W myślach przetwarzałam sobie to co się stało. Nie mogłam
wydusić z siebie żadnego słowa. Mam po prostu to wszystko zostawić i wyjechać?
Mój wzrok powędrował na Stana,który jak gdyby nigdy nic zaczął nalewać sobie
wody. To żart? Popatrzyłam potem na Liama. Miałam nadzieje,że ten się
odezwie,ale chłopak tylko spuścił głowę.
-Mogę chociaż znać powód? – zapytałam. Stan spojrzał na
mnie, a potem wrócił z powrotem do picia wody. – świetnie-przewróciłam oczami.
Jak mam gdziekolwiek wyjechać nie znając powodu? Nie wiem czy on wie,ale ja mam przyjaciół.
Nie mogę ich zostawić i sobie wyjechać. Tym bardziej,że nie znam powodu.
-Nie słyszałaś polecenia? Masz wyjechać,to takie trudne?
–krzyknął Louis. Polecenia? Zamknęłam oczy,zacisnęłam ręce w piąstki i starałam
się uspokoić. Zabiłabym go. W głowie miałam tylko to jego ”nie słyszałaś
polecenia” .
-Polecenia? A co to ja jestem pies? –zwróciłam się do niego
–Radzę Ci się zamknąć,bo moja cierpliwość jest
na skraju wytrzymania. Jak Ty tak traktujesz dziewczyny,to strasznie mi
ich szkoda. Jak powiedziałam parę dni temu,jesteś chujem i zawsze nim będziesz-
znowu patrzyliśmy na siebie tymi złowrogimi
spojrzeniami. Kątem oka spojrzałam na Liama,który
szturchnął Harry’ego. Loczek tylko pokiwał głową.
-Dobra,to my pójdziemy sobie na spacer , a wy sobie
pogadajcie – powiedział Harry i popchnął Tomlinsona w stronę drzwi. Kiedy mnie
wymijali poczułam czyjąś dłoń na ramieniu –jakbyś chciała z nami zamieszkać to
będzie nam bardzo miło –szepnął Styles. Uśmiechnęłam się lekko i poczułam jak
moje policzki robią się czerwone. Spuściłam głowę,żeby tego nie zauważył, a w
odpowiedzi usłyszałam jak lekko się roześmiał. Jego szept podziałał na mnie
łagodząco.Kiedy chłopaki już wyszli to spojrzałam na mojego brata,który nadal
siedział ze spuszczoną głową. Chciałam załatwić ten temat na spokojnie,dlatego
usiadłam przy stole naprzeciwko niego.
-Rose po prostu musisz mi zaufać-odezwał się cicho.
-Stan oczywiście,że Ci ufam,ale Ty od pewnego czasu
zachowujesz się dziwnie. Wychodzisz wieczorem,wracasz nad ranem i do tego
pobity. Co koledzy Cię tak biją? Powiedz mi ,przecież wiesz,ze możesz mi
powiedzieć wszystko –patrzyłam na niego. Już miałam coś dodać,ale przerwał mi.
-Wszystko,ale nie to. Przepraszam,może kiedyś Ci powiem –
wstał i podszedł bliżej okna. Zapanowała
między nami cisza. Na początku mi nie przeszkadzała,ale zaczęło się robić dość
niezręcznie.Z nerwów zaczęłam przygryzać
wnętrze policzka. Chłopak podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko mnie.
-Posłuchaj Rose. Jesteś w niebezpieczeństwie,popełniłem
kilka błędów,za które teraz Ty musisz
płacić. Po prostu wyjedź,to dla Twojego dobra. Nie pytaj o nic,tylko
zniknij-cały czas patrzył mi w oczy. Nic nie rozumiałam,ale zgodziłam się.
Jeśli to jest naprawdę takie ważne,to wyjadę. Pokiwałam tylko twierdząco
głowa,na znak,że się zgadzam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chłopak tylko się
uśmiechnął lekko i przytulił – Najlepiej będzie jeśli wyjedziesz dzisiaj,będę
dzwonił do Ciebie –odkleił się ode mnie.
Musiałam się pożegnać z moimi przyjaciółmi,ale najpierw
pożegnam się z Johnem. Pobiegłam do mojego pokoju,wzięłam małą torebkę i
przerzuciłam przez ramię. Wrzuciłam do niej telefon i w razie czego portfel i
wyszłam z pokoju. Oznajmiłam Stanowi,że wychodzę i skierowałam się na cmentarz.
Po drodze kupiłam
jeszcze jedną czerwoną różę i
ruszyłam w stronę grobu mojego chłopaka. Kiedy go odnalazłam to stanęłam
przed płytą i wpatrywałam się w jego imię i nazwisko. Zawsze jak tutaj byłam to
wspominałam wspólne chwilę z nim. To było jak wielka rana. Po jakimś czasie
zagaja się,ale jeden upadek i znowu się pojawia. Poczułam jak łzy napływają mi
do oczu. Usiadłam na ławce naprzeciwko grobu i zaczęłam obracać różę.
-Obiecałeś,że mnie nie zostawisz. Obiecałeś,że nie dopuścisz do tego bym cierpiała – westchnęłam
*rok wcześniej*
Wybieraliśmy się
właśnie do klubu. Chcieliśmy się trochę rozerwać. Dokonałam właśnie ostatnich
poprawek i zeszłam na dół,gdzie czekała na mnie Jessica,Tom i John. Wzięliśmy
taksówkę i pojechaliśmy prosto pod klub. Zajęliśmy wolne miejsce na kanapach, a
chłopaki poszli po drinki. Poprawiałam właśnie włosy,kiedy Jessica
oznajmiła,że jakiś chłopak się na mnie gapi. Zignorowałam to,bo przecież kocha
Johna i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jessica zaczęłam mi opowiadać
najśmieszniejsze historie z życia Toma. Wybuchnęłyśmy śmiechem i patrzyłyśmy
jak chłopaki wracają z drinkami.
-Z czego się
śmiejecie? –odezwał się Tom
- Z Ciebie –oznajmiłam
– Jessica opowiadała mi właśnie jak wpadłeś na drzewo.
-To było głupie –
Musisz mnie tak kompromitować?- zwrócił się do Jessici.
-Ktoś musi
–uśmiechnęła się.
John wziął łyka
swojego drinka i pociągnęła mnie na parkiet. Leciała akurat trochę wolniejsza
piosenka. Zarzuciłam ręce na jego szyje, a on swoje oplótł wokół mojej talii.
Zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Ciągle czułam na sobie czyiś wzrok. Myślałam,ze to Jessica i Tom,ale kiedy
popatrzyłam się w ich stronę to rozmawiali, wiec nie mogli się na mnie patrzeć.
Kiedy Jonh mnie obrócił w oczy rzucił mi się ten chłopak,którego pokazała mi
Jessica. Czyli już wiem kto się gapi na mnie. Kiedy muzyka się skończyła to
pocałowałam chłopaka w usta i wróciliśmy do naszych przyjaciół. Tom miał jakąś sprawę do załatwienia,dlatego
wziął Johna i wyszli na zewnątrz.Razem z Jessicą miałyśmy ochotę na kolejnego
drinka,dlatego skierowałyśmy się do baru. Mijałyśmy kolejnych tańczących ludzi
kiedy poczułam jak ktoś łapie mi za rękę i mocno do siebie przyciąga. Był to
ten sam chłopak,który się na mnie patrzył. Zarzucił moje ręce na jego szyje, a
sam złapał mnie w pasie.Nie chciałam z nim tańczyć,ale trzymał mnie za
mocno,żeby się wyrwać.Odwróciłam nas tak,że był tyłem do mojej przyjaciółki,ale
za to ja byłam przodem. Posłałam jej spojrzenie typu” pomóż mi” . Ona tylko
pokazała rękami,że nic nie może zrobić. Poddałam się wtedy. Miałam nadzieje,że
John przyjdzie jak już będzie po wszystkim. W pewnym momencie chłopak zrobił to
czego się nie spodziewałam. Swoimi rękami zjechał na mój tyłek. Tylko nie to.
Podniosłam swoimi rękami jego ręce niżej, na co on się zaśmiał. Błagam niech to
się już skończy – powtarzałam sobie w myślach. Po wielu próbach trzymania mnie
za tyłek próbowałam się wyrwać,jednak on był silniejszy. Wtedy zobaczyłam jak
chłopak upada na ziemie. Odwróciłam się i zobaczyłam wściekłego Johna. Nie był
zły na mnie,ale na mojego partnera. Po chwili John zaczął go bić. Próbowaliśmy ich rozdzielić,ale dopiero kiedy ochrona przyszła udało się. Świetnie. To
wszystko moja wina. Nienawidzę się za to. Wzięłam Johna za ręka i wyprowadziłam
go z klubu. Tom i Jessica pojechali taksówkę do domu,ale my woleliśmy się
przejść.
-Przepraszam
–powiedziałam –to się stało tak naglę. On sam mnie przyciągnął, ja próbowałam
się wyrwać ale… - nie dokończyłam,bo chłopak pocałował mnie.
-Nie gniewam się na
Ciebie –odkleił się ode mnie –kocham Cię -powiedział i mnie przytulił.
Mijaliśmy właśnie most,kiedy zobaczyliśmy grupkę chłopaków. Nie powiem lekko
się przeraziłam. Popatrzyłam na Johna,ale on tylko patrzył się przed siebie.
Kiedy już byli bliżej mogłam dostrzec ich twarz. Był to ten sam chłopak z
którym tańczyłam w klubie.
-Muszę przyznać ze
masz bardzo seksowną dziewczynę,nie miałbyś nic przeciwko,gdybym ją pożyczył na
jedną noc? –powiedział ten sam chłopak z którym tańczyłam. Poczułam jak mięśnie
Johna napinają się . Ścisnęłam go mocniej,ale jednak za lekko,bo ten się wyrwał
i rzucił się na niego. Zaczęłam krzyczeć,żeby go zostawił, a wtedy poczułam
uderzenie. Upadłam i jedyne co czułam to ból mojego policzka. Złapałam się za
niego i próbowałam wstać. Łzy ciurkiem leciały mi z oczu. Wtedy zobaczyłam jak
dwóch z nich trzyma Johna,a trzeci wbija
mu nóż w brzuch. Zamknęłam oczy,żeby tego nie widzieć,a kiedy otworzyłam to
jeden mrugnął do mnie i pobiegli. Nie mogłam się uspokoić. Z płaczem pobiegłam
do mojego chłopaka. Był cały we krwi. Szybko pobiegłam po moją torebkę,która
była w błocie i zadzwoniłam po policję i karetkę. Podbiegłam ponownie do Johna
i złapałam go za rękę.
-Poczekaj jeszcze
chwilę –odezwałam się. Nie mogłam powstrzymać lecących łez.
-Kocham Cię pamiętaj o
tym –powiedział i zamknął oczy.Zaczęłam krzyczeć,żeby ich nie zamykał i wtedy
przyjechała karetka. Zaczęli go reanimować,ale to na nic. Widziałam to.
Kiedy składałam zeznania policjantowi,podszedł do mnie lekarz i
pokiwał przecząco głową. Straciłam go.
*
Na to wspomnienie
wybuchnęłam płaczem. Pamiętam to wszystko. Tego się nie da zapomnieć. Ocierałam
właśnie łzy,kiedy usłyszałam,ze mam sms-a.
Szybko odpisałam mu i włożyłam telefon z powrotem do torebki.
Czekałam na odpowiedź, a kiedy ją otrzymałam to wstałam z ławki i położyłam
różę na grobie. Wyszeptałam ciche”kocham Cie” i odeszłam. Wyszłam z cmentarza i
skierowałam się do parku. W oddali zobaczyłam Toma,który siedział na trawie.
Usiadłam koło niego, a chłopak odwrócił się do mnie z uśmiechem. Niestety
szybko jego uśmiech znikł,kiedy zobaczył mnie.
-Płakałaś? –odezwał się –Byłaś u Johna,prawda?
Nic nie powiedziałam,tylko przytuliłam się do niego.
-Będziesz dzwoniła,prawda?
Nie zostawisz chyba starego przyjaciela –uśmiechnął się
-Jasne,że będę dzwoniła –uśmiechnęłam się lekko. Pogadaliśmy
chwile,ale już musiałam pójść. Miałam jeszcze pożegnać się z Jessicą i się spakować.Zadzwoniłam do niej
i po paru sygnałach odebrała.
Halo?
Hej Jessica,możemy się
spotkać?
Jasne,powiedz tylko gdzie
i kiedy
Najlepiej jak
najszybciej
Okej,to wpadniesz do
mnie?
Okej,zaraz będę
Rozłączyłam się.
Pożegnałam się z Tomem,zrobiliśmy jeszcze sobie jedną samojebkę na pamiątkę i
ruszyłam z kierunku domu Jessici. Kiedy już byłam pod jej drzwiami lekko zapukałam,a
moim oczom ukazała się
Jessica. Przytuliłam ją na powitanie i wpuściła mnie do
środka.
-Chciałam Ci coś powiedzieć… -zaczęłam. Dziewczyna
całkowicie spoważniała –wyjeżdżam,nie wiem na jak długo,nie wiem gdzie i tak
będę do Ciebie dzwoniła.
Jessica nic nie odpowiedziała. Podobnie jak ona spuściłam
głowę. Po chwili poczułam jak przytula mnie. Zamknęłam oczy i odwzajemniłam
uścisk.
-Będzie mi Ciebie brakowało –zobaczyłam jak po jej policzku
spływa łza. Szybko ją wytarłam i uśmiechnęłam się – wiesz z Tomem zrobiłam to
samo,więc co powiesz na zdjęcie na pamiątkę?
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Wyciągnęłam telefon z
torebki i zrobiłam zdjęcie. Nawet nie oglądałam tylko włożyłam z powrotem
telefon. Spojrzałam na zegarek,który znajdował się na komodzie. O boże już 18.
Szybko pożegnałam się z przyjaciółką i pobiegłam do domu.
-Wróciłam ! –krzyknęłam zamykając drzwi. Rozejrzałam się po
całym domu. Nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni w celu
nalania sobie soku. Dawno nie byłam na twitterze,dlatego poszłam schodami na
górę,do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi,a tam Stan i One Direction przeglądają
moje
zdjęcia. Wydawało mi się,że chowałam to pudełko. Jak widać znaleźli. Harry
trafił na moje zdjęcie z bikini. Widziałam jak patrzy się na każdą część mojego
ciała. Przewróciłam oczami,podeszłam do nich,po czym uderzyłam Harry’ego w
głowę i zabrałam im moje pudełko ze zdjęciami.
-Możemy jechać? –zapytał Liam.
-Muszę się spakować –odezwałam się.
-Wszystko załatwione,spakowaliśmy Cię –oznajmił Stan.
Świetnie widzę,że chce mnie się pozbyć z domu. Tak wiem wiem. Jestem w
niebezpieczeństwie. Zayn wziął moją torbę i zeszliśmy na dół.
-Widzicie jaką ona ma torbę? –pokazał palcem Louis – z babami
tak jest.
-Powiedz jeszcze słowo, a przysięgam,że tobie będzie grozić
niebezpieczeństwo – popatrzyłam na niego. Chłopak westchnął i tym razem to on
przewrócił oczami. Pożegnałam się ze Stanem i wyszliśmy. Chłopcy zapakowali mój bagaż do bagażnika i zajęliśmy swoje miejsca w samochodzie. Ja akurat
siedziałam koło Harry’ego i Nialla, a Louis prowadził. Pomachałam jeszcze raz Stanowi
i odjechaliśmy. Żegnaj Doncaster.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wrażenia po 3 rozdziale?
Podoba wam sie?
Mam dla was ogłoszenie. W czwartek wyjeżdżam (11.07) i wracam w poniedziałek.Rozdział pojawi się coś około wtorku lub środy następnego,a jak nie to dopiero w sobotę (19.07)
Prosze komentujcie,mówcie co wam sie podoba a co nie,postaram sie zmienić :)
+ wasze blogi ,zarówno te,które podajecie w komentarzach jak i spamie postaram sie odwiedzić w najbliższych dniach,obiecuje,że wszystko nadrobię ;)