytworzyły się kałuże. Próbowałam go właśnie dogonić,kiedy zobaczyłam chłopaka  podobnego do Louisa. Bluzka w paski. Podwinięte nogawki. Nie to niemożliwe. Tylko nie on…
-Przez Ciebie jestem mokra –popatrzyłam na swoje ciuchy
-Masz rację,bo to nie deszcz,tylko ja chodziłem za Tobą i podlewałem Cię konewką –odpowiedział. Za te słowa spiorunowałam go wzrokiem. W głębi duszy się śmiałam,ale chciałam zachować powagę. Chłopak spojrzał się na mnie i uniósł kciuk w górę. Byłam już prawie przed domem. Tym razem zauważyłam cztery postacie. Znowu mam to dziwne uczucie,że ich skądś znam. Po chwili Tom powiedział,ze już pójdzie. Chyba nie myśli,że pozwolę mu wrócić do domu w taką ulewę,na dodatek w mokrych ciuchach. Przewróciłam tylko oczami i pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę domu. 



-rozgość się – powiedziałam. Skierowałam się do kuchni i nalałam nam soku. Kiedy wróciłam do salonu,Toma już nie było. Zaczęłam go wołać,ale nikt nie reagował. Weszłam na górę. Może Stan wie,gdzie on jest. Przypomniałam sobie,że mam przemoczone ubrania. Przecież tak nie mogę iść. Odłożyłam szklanki na szafkę i pobiegłam do pokoju. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Tam wysuszyłam i wyszczotkowałam włosy. Nałożyłam na siebie białą koszulkę. Do tego krótkie spodenki, a na nogi niebieskie vansy. Poprawiłam jeszcze makijaż i gotowa wyszłam z łazienki. Do stroju wybrałam jeszcze jakieś dodatki i poszłam do pokoju Stana. W połowie drogi przypomniałam sobie,że zapomniałam jakiejś koszulki dla Toma,dlatego wróciłam się do pokoju. Zaczęłam przeszukiwać szafki,kiedy natknęłam się na bluzkę Johna. Było jeszcze czuć jego zapach. Uśmiechnęłam się lekko i postanowiłam dać ją Tomowi. John i Tom mieli taki sam rozmiar,więc myślę,że będzie dobra. Lekko zapukałam do drzwi brata i weszłam. Na łóżku siedział Tom,Stan i jakaś czwórka chłopaków. Na podłodze natomiast był brunet z bluzką w paski. Louis?
-Nie przeszkadza Ci,że jesteś mokry? –zapytałam rozbawiona i rzuciłam w niego koszulką. W tym momencie pasiak odwrócił się w moją stronę. Czyli to był Louis. Od razu zamroziliśmy się spojrzeniem. Nienawidzę go. Nigdy go nie lubiłam. Zawsze się kłóciliśmy.Znamy się od małego, a jeszcze ani razu nie zamieniliśmy żadnego słowa bez kłótni.
-O nie… to ona –wymamrotał pod nosem. Zrobił to na tyle głośno,że chyba każdy słyszał. Tom tylko obejrzał koszulkę i szybko opuścił pomieszczenie.
-Jak w szkole? –zapytał Stan.
-W porządku – odpowiedziałam.
Mój brat wstał i zaczął przedstawiać mnie. Harry,Niall,Zayn i Liam. Tak miała na imię pozostała czwórka. Usiadłam z nimi i zaczęli mi opowiadać o tym jak poznali Stana. Powiedzieli mi,że są w zespole razem z Louisem. Jak to usłyszałam to parsknęłam śmiechem.
-Ty i zespół? Przecież Ty się nawet na sprzątacza nie nadajesz –popatrzyłam na Louisa.
-Dobrze,że Ty się nadajesz –odparł- o ile się nie mylę Ty nie osiągnęłaś tyle co ja i nigdy nie osiągniesz
-Nic się nie zmieniłeś. Widzę,że nadal jestes dupkiem i zawsze będziesz – wstałam.
-Ja się zmieniłem,ale za to widzę,że Ty nadal jestes głupią suką –podszedł do mnie. Posłałam mu groźne spojrzenie i wyszłam z pokoju. Ugh… jak on mnie denerwuje. Nawet nie minęło pięciu minut  a już chce go zabić. Już mnie wkurzył. Właśnie miałam wchodzić do pokoju,kiedy zobaczyłam Toma,który wychodzi z łazienki.
-muszę iść –powiedział,na co ja pokiwałam twierdząco głową. Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie na pożegnanie po czym weszłam do pokoju. Wzięłam słuchawki z szafki i włożyłam je do uszu. Opadłam na łóżko i włączyłam muzykę.
*Oczami Stana*
Nalewałem sobie właśnie wody do szklanki,kiedy zadzwonił dzwonek. Podszedłem do drzwi i zobaczyłem Louisa. Uśmiechnąłem się i po przyjacielsku go uściskałem. Zaraz potem doszli Harry,Liam,Zayn i Niall z którymi również się przywitałem. Długo ich nie widziałem. Brakowało mi ich. Wziąłem z kuchni butelkę wody i poszliśmy na górę. Oczywiście nie byli by sobą,gdyby nie zaczęli się wygłupiać. Usiedliśmy na łóżku i zaczęli mi opowiadać co się zmieniło przez te parę tygodni. Harry właśnie opowiadał nam kolejną historię,kiedy drzwi się otworzyły. W nich stanął Tom. Przywitałem się z nim i przedstawiłem chłopakom.
-gdzie Rose? –zapytałem.
-Przebiera się,bo trochę zmokliśmy –popatrzył na swoje przyklejające się ubrania. Zaśmiałem się i wróciliśmy do dalszej rozmowy. Nie dane było nam dokończyć,bo w pokoju pojawiła się Rose. Dała Tomowi koszulkę i wyszedł. Widziałam jak od razu złowrogo popatrzyła na Louisa. Chciałem trochę załagodzić sytuację ,więc  zapytałem jak w szkole. Szybko odpowiedziała i nadal zamrażała Louisa spojrzeniem. Chciałem ich w końcu pogodzić . Ich kłótnie trwają już parę lat. To długo. Nie potrafią się dogadać. Zawsze jak ma być lepiej,to któreś z nich skomentuje coś, a potem wielka kłótnia. Tak też było i dzisiaj. Nie byli by sobą,gdyby nie zaczęli sobie skakać do gardła. Po tym jak Louis nazwał ją suką wyszła  trzaskając drzwiami.
-Czy wy nie możecie do cholery jasne  ze sobą normalnie rozmawiać? –wrzasnąłem. Miałem już tego dość.
-Ona zaczęła –warknął. Serio? Ona zaczęła? Tak to mówią dzieci w przedszkolu. Zrobiłem głęboki wdech i popatrzyłem na chłopaków. Widziałem,że byli trochę zdezorientowani. Nie czekając na nic,zacząłem im opowiadać jak to się poznali. Znowu nam przerwano,tym razem był to telefon.Popatrzyłem na wyświetlacz i zobaczyłem nieznany numer. Wiedziałem doskonale kto to był. Przeprosiłem chłopaków i oddaliłem się  od pokoju. Rozejrzałem się dookoła,żeby upewnić się czy nikt nie podsłuchuje,po czym odebrałem.

Masz być za 30 minut tam gdzie zwykle.
Nie.
Co to znaczy nie? Masz być,bo inaczej możesz już powiedzieć swojej uroczej siostrze,że może pisać testament.

Westchnąłem . To było za wiele.

Dobrze będę.
Grzeczny chłopiec.

Po tych słowach rozłączyłem się. Byłem wściekły na siebie,że wpakowałem się w to. Teraz grożą ,że zabiją Rose. Nie mogę jej stracić. Na policje nie pójdę bo będzie jeszcze gorzej. Szybko schowałem telefon do kieszenie i wróciłem się do pokoju.
-Przepraszam chłopaki,ale muszę iść. Kolega dzwonił,potrzebuje mojej pomocy –skłamałem. Jestem kretynem. Jak można kłamać własnych przyjaciół?
-Jasne,nie ma sprawy –uśmiechnął się Liam.
-Oczywiście możecie tutaj zostać. Poproście Rose,ona się wami zajmie-powiedziałem.
-Tak,jasne,już o widzę. Prędzej nas zabije –przewrócił oczami.
-Ciebie na pewno – wyszedłem z pokoju. Musiałem teraz załatwić to z Rose. Nie mogę jej powiedzieć.Choćbym bardzo chciał to nie mogę. To nie jest dla niej bezpieczne. Skierowałem się w kierunku jej pokoju. Lekko zapukałem,ale nie dostałem odpowiedzi,dlatego otworzyłem drzwi.
*Oczami Rose*
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w niesamowity wokal Demi Lovato. Po chwili poczułam jak ktoś zdejmuje mi słuchawki z uszu.
-Rose ja muszę iść. Musze coś załatwić. Chłopaki zostają na noc,zajmij się nimi-powiedział.
-Ostatnio często masz coś do załatwienia –wstałam.
-Rose proszę Cię… -podszedł do mnie.
-Nie ! to ja Cię proszę. Ciągle gdzieś wychodzić i wracasz z rozwaloną wargą,ale gorzej. Gdzie Ty chodzisz Stan? Myślisz,że nie widzę? Co załatwiasz? Proszę powiedz mi –spuściłam głowę.
-Powiem Ci jutro,przepraszam spieszę się.
-Miałeś mi powiedzieć miesiąc temu. Sam widzisz ile są warte Twoje obietnice.
Podeszłam do okna i gapiłam się na przejeżdżające samochody.  Chłopak chwilę się popatrzył i wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Liczyłam na to,że mi powie wszystko,że wszystko będzie dobrze,ale on sobie od tak wyszedł. Stan zachowuje się dziwnie. Ciągle gdzieś wychodzi. Nie mówi gdzie. Zawsze wychodzi o podobnej porze a wraca nad ranem z rozciętą wargą,ale ramieniem. Martwię się o niego. Chciałabym mu wierzyć,ale nie mogę. Miałam też myśli,żeby go śledzić,ale wtedy by wyszło,że mu nie ufam.  Tak, ufam mu,ale nie w tej sprawie. Usiadłam na łóżku i westchnęłam.  Odłożyłam słuchawki na szafkę i poszłam zobaczyć co robią chłopcy. Usłyszałam głosy z kuchni,czyli pewnie tam są. 
Stan powiedział,ze mamy się rozgościć – zaczął Liam – a na waszym miejscu zamknął bym lodówkę na kłódkę.
Posłałam im pytające spojrzenie i roześmiałam się.
-Nie krepujcie się –więc tak. Jeden z was  może spać w pokoju Stana. W sumie jego pokój jest duży, więc zmieszczą się dwie osoby,trzeci może spać na kanapie,a czwarty w pokoju gościnnym-patrzyłam na nich. Chłopcy popatrzyli na siebie i bez słowa szybko pobiegli na górę. Mało co się nie zabili na tych schodach. Coś czuje,ze będzie mi ciężko ich zrozumieć. Wzięłam jabłko,podrzuciłam i weszłam z powrotem na górę. Po 10 minutach poczułam się senna,więc zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wrażenia po 1 rozdziale? :) 
Pojawiła się strona informowani,jakby ktoś chciał być informowany to zapraszam :)

11 komentarzy:

  1. świetne, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział fajnie że nadal piszesz nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, to jest naprawdę świetne. :))
    Czuję, że jest, to początek wspaniałej historii.
    Zaciekawiła mnie relacja między Rose, a Louisem. Jak to mówią: "Cienka linia między miłością i nienawiścią", prawda?
    Czuję, że ta dwójka będzie miała się ku sobie.
    Zrobiłaś fajny zwiastun, bardzo mi się spodobał i zachęcił do czytania (co zapewne było jego celem).
    Stan wpakował się w duże kłopoty. Wydaję mi się, że chodzi o narkotyki, ale zapewne się mylę.
    Cóż, czekam z utęsknieniem na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    PS Oczywiście dodaję do obserwowanych :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow super chce dalej już dzisiaj xDD ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, świetnie, świetnie c;
    Jestem tu sobie i mi się baaardzo podoba! ^^
    bardzo ciekawi mnie Stan. Ciekawe w co się wpakował? No, przecież to nie jest normalne, że go biją i grożą zabiciem siostry, czyż nie?
    Miejmy nadzieję, iż będzie dobrze xD
    w każdym razie, Rose i Lou to takie, no, MUSZĄ BYĆ PARĄ! xDDDD
    Teraz się nienawidzą, ale później.... mhmmmm ^^
    nie no, dobra, jestem psychiczna tylko odrobinę :D
    Ja chcę już następny ♥.♥
    Pozdrawiam,
    Roddie x.x

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste *,*
    Uhuhuhu ..widzę, że między Rose, a Lou będzie się sporo działo, a później się w sobie zakochają, będą razem i wszystko będzie happy ;D
    Tak, tak, ja i te moje wymysły xD
    Ale i tak liczę, że będą razem ;)
    Oby Stan'owi nic się nie stało ;/
    Wiesz jak bym chciała pisać jak ty ?! :o
    Zazdroszczę talentu :)
    Koocham Cię <3
    Czekam nn ;3

    onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. omg oewnofjowijfoinwfijnren *____________* juz to kocham wjfjweifjew
    czekam na 2 rozdział. owsjdfoiws *__* Świetne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Robi sie ciekawie :-). Bede tu czesciej wpadac.
    Rozdzial dosyc ciekawy, no ten spor Louisa z Rose *__* :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bosh... to jest mega*___*
    Masz talent dziewczyno.!!
    Tylko żeby Rose i Louis byli razem <3

    Zapraszam też do mnie;
    http://darcyopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. no no ciekawie się zapowiada i ten Lou..mmm :D i zapraszam serdecznie na swojego nowego bloga http://the-choice-new-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń